reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

WRZESIEŃ!!!!

Właśnie o dr Dudarewiczu pisałam wcześniej i podawałam jego stronę, a rano zacytowałam fragment z tej strony.

Ines trzymam kciuki za Twojego synka, żeby przetrwał te wszystkie zabiegi.

Ja będę pewnie miała USG na kolejnej wizycie, czyli już za tydzień i będzie to początek 12 tygodnia.
 
reklama
:)
ja juz sama nie wiem o co chodzi z tym usg, ze wszystkich stron rozne wersje. Poniewaz mialas juz to robione, mozesz napisac, czego szuka sie pozniej? jakich cech? albo wad? do tego mimo dobrych wynikow lekarka mowi zeby sobie zrobic test z krwi to bede miala 90% pewnosc. Fajnie, tylko to 300 zl kosztuje.

Ogolnie to czuje sie zagubiona. pierwszy trymestr to jest troche taki na wyczekanie, bo wiele nie da sie zrobic. teraz zaczynaja sie rzeczy, ktorych do konca nie rozumiem. Chcialabym to przejsc jak najlepiej dla dziecka, ale ciagle mam wrazenie, ze cos zaniedbam, o czyms nie bede wiedziala, czyms sie zaraze albo inne katastrofy. Po prostu klops.

A z drugiej strony jestesmy chyba pierwszym pokoleniem, ktorego matki bezradnie rozkladaja rece i wiele nie moga córkom pomoc. Przez postep w medycynie wlasciwie wszystko sie zmienilo. Bo jak sie zapytac matke o badania, usg, serologie, kiedy w ich czasach wiedziano niewiele albo nic. W rodzinie zafasolkowalam pierwsza, niedawno sie przeprowadzilam do innego miasta, wiec doswiadczonej kolezanki tez nie mam. Dzieciecy ekwipunek tez jest zupelnie inny.

A moze to chandra po prostu.
 
Dziewczyny, zaufajcie swoim lekarzom. Mój powiedział że UGS genetyczne między 11 a 14tc. I idę w poniedziałek. Poza tym doświadczenie Ines przekonuje mnie że im wcześniej tym lepiej. Na pewno wszystko co trzeba będzie zobaczyc będzie widoczne (bo to będzie 14tc), a w razie czego (Boże, jak to brzmi) będzie można dziecko leczyć.
Ines - w zeszłym tyg. przez przypadem oglądnełam jakis program na Tv o CZMP. Wypowiadał się lekarz i kobiety których dzieciaczki były leczone w łonie. Dla mnie to było bardzo pokrzepiające. U dziecka jednej z dzieczyn wykryto chyba guza w płucu. Powiedziano jej początkowo że dziecko umrze. Pojechała do Łodzi i lekarzom udalo się dziecko uratować (tez założono jakiś dren, czy cewnik). Dzisiaj ma chyba 1,5 roku. Wierzę w to, że i wam sie uda. Na pewno jesteście w rękach najlepszych fachowców w Polsce.
Shamsa - daj sobie spokój z tym testem z krwi. Jeżeli USG wyszło dobrze to nie ma takiej potrzeby. Lekarka mówi to pewnie dlatego że widzi twój niepokój o dziecko i chce cię uspokoić tymi badaniami.
Ja w weekend widziałam się z dziewczyna o której kiedyś robiłam film. Wtedy jeszcze nie można bylo jej kwalifikowac do patologii, ale teraz... Nie widizałam jej rok. Okazało się że ma drugie dziecko (pierwsze urodziła mając 19 lat - dziecko niestety z przypadku a nie z miłości). W ciąży paliła i piła i nie oszczędzała się - chłopczyk urodził się w 7m-cu bo łożysko obumierało, ważył chyba 1200 g i ma astmę. Teraz drugie dziecko - znów paliła i tak dalej, do tego nie była u gina ani razu w ciąży! Urodziła w 8m-cu. Dziecko zdrowe. Nie brała witamin, mieszka przy hucie, odzywia się karygodnie. I tak trzymając to dziecko pomyślałam że te maleństwa w naszych brzuchach są strasznie silne. Ten mały pokonał głupote swojej matki i urodził się zdrowy. Jak weszłam do nich muzyka grała na cały regulator, a od dymu z papierosów było siwo w domu - w tym wszystkim dwoje dziecki - trzylatek i trzymiesięczny niemowlak (zapomniałam napisać że też dziecko też nieplanowane, z sąsiadem z dołu).
I tak sobie myślę, że tyle tylko mogę zrobić - odzywiać się prawidłowo, łykac witaminy, nie forsować się - a on/ona sobie juz poradzi. Cały czas coś w głowie mi mówi że będzie dobrze. Dziewczyna o którem piszę miała gdzieś swoje dziecko, moja babcia mieszkała na wsi - pierwszy raz u gina była rok temu, w wieku 80 lat - urodziła w domu trójkę zdrowych dzieci (w tym moja mamę). Nasze mamy- wąska diagnostyka w ciązy - nawet USG nie miały do dyspozycji. Teraz widzę jak rodzice przeżywają nagrania z mojego USG - to dla nich magia. No i my jesteśmy na tym świeci. Wierzę w siły natury.
Mnie ostatnio pobolewał brzuch w dole - pisałam o tym. Potem przestal i nastepnego dnia brzuch wyskoczył do przodu. Więc tak chyba musi być, po prostu czułam jak brzuch sie powiększał. Ten brzuch mnie rozczula - czuję że ono tam jest i że rośnie.
Dziewczyny. Będzie dobrze. Ines - buziaki dla twojego synka - jest silny skoro tyle juz przeszedł. Wytrzyma.
Trzymajcie się ciepło.
A
 
