reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

wrzesień 2011

hejka
martela ja wiem jak to jest byc samą daleko od rodziny ,
j
ak byłam w 8 miesiącu ciąży z pierwsza córą, wyjechałam z mężem do Torunia, a mieszkalismy w Szczecinie, pojechalismy bo mąż dostał propozycje delegacji ktora wiązała się z jego awansem, miało byc na 3 miesiące a przedłużyło się do roku, nikogo nie znalismy, zadnej rodziny, znajomych, wynajelismy mieszkanie, urodziła się Natalka, moja mam przyjechała 2 dni po porodzie, no ale po paru dniach musiał wracać, mąż do pracy a ja sama cały dzien z dzieckiem, nawet kompa nie miałam, tylko telefon, natala urodziła sie na koniec pazdziernika, wiec cała zime sama, masakra, no ale jakos dałam rade, a tez miałam chwile załamki, po roku w koncu wrócilismy do naszego szczecina:-D
 
reklama
Kaoru-widzisz,bardzo bym chciała,żebyśmy wrócili do P-nia,ale dziś jest w sumie trudno z pracą,a mąż w Pile ma umowę na stałe a co więcej-nie chce jej zmieniać,więc to raczej ja powinnam się tu jakoś zaklimatyzować,tylko mieszkam tu już rok i dalej jest,jak było-czyli źle.Może jak pójdę do pracy,poznam nowych ludzi,życie nabierze tempa...może wtedy przestanę myśleć,że wolałabym mieszkać w P-niu...ok,dosyć tego marudzenia,dziś śniło mi się,że byłam we Włoszech i zwiedzałam jakieś urokliwe miasteczko z krętymi uliczkami...hmm.fajny sen:-)mimo wstawania,nawet się wyspałam.
Dziś Walentynki-planujecie dla swoich mężów jakieś niespodzianki?jak je spędzacie?U mnie niestety mężuś wybywa do pracy na całe popołudnie,ale zrobię jego ulubiony obiad i może jakąś ciekawą kolację...czyli przez żołądek do serca...:-)
 
martela - na pewno w końcu zacznie ci się lepiej układać :)) my z mężem nie znosimy walentynek! :D wiem, ze to niepopularny punkt widzenia, ale uważamy, ze to komercja i tyle :) zawsze w dzień po walentynkach robimy sobie jakieś przyjemności, byle nie 14 lutego, wtedy przesyłamy sobie anty-walentynkowe sms-y ;) Rozumiem, że inni mają ochotę ten dzień spędzać inaczej niż zwykle i szanuje to, ale my jesteśmy tacy "na odwrót" :) Ja dzisiaj nie daję rady, dostałam jakichś bóli mięśniowych po prawej stronie pleców i ledwo się ruszam, a z młodym to już w ogóle mi kiepsko, na szczęście dziadkowie trochę z nim latają... byle do powrotu męża:)

W ogóle się martwię, bo mały odkąd daje mu obiadki (mm nie pił dwa dni, bo robię mu stałe godz. jedzonka i cyca wystarcza - prócz nocy :/) to non stop ulewa, a jutro kończy 5 miesięcy! Czy to normalne? Już powinien przestawać zwracać po posiłku, a on teraz dopiero się rozkręca! Wiem, ze to nie wina mm, bo nawet jak go nie pije to ulewa.... a nocki to masakra, dwie z rzędu budzi się co 1,5-2 godziny i tylko cyc, cyc, cyc! Nie mam już sił, a piersi obolałe tak, ze szkoda gadać! Dzisiaj to ja się użalam... :( Ale mąż bierze jutro wolne, zrobimy sobie dzień dla nas i to mnie podtrzymuje na duchu! No i pójdziemy do lekarza, bo naprawdę się marwię o młodego... a może przesadzam? Jak myślicie? Czy wazym dzieciom też jeszcze się ulewa? P:ozdrawiam kochane!
 
