Dzień dobry wszystkim szczęśliwym brzuchatkom!
W wigilię dowiedziałam się, że zostaje po raz trzeci mamą. Wielkie szczęście akurat na święta. Później badanie betaHCG tylko potwierdziło mój stan i moje-nasze szczęście.
Wczoraj byłam na pierwszej wizycie i.....nie tego się niestety spodziewałam. Serduszko bije, płód żywy, ale przy ścianie macicy jest (i był też wcześniej) mięśniak, który urósł do rozmiarów ponad 4cm. Lekarka która wcześniej nie widziała przeciwwskazań do mojego zajścia w ciążę - teraz poinformowała mnie, że mam czekać na poronienie lub obumarcie płodu. Łzy samoistnie spływały mi po policzkach. Nawet nie bardzo chciała mi zakładać kartę ciąży i dawać skierowanie na badania twierdząc, że to i tak nie ma sensu. Wróciłam do domu i płakałam. Mam dwóch cudownych synów, a tutaj jestem bezsilna...... Wieczorem udałam się do innego lekarza, tym razem prywatnie. Powiedziałam mu to, co usłyszałam rano, chciałam usłyszeć niezależne zdanie, czy mogę cokolwiek zrobić, kurde jest XXIw! Przecież nie mogę tak po prostu czekać na najgorsze!
Zbadał mnie i powiedział, że owszem mięśniak jest, i jest duży, że jest to ciąża zagrożona (mięśniak plus dwa cc), ale......to nie jest tak! Że mam szansę donosić dziecko, że mięśniak jest na szczęście na prawej ścianie macicy i nie przeszkadza dziecku w tym, by prawidłowo rosło i się rozwijało. Dostałam duphaston i mam się nie przemęczać i dużo odpoczywać.
Boje się. Nie chce czytać przypadków innych dziewczyn z podobnymi przypadłościami, choć kiedyś czytałam nawet o takich mięśniakach 10cm w ciąży.
Mam nadzieję, że będzie mi dane być tu z wami do terminu i że dzieciątko które w sobie noszę będę mogła przytulić do siebie w sierpniu.
Termin mam wg om na 3.09.2018r, jeżeli wszystko będzie dobrze, maleństwo przyjdzie na świat przez cc pod sam koniec sierpnia.