hej, wpadam na chwilę, jak zawsze powiedzieć, że żyję
U nas w miarę ok. W miarę, bo pępek nie chce się zagoić po odpadnięciu kikuta i straszą nas szpitalem, jak nadal będzie wilgotny, a młody nadal chory (w przedszkolu był całe 5 dni na raty od początku września). Ze szpitala wyszłyśmy po 6 dniach, bo się żółtaczka przyczepiła, ale po fototerapii bilirubina ładnie spadła i nas wypisali. Poza tym Klaudia póki co rewelacyjnie. Jedziemy na cycu, bez smoka, bez kolek, krzyków większych też nie urządza (no wiadomo, jak jest głodna, a matka pieluchę zmienia zamiast jeść dać, to jazda jest
). Jak tak nadal będzie, będzie super
Dziś coś jej się poprzestawiało, obudziła się o 22 szukając co chwilę cycka i ok. północy zasnęła, więc teraz dopiero kotlety na jutro usmażyłam, ale nie narzekam, mogło być gorzej
Michał na początku podchodził z dystansem do siostry, od kilku dni jest coraz lepiej. Głaszcze ją, chce ją kąpać, smarować po kąpieli, opowiada jej, gdzie byliśmy, jak spała, chce jej czytać gazetki i książeczki no i mówi o siostrze "Klaudia", wcześniej było tylko "ona".
W zeszłym tygodniu wpakowałam młodą w auto, potem przepakowałam w chustę i zaliczyliśmy wycieczkę nad jeziorko i krótką wędrówkę górskim szlakiem do zamku. Przespała całą wyprawę, zrobiła sobie tylko przerwę na karmienie, ale się dotleniłyśmy po tym szpitalu
Jedno co, do tej pory byli u nas moja mama i mój brat. Wczoraj mama wyjechała (brat wcześniej) i muszę wskoczyć na wyższe obroty. Pomoc sporą miałam, mogłam poleniuchować, a teraz... teraz mam nadzieję, że małż się spręży i wczuje w rolę.
postaram się zaglądać tu w miarę możliwości, pozdrawiam serdecznie