reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

wrzesień 2011

Dzięki dziewczyny za wsparcie. Fajnie was poczytać i poznać zdanie innych

Tofilesia
z moim jest podobnie jak z tym znajomym co piszesz. On nerwus niesamowity, czasami ni z tego ni z owego cos mu w glowie postyka i wybucha.
Ja zawsze miałam dużo cierpliwośći i albo podchodziłam do jego wybuchów z luzem, albo romawiałam, no zawsze jakoś łagodziłąm konflikty. A teraz nie mam na to siły, za dużo nerwów mam w sobie, i sama wybucham odrazu. Chciałabym żeby czasem coś dla mnie zrobił tak z siebie, kwiatka przyniusł, albo coś. mogę zapomnieć bo słysze tylko że dizałkę z kwiatami mi kupił więc mogę sobie pojechac i ściąć. :) Ja wiedziałam że on jest tego typu człowiekiem, i o romantyżmie i innych czułościach zapomnij i w sumei mi to nie przeszkadza. Ale ostatnio to mam wrażenie że jestem workiem na którym odreagowuje całe nerwy.

Ja dziś lece na poszukiwanie stanikai pochodze troche po sklepach bo to ostatni moment coś czuje. Ale pogoda coś dzisiaj chyba mało sprzyjająca, bezchmurne niebo i słonko. Ja to jednak wolałam tak jak wczoraj, chłodno i deszczyk.

miłego dnia
 
reklama
bluetooth
Masz racje że nie ma co być na sile razem dla dobra dzieci, bo to nie jest dobre. Ale życie na 2 rodziny dla dziecka też nie jest proste, i uważam że wymaga niesamowicie dużo powięcenia, i sporo mądrości żeby nie skrzywdzić dziecka w takiej sytuacji.
 
asia oczywiscie ze najlepiej by bylo gdyby rodzina byla razem ale uwierz mi ze nie ma nic gorszego dla dziecka niz zyc w takim piekle i ciaglym strachu przed nastepnym atakiem agresji nawet jesli nie jest on skierowany bezposrednio w dziecko.
Ja do dzisiaj czuje ten strach z dziecinstwa jak wroce myslami do tych lat. I ciagle widze migawki z tej gehenny i pewnie bede do konca zycia. Jest tylko jeden powod dla ktorego jestem rodzicom wdzieczna za to pieklo. Dzieki temu co przezylam w dziecinstwie obiecalam sobie juz jako nastolatka ze nigdy nie zrobie mojemu dziecka takiej krzywdy oraz ze nigdy nie bede do konca zycia w zwiazku, bez wzgledu na sytuacje, w ktorym jestem nieszczesliwa. Pewnie gdyby nie te traumatyczne przezycia z mlodosci to bym nie podjela tak szybko decyzji o rozwodzie a tak, dla mnie sprawa byla jasna po 5 latach malzenstwa.
Dodatkowo mysle ze w dzisiejszych czasach dzieciom duzo latwiej jest zrozumiec ze rodzice nie koniecznie mieszkaja razem i ze one nie sa jedynymi dziecmi na swiecie gdzie taki model rodziny istnieje. Dopoki dziecko nie jest z tego powodu dyskryminowane to uzawam to nadal za najlepszy i najzdrowszy sposob wychowania dziecka niz zycie razem jak pies z kotem tylko po to zeby dziecko mialo jeden dom.
Wiem ze masz doswiadczenie w takim ukladzie rodzinnym i byc moze lepiej wiesz ode mnie piszac ze jest to rowniez trudne dla dziecka ale mimo wszystko jak bym miala wybierac ktore zlo jest mniejsze i wyrzadzi mniej krzywdy to wolalabym zyc oddzielnie wlasnie dla dobra dziecka, ktore widzi ze obydwoje rodzice sa szczesliwi chociaz nie sa razem.
 
Bluetooth - popieram w 100%. Ja tez mialam taką rodzinę i była na prawde ciężko. Do tego jakbym się nie wzięła w garść i pewniego dnia się nie spakowała i wyprowadziła, to nie wiem jakim wrakiem człowieka byłabym dzisiaj...
Tylko nie zgadzam się z tym, ze trzeba patrzeć na rodzinę, zeby poznać człowieka. W rodzinie mojego męża jest tak, że on (najstarszy) i jego siostra wyrośli na super ludzi, a dwójka młodszego rodzeństwa żyje na marginesie, więc różnie to sie układa i w dużym stopniu zależy od nas samych.
 
