Ma-dzik, bo o 9 to ja dopiero prawe oko otworzyłam
w końcu dzis piątek, czyli już prawie weekend, można więc już sobie luzować, nie?
Cześć dziewczynki!
moja córcia będzie miała na imię Maja, tak już od lat nazywam ją w myślach. Więc modne czy nie - tak musi być i już. Ale dla synia... nie mam pojęcia. Mam siostrę i zawsze jakoś tak we trzy z mamą bardzo się przyjaźniłyśmy, trzymałyśmy i bardzo bardzo bym chciała mieć córkę. No ale prawdę powiedziawszy teraz, jak już jestem w ciąży, to rzeczywiście najwazniejsze staje się zdrowie dziecka, płeć schodzi na drugi plan. Nie ważne co to będzie, najważniejsze żeby było zdrowe.
A muszę się z Wami jeszcze podzielić czymś co na nieszczęście przypomniało mi się dziś w nocy jak nie mogłam spać a przytrafiło się dwa lata temu. Było to dosłownie parę dni przed moim ślubem, szłam akurat do skarbówki i zaczepiła mnie cyganka z pytaniem gdzie jest jakiś tam szpital. Powiedziałam jej gdzie, a ona na to, że ja taka miła, taka uczynna to ona mi w zamian powróży. Pomyślałam sobie, że tuż przed ślubem, czemu nie, może coś mi fajnego powie. No i nie będę się rozpisywała jak sprytnie mnie zakręciła, że wyciągnęła mi z portfela wszystkie pieniądze, a jak chciałam jej odebrać je to zaczęła "rzucać ktątwę" i powiedziała że jak jej zabiore tą kasę to mąż najpierw mnie zdradzi a później ucieknie ode mnie, że urodzę martwe dziecko, że będę krwią sikała i różne straszne, okropne rzeczy. Używała wulgarnego, prymitywnego języka, po prostu wcięło mnie na całego. Oczywiście uciekłam od niej, kasę jej zostawiłam, ale niesmak został. Niesmak to nawet mało powiedziane. Zdenerwowała mnie strasznie, oczywiście się poryczałam i myślałam, że tak szybko się z tego nie otrząsnę. No ale mechanizm wyparcia na szczęście zadziałał i jakoś się z tym uporałam. Co jakiś czas przypominają mi się jej słowa ale w miarę szybko sobie z nimi radzę. Dziś w nocy niestety znowu sobie to przypomniałam, po raz pierwszy od kiedy jestem w ciąży, no i "trochę" mnie to roztroiło nerwowo... jak się domyślacie szczególnie słowa o dziecku. Wiem, że to bzdury, że głupia jestem, że w ogóle o tym myślę i się tym przejmuję, ale naprawdę strasznie sugestywnie ona to mówiła... Mówię Wam, z dala od Cyganek, bezlitosne baby. Ja nie mogłam uwierzyć, że na początku taka miła była, a później totalna metamorfoza...szok! Nawet wyraz twarzy jej się zmienił. Może jestem naiwna, ale nie sądziłam że człowiek może się tak maksymalnie zmienić w ciągu dosłownie paru minut.
No nic... muszę o tym po prostu zapomnieć. Ale wiecie - w nocy wszystko wydaje się gorsze i straszniejsze... Oj, ciężka to była nocka.
uciekam, życzę Wam super udanego weekendu, spokojnych nocek i duuuużo zdrówka (bo mnie niestety coś łapie...)
papa