cześć :-)
Nie wiem ile zdążę napisać, bo muszę zaraz szykować sie do wyjścia. Pogoda nie zachęca na spacerki, więc to będzie szybkie wyjście. Odebrać Sarę i pójśc do sklepu.
Sobotę miałam zaganianą. Udało mi się dzieci zostawic u koleżankę, a my z męzem pojechalismy do reala i makro i 400zł poszło. Trzeba było w końcu porozmawiać z Mikołajem. Oczywiście niestać nas na tak duże prezenty, choc dla Roberta co do wielkości to jest duży. Tyle czasu nam to zajęło, że jak już w końcu wrócilismy do domu, tzrba już było sciągać rodziców, bo bylismy umówieni na parapetówkę. W końcu Roberta przed wyjściem na dżamprezke nie widziałam, bo zasnął u mojej kolezanki, i jak się obudził, to nas już nie było. Na szczęscie dzieci miałam w bloku, więc mógł sobie mój synek pospać i teściowa, jak tylko się obudził od sąsiadki go odebrała. Sarę to już my odebralismy od jej koleżanki i na czas, kiedy teściu nas zawoził poszła do innej. Kurcze fajnie mam z moimi sąsiadkami. Wszystkie chętnie biorą moje dzieciaczki:-). Parapetówa była super. Dawno się tak nie usmiałam. Niezła gimnastyka brzucha. Koniec był już mniej przyjemny, bo teście zrobili nam wyrzuty, że za późno wrócilismy. W sumie bardzo rzadko ich angażujemy. Ostatnio chyba rok temu, jak na weselu byliśmy. Gdyby tylko teściowa chciała mogłaby się u nas przespać, ale to przecież wielki problem dla niej. Nie jest aż tak źle, bo następnego pierwsi się odezwali i rano byli u nas. Wzieli na spacerek Robercika, a my mogliśmy spokojnie iść do kościólka. Chyba przemysleli sprawę, że od czasu do czasu i nam nalezy się troche przyjemności;-), ale było mi przez mmoment przykro.
Nic więcej już nie napiszę, bo czas goni.
Monia dzięki, że podałaś Misiakowi przepis na syrop z cebuli, ja jeszcze do złagodzenia smaczku daję miodek.
Miłego dnia :-)
Nie wiem ile zdążę napisać, bo muszę zaraz szykować sie do wyjścia. Pogoda nie zachęca na spacerki, więc to będzie szybkie wyjście. Odebrać Sarę i pójśc do sklepu.
Sobotę miałam zaganianą. Udało mi się dzieci zostawic u koleżankę, a my z męzem pojechalismy do reala i makro i 400zł poszło. Trzeba było w końcu porozmawiać z Mikołajem. Oczywiście niestać nas na tak duże prezenty, choc dla Roberta co do wielkości to jest duży. Tyle czasu nam to zajęło, że jak już w końcu wrócilismy do domu, tzrba już było sciągać rodziców, bo bylismy umówieni na parapetówkę. W końcu Roberta przed wyjściem na dżamprezke nie widziałam, bo zasnął u mojej kolezanki, i jak się obudził, to nas już nie było. Na szczęscie dzieci miałam w bloku, więc mógł sobie mój synek pospać i teściowa, jak tylko się obudził od sąsiadki go odebrała. Sarę to już my odebralismy od jej koleżanki i na czas, kiedy teściu nas zawoził poszła do innej. Kurcze fajnie mam z moimi sąsiadkami. Wszystkie chętnie biorą moje dzieciaczki:-). Parapetówa była super. Dawno się tak nie usmiałam. Niezła gimnastyka brzucha. Koniec był już mniej przyjemny, bo teście zrobili nam wyrzuty, że za późno wrócilismy. W sumie bardzo rzadko ich angażujemy. Ostatnio chyba rok temu, jak na weselu byliśmy. Gdyby tylko teściowa chciała mogłaby się u nas przespać, ale to przecież wielki problem dla niej. Nie jest aż tak źle, bo następnego pierwsi się odezwali i rano byli u nas. Wzieli na spacerek Robercika, a my mogliśmy spokojnie iść do kościólka. Chyba przemysleli sprawę, że od czasu do czasu i nam nalezy się troche przyjemności;-), ale było mi przez mmoment przykro.
Nic więcej już nie napiszę, bo czas goni.
Monia dzięki, że podałaś Misiakowi przepis na syrop z cebuli, ja jeszcze do złagodzenia smaczku daję miodek.
Miłego dnia :-)