bluetooth zgadzam się z Toba w 100%, że większą krzywdą dla dzieci jest życie w takiej toksycznej rodzinie, niż w "rozbitej". Ja z moim charakterm tez nie dałabym rady w takim związku funkcjonować, wolałabym być sama....jakos mam wpojone, że ludzie musza się szanować i nie potrafiłabym przymykać oczu na takie wyskoki i odzywki w stosunku do mnie

u mnie dzis fajna pogoda, bo słonko świeci, ale gorąco nie jest:-) ubieram się pomału i śmigam na plac po warzywa i owoce i jakiś mały spacerek przy okazji, wiecie co dziwi mnie to że na początku ciąży strasznie panikowałam, ze jak ja poród przezyję i małe dziecko itd, a teraz jestem dziwinie spokojna...
 
Bluetooth
ja się zgadzam w 100% że lepiej sie rozejść niż żyć w czymś takim co piszesz i pokazywać to dziecku.
Ja też miałąm "normlaną" rodzine z zewnątrz, a w środku już było inaczej. pełna iluzja która często pękała i nie było fajnie. Ja mając 10 lat obiecałam sobie że nigdy w życiu nie krzykne na dziecko, nie uderze itp. nieraz marzyłam o tym żeby rodzice się rozeszli.
Ale pomomo tego że coraz więcej rodzin takich jest, to świat dalej zyje normalnym schematem rodziny. Nawet książeczkę o pojawieniu się rodzeństwa cięzko znależć która by sie nie zaczynała od słów że mamusia i tatuś będą mieli kolejne dziecko :)
 
Asnecja to tak jak u mnie. Gdyby nie to, ze zaczelam w pewnym momencie budowac mur w mojej psychice odgradzajacy mnie od tych toksycznych relacji i w koncu rowniez szybko sie wyprowadzilam to mysle ze skonczylabym dzisiaj albo u swirow albo na dnie. Dobrze ze udalo nam sie z tego wyjsc zwycieska reka :-)
Co do patrzenia w rodzine to moze nie do konca precyzyjnie sie wyrazilam ale jest to dla mnie temat rzeka a nie chcialam tutaj pisac ksiazki :-)
Osobowosc kazdego czlowieka sklada sie z trzech czynnikow ktore maja wplyw na jego ksztaltowanie sie. Na poczatku sa to w 100% rodzice, w miare rozwoju dochodzi do tego charakter indywidualny dla kazdego czlowieka i na koncu spoleczenstwo czyli swiat zewnetrzny. Proporcje tych czynnikow w codziennym zyciu zalezne sa od charakteru i rozwoju emocjonalnego.Jesli czlowiek jest slaby ulega jesli silny to czesto buduje sobie wlasna hierarchie wartosci bez wzgledu na to co wpoili mu rodzice i to w jakim srodowisku spolecznym sie wychowal czyli takie rodzynki jak my :-D
Do tego dochodzi jeszcze fakt, ze rodzice czesto traktuja dzieci nierowno najbardziej widac to jesli jest w rodzinie wiecej niz 2 dzieci. Czesto jest tak ze najstarszy z rodzenstwa zawsze bedzie mial najtrudniej, jest najbardziej obowiazkowy i szybko staje sie dojrzaly a najmlodsze jest rozpieszczane czesto jest egoista ktory ciagle zeruje na innych itp. Dlatego tez nie widze w tym nic dziwnego ze rodzienstwo poszlo roznymi drogami jednak pewne schematy zachowan i podstawowych relacji w rodzinie oraz miedzy rodzicami maja zapewne identyczne.
Podalam rodzine jako zrodlo takich zachowan dlatego ze uwazam ze jest to jeden ze sposobow szukania przyczyn takiego zachowania. Nie mozna od razu powiedziec ze ktos jest zly bo ma zly charakter i juz. Trzeba szukac przyczyn i wtedy mozna czesto duzo latwiej zrozumiec skad sie to bierze i ze moze on nie jest taki zly tylko robi cos po prostu instynktownie nawet nie zastanawiajac sie nad tym czy to kogos rani czy nie bo tak przez lata robili jego rodzice.
 