Shamsa, ja właśnie mam podobny problem, też czuję się w tym wszystkim zagubiona. Już sama nie wiem co mam zrobic - usg genetyczne, test PAPP-A, test podwójny, test potrójny, matko!! co wybrać?? we wtorek idę do gina to się podpytam, ale obawiam się, że nie za wiele mi pomoże. On jest taki trochę....mam wrażenie że podchodzi sceptycznie do moich obaw. Jak pytałam go o dodatkowe badanie na cytomegalie to stwierdził, że nie ma sensu bo nic na to nie można poradzić więc po co sie stresować. I obawiam sie że tak samo podejdzie do moich obaw że coś może być z dzidzią nie tak... a ja po prostu wolę wiedzieć niż żyć w błogiej nieświadomości... Właściwie jestem zdecydowana na test PAPP-A bo jak wyczytałam- najlepiej, bo aż w 90% określa prawdopodobieństwa Downa. Choć o to najmniej sie boję, bo jestem młoda (28), mężulo też(30), w rodzinie nie było takich przypadków, więc raczej małe jest prawdopodobieństwo. No ale wolałabym sprawdzić. chciałabym też zrobić to usg genetyczne - ze tego powodu z jakiego pisała Ines, no i przede wszystkim żeby zobaczyć, czy dzidzia ma wszystko na miejscu. Ale wiem, że mój gin zaleca głównie potrójny test - zalecił mojej sąsiadce, która jest teraz w 8 mc i tez do niego chodzi. No ale może sie mylę, może gin okaże się w porządku, z cytomegalią to akurat miał rację, żeby nie przesadzać z tymi wszystkimi badaniami.
Dziś byłam oddać krew i siusiu do badania. Jutro wyniki, mam nadzieję, że wszystko będzie ok, czuję sie ok więc chyba będą dobre.
I nie wiem czy Wam mówiłam że już absolutnie nie mam mdłości? Czasami jeszcze ciutke mnie zemdli, zazwyczaj wieczorem jak idę spać, ale w ciągu dnia już w ogóle. wrócił mi apetyt także od 2 dni zaczęłam sie objadać :) wiem, że nie powinnam, ale teraz troche sobie luzuję, bo schudłam ponad 1kg więc moge teraz to nadrobić, nie? ;) A później będę jadła już rozsądnie,czyli podwójnie jakościowo a nie ilościowo, obiecuję :)
 
Aniku, pisząc mojego posta w międzyczasie Ty napisałaś.
Ale wiesz, bardzo, bardzo pozytywny ten Twoj post, bardzo Ci za niego dziękuję. Jakoś optymistycznie mnie nastroiłaś :)
i uspokoiłaś. Mój mały dzidź też jest odrobinę z przypadku, mieliśmy z mężem zacząć się starać dopiero w marcu-kwietniu tego roku, a dzidzia zawiązała sie w grudniu. No i moje lęki wypływają stąd, że dopiero od 1 stycznia rzuciłam palenie (a więc pierwszy- od zapłodnienia tydzień ciąży jeszcze paliłam)- bo właśnie chciałam sie troche choć oczyścić przed ciążą, zaczęłam brać folik od grudnia, ale brałam nieregularnie, był sylwester i moje urodziny - nie były to imprezy abolutnie abstynenckie... no więc jak zobaczyłam dwie kreski w połowie stycznia to trochę spanikowałam... i pewnie stąd moje większe stresy czy wszystko jest ok... Bo ja chciałam żyć zupełnie higienicznie, dobrze się odżywiać,brać folik, wyleczyć ząbki i dopiero wtedy zajść w ciążę... a tu plany poszły w łeb bo dzidzia sobie inaczej zaplanowała swoje życie ;)
A jestem taką osobą, że jak coś idzie niezgodnie z planem to robię się nerwowa i tracę trochę poczucie bezpieczeństwa i tzw. grunt pod nogami... no już taka mało spontaniczna jestem ;)
Ale też mam takie wrażenie jak Anik pisała, że ta mała kruszynka jest silniejsza niż przypuszczamy... i oby tak było... bo nie wiem jak Wy, ale ja już ją bardzo kocham...
Dziękuję Aniku :-*
 
