ewelinak1
Fanka BB :)
A ja mam dzisiaj wolny dzień - i obijam się w łóżeczku Tak sobie siedzę i myślę o porodzie. Wspominam jak to było...
Dwa pierwsze - długie porody, ale nie takie straszne...
Za to trzeci... Nauczona doświadczeniem - weidziałam, że kilkanaście godzin przede mną. A że dwa razy podniosłam fałszywy alarm - to kiedy obudziłam się o 1 w nocy i poczułam skurcze - nie bolesne, ale regularne - pomyślałam - ach tam nie będę nikogo stresować. Wzięłam poduszkę i koc - i przeniosłąm się na mój ukochane bujany fotel - który podczas ciąży okazał się niezastąpiony Posiedziałam tak trochę - chyba nawet zsnęłam. Później poleżałam sobie w wannie. Ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż - zajmowałam się różnymi dziwnymi rzeczami
Skurcze były ciągle regularne - ale nic, a nic nie bolało. Wróciłąm na fotel i znowu usnęłam. Obudziłam się około 9 rano. Skurcze silne, ale nadal bezbolesne. Wzięłam zegarek do ręki - równo co 3 minuty. Obudziłam męża - mieszkałam w Gdyni, miałam rodzić w Gdańsku. Więc raz dwa do samochodu. Na obwodnice - a tam korek straszny. A ja czuję, że zaczynam przeć. W szoku strasznym byłam. Mąż jechał jak szlony, po trawnikach, czasami pod prąd. Dojechaliśmy około 10. Miałam rozwarcie na 8. Po 20 minutach zaczęłam rodzić. No ale mój synek był żartownisiem i obrócił się przed samym porodem. Więc starali się przerwać akcję - leżałam na boku, oddychałam tak jak kazał lekarz. Udało się synka odwrócić - o 12.00 się urodził - 4100g., 10 pkt.
Powiem Wam szczerze, że ten poród to wielka niespodzianka dla mnie. W sumie prawie w ogóle bólu. Gdyby nie to, że maleństwo się obróciło - pewnie urodziłabym jeszcze szybciej.
Mam nadzieję, że tym razem też tak będzie - i do szpitala wyruszę szybciej - bo ten stres który przeżyłam w samochodzie - bbrrrrrr. Myślałam, że urodzę
Ach tak mi się na wspomnienia zebrało....
Dwa pierwsze - długie porody, ale nie takie straszne...
Za to trzeci... Nauczona doświadczeniem - weidziałam, że kilkanaście godzin przede mną. A że dwa razy podniosłam fałszywy alarm - to kiedy obudziłam się o 1 w nocy i poczułam skurcze - nie bolesne, ale regularne - pomyślałam - ach tam nie będę nikogo stresować. Wzięłam poduszkę i koc - i przeniosłąm się na mój ukochane bujany fotel - który podczas ciąży okazał się niezastąpiony Posiedziałam tak trochę - chyba nawet zsnęłam. Później poleżałam sobie w wannie. Ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż - zajmowałam się różnymi dziwnymi rzeczami
Skurcze były ciągle regularne - ale nic, a nic nie bolało. Wróciłąm na fotel i znowu usnęłam. Obudziłam się około 9 rano. Skurcze silne, ale nadal bezbolesne. Wzięłam zegarek do ręki - równo co 3 minuty. Obudziłam męża - mieszkałam w Gdyni, miałam rodzić w Gdańsku. Więc raz dwa do samochodu. Na obwodnice - a tam korek straszny. A ja czuję, że zaczynam przeć. W szoku strasznym byłam. Mąż jechał jak szlony, po trawnikach, czasami pod prąd. Dojechaliśmy około 10. Miałam rozwarcie na 8. Po 20 minutach zaczęłam rodzić. No ale mój synek był żartownisiem i obrócił się przed samym porodem. Więc starali się przerwać akcję - leżałam na boku, oddychałam tak jak kazał lekarz. Udało się synka odwrócić - o 12.00 się urodził - 4100g., 10 pkt.
Powiem Wam szczerze, że ten poród to wielka niespodzianka dla mnie. W sumie prawie w ogóle bólu. Gdyby nie to, że maleństwo się obróciło - pewnie urodziłabym jeszcze szybciej.
Mam nadzieję, że tym razem też tak będzie - i do szpitala wyruszę szybciej - bo ten stres który przeżyłam w samochodzie - bbrrrrrr. Myślałam, że urodzę
Ach tak mi się na wspomnienia zebrało....
Ostatnia edycja: