Aaaaaa! Co za nierówna walka! Od 2 30 szaleństwo. Jedzenie-kupa-siku-bujanie-proba odlozenia-wrzask. I tak w kółko. Zasypia mi na rękach, ale jak tylko plecy dotkną płaskiej powierzchni, to jakby go ktoś pogrzebaczem przypiekal. Jak jeszcze raz usłyszę od Przemka "a może coś tam" to go chyba zamorduje. Już mu powiedziałam, że ma sie nie odzywać, bo leży sobie wygodnie i sypie z rękawa swoimi "a może". A może mu niewygodnie w tym łóżeczku? A może mu zimno w rączki?...
A może Ty wstaniesz i pobujasz 3 godziny?! Grrrrrr.