Witam i ja
Nie mam ochoty na nic, wczoraj z M się tak pożarliśmy na noc, że już mam dość wszystkiego. Przylazł wczoraj przed 22 i z pretensjami kiedy ma się wyprowadzać? Ja zonka zaliczyłam i się pytam o co mu chodzi. Zaczął się na mnie drzeć, że łóżeczko złożone, że ktoś mi pomógł, a nie on to zrobił (a łóżeczko stało w kartonie przez miesiąc w przedpokoju i dobrze wiedział, że trzeba je złożyć aby się przewietrzyło itp. w końcu już mu o tym mówiłam, że trzeba przygotować pokój, a że on ciągle nie ma na to czasu bo pracuje od pon do sob i wraca późno a niedziele to on ma wy****ne na prace więc postanowiłam go odciążyć i dostałam wczoraj za swoje). Najeżdżał i na mnie i na moją rodzinę. Sam się wyzywał od najgorszych, że my go za takiego uważamy, ja nie wiem co mu wczoraj odbiło. Ryczałam jak bóbr, ciśnienie mi skoczyło do prawie 160/95. Najgorsze, że to małej się najbardziej oberwało, maleństwo bało się bo aż zamarło mi w brzuchu i nie chciała się ruszać, dopiero po dłuższym odpoczynku od tego wszystkiego to zaczęła mnie kopać.
Jego oczywiście to nie interesuje, bo jak mu mówiłam żeby przestał się drzeć bo to wszystko ona czuje to mnie w ogóle nie słuchał.
Mam go już dość, żadnej pomocy z niego nie mam, teraz na sam koniec mi robi jakieś chore awantury i grozi, że odejdzie..
Wg niego to on haruje na utrzymanie ale nie trafia do niego, że tu też jest potrzebny, co z tego jak go ciągle tu nie ma, traktuje mnie jak powietrze, ja mam mu ugotować, poprać, posprzątać, nawet teraz jak nie daję sobie ze wszystkim rady, a jak już kogoś z rodziny poproszę o pomoc to on mi robi wyrzuty o to, jakby był zazdrosny o to że kogoś proszę o pomoc a nie jego, gdzie ja do niego z prośbą o pomoc a on albo mnie zbyje albo zrobi to na odpier***l się.
Chce tworzyć i mieć rodzinę ale rodzina nie polega na tym aby tylko całe dnie spędzać w pracy a rodzinę mieć tylko "na papierku" nawet nie.
Ryczeć mi się chcę jak o tym myślę... ;((((
Często i ja zastanawiam się po co my ze sobą jesteśmy, kocham go ale widzę że to chyba działa tylko w jedną stronę, teraz łączy i będzie nas łączyć córka.. Nie myślałam nigdy, że tak może się bardzo zmienić, zmienić na gorsze, nie wiem co nim kieruje.. mam już serdecznie dość...
Sorki, że Wam tak truje z samego rana w weekend ale musiałam się komuś wygadać bo tak mnie to męczy...