reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrześniowe mamy 2015

hej wieczornie.


ruchów nie licze. zapominam. ale Blanka sie rusza, kopie mnie po pecherzu, czasami brzuch zafaluje.

co do cukrów. U mnie o dziwo są w normie. czasami sobie pozwole na kawalek ciasta, ostatnio nawet na lyka oranzady. No raj dla podniebienia. Mmmmmmmmmmmm... pyszna byla.

skladalam dziś biurko dla O. dolną czesc. Sama. Najpierw stos bluzg poleciał. az wujek przyszedl sprawdzić co sie stalo bo takich epitetow dawno nie slyszal a wie ze ja potrafie przeklnąc.No ale chyba polepszylam swoj repertuar :D No i zlozylam. i je wnioslam do O pokoju. Jutro Ł postawi nadstawke. Zdziwo sie chlopak jak zobaczy ze ja potrafie, bo panuje ogolne przekonanie ze ja jedyne co umiem to gotowac i sprzatac.aaaa i bzykac sie. Tylko zeby sie nie przyzwyczaił i nie wykorzystywał. Najwyrzej go uswiadomie ze wtedy to kupie se wibrator a on moze sie wyprowadzac :)
eek.gif.pagespeed.ce.6B5TFgnLti.gif

nogi mi bola niesamowicie. Jakbym maraton przeszla.
A jutro do tesciow. A niech nasycą oczy moim widokiem.
 
reklama
joasik faktycznie Twój dzisidziuś też już duży :) super że po wizycie ok :)
Jolka, przeczytałam Twojego posta i zrobiłam się głodna - zamordowałabym za pieroga z borówkami polanego śmietanką i posypanego cukrem....a o tej porze to mogę o nim tylko pomarzyć :/

Milusia z córą było generalnie ok. Musiała się dogrzać w inkubatorze, ogólnie była bardzo wymęczona przez ciężki poród. Oczywiście stresu co nie miara bo musieliśmy odhaczyć wszystkie wcześniakowe badania, miała troszkę problem z napięciem mięśniowym ale to też głównie przez leki które brałam w ciąży - jak się wypłukała z tego syfu i minęło trochę czasu to wróciła do normy. Gorzej było ze mną - po tym ciężkim porodzie na 3 dobę dostałam bardzo ciężką grypę (tłum odwiedzających u Pani obok na sali w sezonie grypowym to był jakiś koszmar- dlatego jestem przeciwna odwiedzinom w szpitalu). dwa dni było ze mną tak źle że pomiędzy rzutami gorączki odzyskiwałam częściowo przytomność po lekach i mama pomagała mi ściągać pokarm. Na szczęście malutka od początku dostawała mój pokarm , musiała więc też dostać przeciwciała bo mimo kontaktu ze mną nie zachorowała :) jak przeszło najgorsze to o kaszlu przy moich złamanych po porodzie żebrach i paru szwach tam na dole już nie wspomnę....
miałyśmy trochę problemów z karmieniem- mała miała osłabiony odruch ssania i nie chciała cyca a ja mleka jak na złość miałam aż ponad normę, ale ściągałam i prawie 8 miesięcy dostawała go butlą. Wszytskie te problemy to pikuś, warto było przejść to wszytsko bo mam dziś cudowną córę! :) wiem że już w miarę mamy bezpieczny okres w ciąży ale dla takiego dziecka każdy dzień w brzuszku jest na wagę złota dlatego musimy wytrzymać jak najdłużej. Marzy mi się tym razem donoszony bobasek.bez złamanych żeber, bez grypy, bez ściągania pokarmu i bez tych wszystkich kontroli i całej tej niepewności. człowiek nosi taką kruszynkę pod sercem i się martwi ale dopiero jak się urodzi to jest strach żeby wszystko szło dobrze...
przepraszam, rozpisałam się ale jakoś tak refleksyjnie, wieczorowo się zrobiło :p Spijcie dobrze dziewczyny! bo ja pewnie dziś znów WC zaliczę z 8 razy ;)
 
hej porannie.

Taka wymeczona bylam wczoraj ze wstalam o 5 ;/ skurcze znowu wrocily ;/

Motylek ja tez pierwszego porodu nie wspominam cudownie.Najpiekniejsze w nim bylo to ze zostalam mamą. Ale tylko to. No i jak mi F pokazali. Ale widok nizbyt ciekawy, bo F byl caly siny, nie płakał, ale oddychał, mial otwarte oczka i sie patrzył. 15 godzinmordegi na porodowce.Ja tracilam przytomnosc a poolozna mnie cucila zebym parla. Dlatego na samą mysl o tym szpitalu to mam ciary. chociaz pracuje tam lekarz ktory po moim 2 poronieniu jak nie zgodzilam sie na lyzeczkowanie powiedzial mi w oczy ze wiecej dzieci miec nie bede.. pokazalabym mu sie teraz jełopowi i zapytala czy kazdą tak na duchu podnosi czy ja jakims wyjątkiem jestem.

jezu.... pierogi.. slinotoku dostalam. wczoraj kupilam chlopcom z miesem,a sobie ze szpinakiem, bo mi sie robić nie chce. ale marza mi sie z jagodami. a jak na zlosc w lesie ich malo ( jagod ) bo susza.Wroc!!! wczoraj od ok 19 do rana padało. tak swiezo bylo... powietrze do oddychania bylo.
 