Edit, ciszę się ze troche poprawiłam ci humor. Ja do teraz miałam dwa tzw. zjazdy - wycie cały dzień i wrażenie że wszystko idzie źle. Ale nastepnego dnia w mojej głowie zawsze coś się przełączało. Mam bardzo dużo energii, pozytywnie myslę, nie martwię sie błahymi sprawiami (jakoś przetasowała sie hierarchia wartości), nie mam mdłości, wilczy apetyt tez minął. Patrzę na swój brzuch i nadziwić się nie moge że on jest mój. Nie wiem czy to co czuję nazwałabym miłością (po prostu nie wiem) - mnie to przede wszystkim zadziwia (moja psychika jest chyba troszkę męskawa) i rozczula.
Co do twoich obaw, kochana Edit, NIE MARTW SIĘ ANI TROCHĘ. Wiele moich koleżanek w perwszych tyg ciąży palilo i piło bo nie wiedizały o dziecku. Ja sama wypiłam dokładnie 2 lampki wina i 2 kieliszki likieru plus jeden papieros (nie smakowały mi, o teraz mam mega awersję do dymu). Nie słyszłam żeby to jakiemu kolwiek dziecku zaszkodziło. Mogło by to być problemem gdybyś jak dziewczyna o której piszę wędziła dziecko przez calą ciążę paląc papierosy.
I z tym przypadkiem to też inna sprawa - u was to nie przypadek. Przecież i tak myśleliście o dziecku. A tam to wiesz - 18 lat, dyskoteka, chłopak którego się zna 5dni - to jest przypadek albo wypadek. Ona zreszta chciała usunąć. Jej ojciec nie pozwolił. Strasznie cieszył się wnukiem, kochał go, dbał o niego i utrzymywał ich. Ale niestety umarł...(dziadek dziecka).
Ja też brałam folik przed ciążą. Dwa miesiące. Potem przestałam i nie brałam znowu dwa. No i zaszlam. Ja różne rzeczy słyszałam o foliku. Po pierwsze, że jak brałas to pewnie w organizmie jeszcze byla witamina, bo to się tak z dnia na dzień nie wypłukuje. Po drugie (ale nie wiem czy to prawda) że folik nie wpływa istotnie na tą cewkę. Że to takie placebo, żeby kobieta miała lepszy konfort psychiczny. - choć wolę w to nie wierzyć.
Edit - damy radę. A jak masz doła - to daj znać - może spotkać się na mieście!
Pozdrawiam zatem. Buzaki
a
 
no i fajnie
dobrze, że sie zrobiło bardziej optymistycznie a nie ciągę trzesiemy gaciami na zapas o nasze pociechy a to im nie pomaga jak my ciągle nerwowe
badania trzeba robic ale nie dajmy się zwariować, ja sama czytam co Wy tu wypisujecie i robie duze oczy, bo czesto nie mam pojęcia co to za badania
ale staram sie zaufać ginowi i robić co on mowi.

ja też zaczęłam wcinać folik w grudniu a postarac sie o dzidzie milelismy dopiero w czerwcu- lipcu a tu taka niespodzianka, po świetach
oczywiscie na sylwestra nie miałam pojecia ze jestem w ciazy i piłam jim beama z colą w sumie z 4 driny wiec jak na całą noc to nie wiele (jak na mnie ;D)
ale bardzo dobrze ze tak wyszło, ze dzidzia urodzi sie juz w tym roku

a papierochów nie pale od roku i od tego czasu palacze są dla mnie poprostu gorsi, nie toleruje i unikam,

trzymajcie za mnkie kciuki w sobote zaliczam biomechanikę i metodyke wychowania fizycznego specjalną

do poniedziałku, 3majcie sie kobitki i maluszki ;D

 
hihi, no to już iście szampańska atmosfera się zrobiła na forum :laugh: 97% to prawie jak 100, nie? ;)
dziękuję Aniku za namiary, a jak tylko sie ociepli to zapraszam na Pietrynę do ogródka na duży sok ze świeżych pomarańczy :) bo na drineczka to pewnie dopiero za rok ;)
Maleanie, rozśmieszyłaś mnie tymi trzęsącymi gaciami na zapas :laugh: Ale masz racje, trochę dystansu i zdrowego żartu się przyda. A za egzaminy trzymam już kciukasy i podziwiam, bo ja staram sie teraz szkolić angol i ojjjj... ciężko wchodzi do głowy...
pa :)
 
reklama
No kochane Łodzianeczki, a o mnie zapomniałyście??? Ja też chętnie na Pietrynkę się wybiorę. ;D

I tak jak mówi Anik, nasze dzieciaczki są silne i przetrwają wszystko! Trzeba po prostu w to wierzyć.
Za dużo badań nie ma co robić, bo tylko człowiek się stresuje. Więcej uśmiechu, bo to dla dzidzi najlepsze. ;D

Uciekam do domku. Dzisiaj przyjeżdżają odebrać mojego małego ulubieńca puchowego Bono... buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu..............
 
Do góry