Hej dziewczyny
Ja zawsze pisze bezosobowo chyba bo większość czasu piszę z tel więc jak jedna z was wapominała trudno to ogarnąć
U nas dzsiaj leje, wieje i jest strasznie brzydko ale może dzięki temu zacznę ogarniać szafy z ubraniami, co do oddania co na szmaty co do sprzedania...bo końcem maja przeprowadzka i nie mam zamiaru taszczyć na nowe rzeczy które i tak skończą swój żywot w mojej szafie. A mój Ł to taki zbieracz trochę, wszystko co nowe z dziedziny elektroniki to musi mieć, siedzi to i zbiera kurz tylko więc muszę go zmusić żeby to sobie też zaczął ogarniać bo co otworzę szafkę, szufladkę to kabelki, kamerki, karty , piloty, słuchawki, okulary do gier, itp...masakra jakaś...
Wczoraj mieliśmy fajną pogodę i jak wstaliśmy z rana to Ł zaproponował wyjazd nad morze...wybraliśmy fajną miejscówkę 2h drogi od nas, zrobiliśmy 10km po plaży i starym mieście zwiedzając, Psior się tak wybiegał że trzeba ja bylo wieczorem na siku budzić a teraz gnije koło mnie na kanapie
Ja się nawdychałam świeżego powietrza, naładowałąm baterii, czuję się świetni, Lilka kopała jak szalona ...chyba zadowolona
dzisiaj z rana coś tam kopła ze 2 razy i chyba śpi zmęczona
Ja mam 32 l a Ł 33 i jest to nasza pierwsza ciąża, 4 lata po ślubie prawie jesteśmy. Trochę staraliśmy się o tą ciąże ale jak sobie tak pomyślę to w sumie ciężko stwierdzić bo niby nie zabezpieczaliśmy się nigdy ale bardzo uważaliśmy
może tak ze z 5 razy w roku bez hamulców ale nic z tego nie było i wszystko trawalo ze 3 lata . W grudniu miałam trochę stresów bo mój tatuś zmarł więc chyba mi się coś poprzesuwało bo niby były dni niepłodne, hamulec w dół a tu się okazuje że ciąża
Powiem wam że strasznie się ucieszyliśmy bo podejrzewam że jeszcze byśmy się chyba nie zdecydowali w tym roku albo znowu niby próbowali niepewni czy chcemy na 100%. Właśnie noajgorsze to że niby chcieliśmy ze względu na wiek a niby może jeszcze poczekać, niby nam się nie udawało więc robiliśmy dodatkowe badania , a niby wcale nie próbowaliśmy na 100%. Ale teraz w brzuszku jest Lilka i nie chcę innego stanu rzeczy
Jesteśmy zadowoleni, już zakochani w małej, Ł ciągle chodzi i do brzucha gada, a ja zakażdym razem jak młoda kopie czy czkawki ma to się uśmiecham sama do siebie
Co do teściów to ja też uważam że fajnie ich trzymać na odległość, rodziców zresztą też. Ja się wyprowadziłam jakieś 13 lat temu i nie wyobrażam sobie mieszkać z rodzicami/teściami. Nie mówię jednak niegdy nie bo jak będą potrzebowali pomocy to wtedy się to rozważy tyle że jak jedna z was pisałą na naszych warunkach. Moja teściowa to była przedszkolanka więc podejście i wiedzę o dzieciach ma ale widzę jak rozpieściła swojego pierwszego wnuka i już mojemu zapowiedziałąm że jak chcą to mogą wpaść na max 2 tyg i żadnego noszenia na rękach(za długo oczywiście) bo pamiętam jak M był mały i zasnął jej na rękach to potrafiła go nosić przez 3h bo nie chciala go polożyć do łóżeczka żeby się czasem nie obudził. Mieszkali z siostrą ł przez 3lata i niestety muszę powiedzieć że mały to istny bachor....wszystko chce krzykiem załatwiać, uparty, wymusza wszystko...ja tak nie chcę i mam nadzieję że nam się uda wychować małą na w miarę grzeczne dziecko. No ale zobaczymy...między planami a rzeczywistością długa droga
Moja mama mów że jak będzie miała taki charakterek jak ja to mi już współczuje....hihih, aż się boję. Ale ogólnie na teściów nie mogę narzekać bo to bardzo dobrzy ludzie, pomocni i fajni. Trochę ich musiałam ustawić na początku i teraz jest wszystko ok wiedzą że jak powiem nie to znaczy n ie i nic mnie nie przekona do zmiany zdania. Uparta i prawie samowystarczalna
Oni są dość majętni i cały czas chcą nam pomagać, to do wesela chcieli dołożyć to teraz do domu chcą a ja mówię stanowczo nie- oboje pracujemy, jesteśmy zdrowi, sami sobie radzimy więc dopóki tak będzie ja od nikogo nic nie chcę. Moich rodziców nie było stać na dołożenie do wesela a ja absolutnie nie chciałam robić rodzicom przykrości że nie mogą mi pomóc a inni nam dają więc ucieliśmy to krótko- sami sobie robimy wesele, sami sobie zbieramy na dom. I spokój mamy
Na szczęście Ł ma podobne podejście do życia- mamy to na co nas stać i na co sobie zapracowaliśmy. Ale nie oceniam nikogo komu rodzice coś dali, bo skoro ich stać a ktoś nie ma ztym problemu to czemu nie. Na szczęście każdy z nas jest inny
Mam koleżankę która pracuje w banku i ma męża a jej rodzice do dzisiaj jej przesyłają 1000zł na konto co miesiąc, bo ich na to stać a ona do tego przywykła- jej sprawa.
ale się rozpisałam o pierdołach
w międzyczasie zjadłam banana, 2 mandarynki, loda czekoladowego a Lilka dostała czkawki
Zyczę wszystkim udanej niedzieli, relaksu i zero stresów