Ostatnia edycja:
Ja jestem bardzo dumna z mojej mamy. Ona w wieku 52 lat wyjechała z Polski do Niemiec. Tam ma znajomych. I ona lepiej się czuje i mój tata. W końcu odżyła. Tak naprawdę to nie żyli ze sobą intymnie 17 lat i moja mama nawet nie wiedziała co to przyjemność na O. Wcześniej ciągle z nim była przez wzgląd na dzieci, a on jest naprawdę trudnym człowiekiem - choć jak Bluetooth pisze dużo jest winy jego rodziców. Wiecznie był niedowartościowany, takim gorszym dzieckiem, wszystko tylko dla jego siostry (on dokładał do jej studiów), w wieku 17 lat zaczął pracować na kopalni (środowisko w którym wtedy przed szychtą, po szychcie i niekiedy w trakcie sięgało się po piwko). Moja babcia stwierdziła że to wina mojej mamy że pił bo go zostawiała na 2 miesiące i jechała na wieś do swoich rodziców (chłop 30 lat i nie może zostać sam :szok:). Jego rodzice są dziwni, wiecznie narzekają że mają mało kasy (3500 zł na dwie osoby przy mieszkaniu komunalnym:szok:), babcia od 20 lat stwierdza że jej bliżej do trumny. Jak nic nie było do jedzenia bo takie czasy (kasa była tylko nie towar) to mama musiała teścia błagać o to żeby coś odłożył - a pracował jako rzeźnik. Uczucia u nich nigdy nie były okazywane. Ja przez bardzo długi czas też miałam problem z okazywaniem uczuć (bo w moim domu nie było to normalne) i wiem że to się szybko nie zmieni. Słowo na K bardzo ciężko mi przychodzi. Mojej przyjaciółce dałam radę że jak będzie czuła że kogoś Kocha niech to powie choćby miała się udusić (ja tak się czuję - bo wiem że jak już komuś powiesz to wtedy łatwiej cię zranić). Kto nie ryzykuje nic nie traci ale też nic nie zyskuje. Teraz jak moja mama się zmieniła na bardziej uczuciową to aż mnie to irytuje (po prostu nie byłam nauczona). Nie znoszę jak ktoś tak ot bez mojej zgody narusza moją strefę osobistą, u mnie w domu nigdy nie mówiło się w taki sposób nie zachowywało. Rozmawiałam z siostrą i ona ma podobne odczucia. Jestem raczej zamknięta uczuciowo (bo gadatliwością to wielu bym pobiła), do siebie dopuszczam tylko niewiele osób. Zawsze lubiłam patrzeć na rodziców mojej przyjaciółki, mimo tylu lat ciągle w sobie zakochani. Jeśli chodzi o M to też jestem o niego spokojna (zawsze bardziej obawiałam się jak to będzie ze mną) bo widzę go jak się zachowuję w rodzinie, jak wyglądają stosunki jego rodziców.

Moja mama wychowała 5 dzieci i naprawdę robiła to z wielkim poświęceniem. Tych lat nikt już jej nie zwróci ale teraz chociaż korzysta z życia. Ja pamiętam kłótnię, pamiętam jak mama płakała bo ojciec przepił wypłatę i nie miała za co nakarmić dzieciaków. Żal mi mojego ojca że na starość zostanie sam bo jak się nie zmieni (bo w to nie wierzę) to nikt go nie będzie odwiedzał. Moja siostra (mój szwagier) boją się aż do nas przyjeżdżać bo taki syf jest (teraz ja w miarę dbam bo nienawidzę bałaganu ale sobie nie wyobrażam co będzie później) np. u siebie w pokoju z 2 miesiące podłogi nie mył (zakazał mi ruszać czegokolwiek u niego bo znaleźć nie może). Jego pokój jest zaraz przy wejściu i nie wygląda to reprezentacyjne (taki salon - jego królestwo). Nie potrafi o siebie zadbać. Tata się nie poczuwa żeby cokolwiek w domu zrobić. Przykre to. Gdyby nie moja mama dbająca wtedy o rodzinę to wszystko by się sypnęło . Ojciec nigdy nas nie wychowywał, tylko dawał kasę (jak dawał) i to był jego cały obowiązek rodzinny. Jak raz poszedł na wywiadówkę do siostry to pod koniec okazało się że pomylił klasy:szok:.

Moja mama mimo że mało sama ma to i tak mi pomaga i nigdy nie wypomina. Ojciec to zawsze wypominał za czyje to studiowałam (jako jedyne dziecko) - gdzie dostawałam dzięki wielkim boją mamy 400zł miesięcznie. Ostatnio mój brat się wkurzył i mu powiedział że łaski nie robił i myśli że dlaczego ja pracowałam po nockach, że myśli że za taką sumę to we Wrocławiu można się utrzymać. Wiem że mój tata chodził po znajomych i opowiadał że córka studiuje ale osobiście nigdy mi nie powiedział że jest ze mnie dumny.

Niekiedy mi brakuje mojej mamy ale teraz jest skype i mogę ją widzieć choćby codziennie. Jak przyjeżdża to i tak czuję się trochę osaczona.

