Dziś wychodzimy. Nic mnie tak nie dojechało jak polozne.
Popłakałam się rano , bo głupie baby twierdziły nie dosłownie ,że głodzę dziecko i przyszła do mnie jedna młoda . Okazało się ,że pracuje tu od niedawna i miała podobną sytuację. Mimo ,że karmiła piersią , nie godziła się na dokarmianie i dojeżdżały ja kobietki. Ja się głupia ugięłam. Bone sumie widziałam ,że karmię malenstwo, a potem mnie straszyły,że jak waga spadnie to nie wyjdę. Dziś rano słyszałam jak mnie obgadywaly [emoji26][emoji26][emoji26]
Przyszła pediatra i powiedziała ,że mimo malusiego spadku mogę iść do domu i powiedziała ,że najlepiej będzie jak będę słuchała swojego serca. Potem przyszły jakieś dwie pediatry i położna(ta co mnie obgadywala) do bliźniaków , niejednoznacznie oznajmiła , ze nie jestem zdeterminowana do karmienia. Jadę do domu. Musimy czekać do 15. Przy trzeciej dobie życia.
Teraz się nie dziwię skad baby blues. Doszła.dzis książka Magdy Karpieni. Więc ufam ,że zdołam się zmobilizować. Tym bardziej ,że urodziłam dopiero dwa dni temu i chce. Mąż jest ze mną od samego rana .
Wszystko źle człowiek tu robi. Jedna mądrzejsza od drugiej.
Marzę ,żeby wrócić do domu i robić to co uważam za słuszne.