@GoJ trzymam kciuki za dziewczynkę!!!!
Ja się nasłuchałam przy pierwszym że jak ja mogę jeść WSZYSTKO karmiąc cycem? Bo czosnek, bigos i wzdymające to samo ZŁOOO. A ostatnio baba w tv od laktacji się wypowiadała że ***** prawda i można wszystko jeść. Ha!
Koleżanka rodziła w grudniu i opowiadała mi jaką wojnę zrobiła teściowej o to, że na wigilii nie miała co jeść, bo nie było jedzenia dla karmiącej. Jakiś czas temu wspomniałam o tym mojej mamie, a ona zrobiła na mnie wielkie oczy pt. ALE O CO CHODZI? Jej zdaniem też można jeść wszystko
Nawet nie wiecie jak ja się wtedy ucieszyłam, bo myślałam, że teraz w ciąży muszę się pilnować, a potem będzie jeszcze gorzej. bo tak przedstawiła mi to znajoma.
A coli nie piję. Mówią, że kofeina nie jest najzdrowsza dla maluszka no to odstawiłam. Chociaż bardzo lubię... ale takiej z cukrem nie lubię pić, bo to zbędne kalorie, a słodzików w ciąży unikam.
A jak widzę cenę 30zł za bodziaka czy letniego rampersa którego moje niemowlę włoży kilka razy i pewnie obsra nie do doprania to mój portfel dostaje skurczy.
Wspaniale sprowadzasz mnie na ziemię, bo chwilami zaczynam wpatrywać się w zdjęcia jakichś pięknych śpioszków, a potem przypominam sobie Twoją opinię o takich drogich ubrankach dla dzieci i już wracam na właściwą drogę. Muszę jeszcze zacytować Cię mojej mamie zanim ona zacznie szaleć w Smyku na zakupach
Ja musiałam wrócić do domu i juz mnie m wkorzyl. Zaczynamy rozmawiać o miejscu dla córci i okazuje się że on nie pojedzie się swojej szafy z komputerowymi gratami i nie wiem gdzie wstawię łóżeczko.. on chce do synka, ale on we wrześniu idzie do 1 klasy.. nie potrzebuje u siebie łączącego niemowlaka. Spłakałam się wczoraj.. moj niedojrzaly mąż.. niby tak się cieszy z córci A.. wróciłam bo mam lekarza w poniedziałek i muszę zrobić badania..
Mój S. cały czas marudzi, że mamy mało kasy, więc zaproponowałam, żeby kupić tylko jedną nową komodę a resztę mebli w moim starym pokoju odnowić i przemalować na biało (pamiętają 2002 rok i wyglądają jak stare graty). No to też mu się nie podoba, bo nie ma miejsca na to. No to ja nie wiem co on chce zrobić... Na dodatek w pokoju, który oddamy dziecku trzyma całą stertę swoich skrzynek z narzędziami, a w wielkiej szafie, w której powinny wisieć kurtki jest tylna kanapa do samochodu (bo może się przyda...). Tak, ja wiem, że nie mamy piwnicy, a kanapę żal wyrzucić, ale ręce mi opadają.... Niby dorosły a jednak dzieciak. Ale ja postawię na swoim. Kanapa ma wylecieć, meble mają być białe, narzędzia łaskawie pozwalam trzymać na dnie szafy
Nie wiedziałam, że będe musiała walczyć o takie bzdury... Niech mi rozkręci szafę, czuję się na tyle dobrze, że mogę siedzieć i przygotowywać meble do malowania - przecież mam czas, kupię tylko jakąs maseczke zeby nie nawdychać się pyłu
A propos samopoczucia to na poniedziałek jednak umówiłam się do ginekologa. Muszę sprawdzić czy nie mam żadnej infekcji, bo jakoś dziwnie się czuję... przy okazji zobaczę dzidzię na usg i mam nadzieję, że wreszcie całkiem uspokoję się po tym zeszłotygodniowym plamieniu.
Ruchy dziecka u mnie nie chcą się rozkręcić. Coś tam czuję, ale już sama nie wiem czy to jest TO...
Jeszcze S. stwierdził, że brzuch mi nie rośnie, a ja teraz naprawdę czuję się jakbym nie była w ciąży. Muszę iść do tego ginekologa, bo zaczynają mi się zbierać nerwy.