Dziewczyny pamiętajcie że dzieci widzą, słyszą i czują. Często rozumieją więcej niż się wydaje. Złe wzorce bardzo łatwo przekazywać dalej, praca nad sobą jest cięższa. Niektórzy się zmieniają inni powielają swoich rodziców. Jeśli ktoś chce pracować nad sobą to jest nadzieja a jeśli ktoś nie widzi problemu to ciężko taką osobę "naprostować". Zawsze jest tak że trochę przy drugiej osobie zmieniamy i siebie.

M jest może i mało uczuciowy na zewnątrz ale za to jego oczy wszystko mówią. Ja to lubię go trochę pomęczyć, poskakać co zawsze się śmieje że nie mogę na miejscu usiedzieć. Trochę się teraz obawiam uzależnienia od faceta (bo pracy nie mam, dziecka zostawić nie ma z kim) ale jak tylko będzie to możliwe to chcę coś robić żeby też go odciążyć. Wiem że obydwoje się stresujemy jak to będzie, że Maleństwo trochę przemeblowało nasze spojrzenia na świat. Już teraz czuję że trochę dorośliśmy i nasz związek stał się taki bardziej dojrzały.

Pamiętajcie że nigdy nie jest za późno na zmiany. Facet nie jest z nami zszyty. Związek to dwie osoby szanujące się i wspierające się. Wiadomo że kłócić się można (niektórzy to lubią) boczyć też ale nie można uwłaczać drugiej osobie. Nie można ciągle swojego miejsca i zdania przesuwać w do dołu w hierarchii ważności.
 
reklama
asia bo zycie w szeczesliwej rodzinie, gdzie jest mamusia, tatus i dzieci to schemat tak jak wiele innych rzeczy. Chociazby to, ze w PL kazde dziecko musi byc ochrzczone bo inaczej to jestes wykleta.Przeciez jest tyle innych wiar, dlaczego mam mojemu dziecku narzucac to kim ma byc.
Nie oznacza to jednak ze musimy sie do tego dostosowac jesli nasze uczucia i poglady sa inne. Ja jako zodiakalny byk zawsze sie stawialam i bylam przeciwna stereotypom :-D moj M tez indywidualista pod tym wzgledem wiec sie doskonale rozumiemy. Robimy wszystko tak jak nam sie podoba i nie patrzymy na rodzine czy znajomych. Kazdy ma swoje jedno jedyne zycie i ma prawo o nim decydowac. Argumenty w stylu masz zrobic tak czy tak bo jestem twoja matka i utrzymuje cie sa dla mnie zalosne. Dziecko trzeba nauczyc jak korzystac z zycia rozsadnie i dobrze. Jak dokonywac wyborow dobrych dla niego i nie krzywdzacych innych a nie stawiac warunki i narzucac swoje zdanie. Ja wychodze z zalozenia, ze jesli ktos moich pogladow na moje wlasne zycie nie rozumie to jest jego sprawa. Ja mu nie karze zyc tak jak ja wiec niech sie nie wtraca w moja prywatnosc.
ellsi mnie natomiast czesciowo wychowal ojciec, wtedy kiedy mial czas zeby odizolowac sie od mojej toksycznej matki. I tylko dlatego wyszlam na ludzi bo nie chce wiedziec jaka bym byla jedza jak by wychowywala mnie matka... I do dzisiaj mam tak samo jak Ty z tata. Ona dookola chwali sie dziecmi, jakie to cudowne sa, jak sobie zycie ulozyly a do nas pisze takie maile ze jak moja ciotka je kiedys zobaczyla, bo moj brat juz nie wytrzymal i pokazal jej kilka, to do dzisiaj przy kazdym spotkaniu ciotka mowi ze nie potrafi sie otrzasnac i zrozumiec jak matka moze tak do swoich doroslych dzieci pisac....ehhhhh zycie....

Zbieram sie bo dzisiaj czeka mnie troche zalatwiania na miescie. W ogole to jak sobie wczoraj uswiadomilam ile nas spraw do zalatwienia czeka po porodzie to postanowilam zrobic dzisiaj liste wszystkich urzedow jakie musimy odwiedzic zeby nasze dziecko mialo zaplanowane wszystko przez pierwszy rok zycia :baffled: Lubie tu mieszkac ale czasami z ta biurokracja to naprawde mozna kota dostac.
U mnie super pogoda, slonecznie ale 20 stopni wiec idealna na spacerek po miescie.
Milego dnia dziewczyny!
 
Ostatnia edycja:
Do góry