Dzien dobry dziewczyny ;) alez dzisiaj byla cudowna noc az zmarzlam bo maz w pracy i nie mialam sie do kogo tulic. Krzys w brzuszku jeszcze spi na pewno przez pogode. A ja marze zeby juz remonty sie skonczyly i żebym mogła przygotowac pokoj Krzysiowi ;)

TRen zapraszam Cie na pierogi z jagodami ;) ja w tym roku zakupilam 30 kg jagod ale z dwa tygodnie temu byly przepiekne teraz juz faktycznie nie ma ich.
 
Motylek- faktycznie te odwiedziny to jakaś porażka! Rozumiem mąż, matka, czy siostra, ale cholerka nie całe pielgrzymki! Krew mnie zalewała, jak dzień po porodzie do dziewczyny obok przyszło w ciągu 2ch godzin 12 osób! Plus dwójka dzieci. Człowiek nawet spokojnie cyca nie może wywalić, bo się wszyscy gapią, a sala 2 osobowa. Matko, ja ja wtedy fiksowałam...
 
Ja to ciesze się że w moim szpitalu są zasady co do przyjmowania gości max 2 osoby na jedno wejście i zakaz wprowadzania dzieci. Akurat to jest bardzo mądre małe dzieci a szczególnie w wieku przedszkolnym nie powinny przychodzić na oddział położniczy, przedszkola to największe źródło chorób. Do pierwszych szczepień w 6 tyg na pewno nie zgodzę się na odwiedziny całych pielgrzymek, jedynie najbliżsi i to też wchodzi w grę kwestia czy odwiedzający będą zdrowi. Wolę dmuchać zza wczasu niż później płakać nad chorym dzieckiem.
 
Szczerze mówiąc, nie wiem jak jest u mnie w szpitalu w którym będę rodzić (muszę się dowiedzieć) ale chyba szlak by mnie trafił jakby ktoś chory przyszedł albo z 12 osobową ekipą w odwiedziny. Serio do mnie przyjedzie mama i mój luby a reszta świata ma szlaban. Na szczęście o mojej ciąży wie tylko grono zaufanych znajomych, żadnych wieści na FB ani nic w tym stylu więc więcej ludzi będzie zdziwionych widząc mnie z dzieckiem:p

Mojemu już wytłumaczyłam, ze jak wrócę ze szpitala to w domu mamy kwarantannę, nie chce widzieć żadnych gości przez pierwszy miesiąc, aż się nie ogarnę z dzieckiem. Może wpaść jego mama, moja mama i na tym koniec listy.

Co do zachcianek to kurde dołączam się to tych co dałyby się za pierogi pokroić. Zamówiłam ostatnio z almy takie nafaszerowane jagodami że aż miło. Niestety nie zawsze są dostępne:( U mnie jeszcze faza z naleśnikami, nosz kurde naleśnik z twarogiem moge zjeść 3 i na drugi dzień dalej mi się chce >.<
 
U mnie przy pierwszym porodzie z racji ze była to klinika prywatna to odwiedziny byly po dwie osoby w okreslonych godzinach, w szpitalach nie ma co do tego zasad. Ja tak samo jak koleżanka urodziła czy cokolwiek to nie cisnęłam się do szpitala nigdy bo wiedziałam sama jak to jest. Odwiedzić przecież można kogoś poźniej w domu jak będzie sobie tego życzył
 
reklama
Ja kochane mam dwa porównania, bo w pierwszej ciąży byłam w szpitalu klinicznym i byl zakaz odwiedzin, tylko na holu. Jak dla mnie to dramat, prawie depresja. W drugim szpitalu można było bez ograniczeń, byłam przeszczesliwa, chociaż była tylko moja siostra raz i codziennie mąż podskoczyl, ja w tym czasie mogłam się wykąpać na luzie, troszkę odpocząć. A jak przychodzili w odwiedziny do kobietki obok to mnie się nie nudziło bo sobie posłucham , trochę posmialam i jakoś ten czas mijal, a uwierzcie mi, że każda godzina to wieczność , ja jestem z tych co na dupsku nie usiądą, mnie osobiście odwiedziny nie przeszkadzają oby z umiarem, nie po 5 osób na raz, max 2
 
Do góry