Majka-ja też mam mieszane odczucia jeśli chodzi o Walentynki,ale w sumie nie mam nic przeciwko temu,żeby spędzić ten dzień miło.Dostałam już kwiatka od męża i czekoladki,objadek zjedliśmy,kolacja będzie przy świecach a potem...kto wie,resztę wieczoru spędzimy pewnie w łóżku...Nie lubię tej całej otoczki,komercji,masz rację,że to może denerwować...ale wrzuciłam na luz i cieszę się z miłych akcentów:-)
Mój Jaś w zasadzie nie ulewał,od urodzenia zdarzyło mu się to może 3 razy i to faktycznie z powodu zbytniego łakomstwa.Mam koleżankę,która karmi piersią,jej mała baardzo ulewa,praktycznie po każdym posiłku...może tak mają dzieci karmione mlekiem mamy...nie wiem::-(
Ja już teraz gotuję małemu,skończyliśmy ze słoiczkami,bo się rozkręcił z jedzeniem i finansowo taniej wyjdzie jak będę gotować.Poza tym to fajnie,jak dziecko je to,co mama mu przygotowała:-) a smakuje mu tak,że aż się rzuca na łyżeczkę,żeby szybciej "wiosłowała":-)cieszy mnie to bardzo i co najważniejsze,nic mu po tym moim jedzonku nie jest,żadnych uczuleń,bóli brzuszka...nic,kupki regularnie,więc wszystko gra.Muszę na niego ostatnio bardzo uważać,bo Jasiek nauczył się bardzo sprawnie pełzać i w mgnieniu oka potrafi się przemieszczać.Nie ma więc mowy,żeby go zostawić samego na kanapie(nawet pozastawianej z lewa i z prawa)...na szczęście mam kojec od siostry,tylko muszę go przywieźć z Poznania...kurczę,zadziwiają mnie te jego postępy.Potrafi leżąc na brzuszku wyprostować rączki do prostych w łokciach,potem odpycha się jedną i przewraca na plecyki.Również obroty w drugą stronę nie stanowią żadnego problemu.Umie podpełznąć w zasadzie w każdą stronę,w którą chce.jest tez zafascynowany swoimi stopkami,uwielbia sie nimi bawic i nawet wybucha smiechem jak sobie nimi rusza a jego własne paluszki połaskotaja go...mam z niego niezły ubaw,no ale tez bardzo musze uwazac zeby sobie krzywdy nie zrobił...naprawde nie moge doczekac sie tego kojca.sorki ze nie ma polskich znaków ale mam J. na kolanach i pisze 1 palcem...:-)
majka-moze te bóle miesniowe to objaw owulacji...mam cos takiego własnie wtedy...trzymaj sie,jutro bedzie lepiej:-)
 
martela - cudownie obserwować takie postępy u swojego dzieciaczka :))) Aż ci zazdroszczę, tego pełzania i przewrotów... naszemu jeszcze się chyba nie chce, a może muszę go bardziej postymulować? :))) Nie będę go na razie zmuszać, bo ma swoje tempo i już :) Bardzo szybko podnosił głowę (bo juz praktycznie po tyg od urodzenia nią przewracał :))... a reszta.... przyjdzie czas :))) Widzisz z tymi walentynkami to jest tak, że człowiek trochę czuje się przymuszony, bo jak trzeba to kupie kwiata i już... a my tak nie lubimy :) jutro coś wykombinujemy i zrobimy antywalentynkową akcję :)))
Młodemu dałam dzisiaj (pierwszy raz) ziemniaka z dynią :))) Fuuujjjjjjjjj!!!! Śmierdzi i jest okropne! :))) Młody je wszystko co mu się poda, ale tego nie zjadł do końca :-D Aż mi go żal było :)))) Teraz na początku daje mu słoiczki (ze względu na uczulenie, które ma - a nie chce mu pogłebić i dowalić czegoś innego), ale później teżą będę mu gotować, bo uważam, ze samodzielnie zrobione jest na pewno smaczniejsze! Twój smyk na pewno docenia twoją pracę i doceni w przyszłosci :))) Z tym ulewaniem to może racja, zobaczę co jutro lekarz powie, bo już naprawde popadam w paranoje i co go biorę na ręce to boję się każdego jego beknięcia i śliny i patrzę czy to nie żyg :)))) <chora>.... :))) Mój ból trochę zmalał, ale jeszcze nie jest ok... Nie wiem czy to owu, czy coś innego, przywaliło nagle i wcale mi się nie podoba :)))
Życzę ci kochana szybkiego przyjazdu kojca (żebyś trochę oczy zwolniła z pracy) i przemiłej i romantycznej nocki z mężem :))))))))
 
Majka-dzięki za słowa uznania dla J.,ale wierz mi nie ma czego zazdrościć...nie mogę się ruszyć z pokoju bez niego,więc wszędzie z dzieckiem...poza tym stał się bardzo zaborczy...jak jest na chwilę sam w pokoju,od razu marudzi a po chwili jest syrena...oczywiście cieszą mnie jego postępy,ale nie ma chwili wytchnienia.jak kładę go na macie i wyjdę z pokoju,to jak wrócę jest w zupełnie innym miejscu pokoju,ostatnio znalazłam go pod stołem...ranyy,mogło na niego krzesło spaść!!!!:-) a był sam czy ja wiem,nie więcej niż 3 minuty...Jaś jest rozwinięty motorycznie,ale nie dlatego,że ja coś z nim robię,ćwiczę...nie robię nic a on sam tak...chyba ma to w genach,jego tata kiedyś trenował biegi wyczynowo,a babcia uczy wf-u na uczelni:-)hmm...poza tym mąż bardzo wcześnie zaczął siadać,wstawać,chodzić,itd...więc to geny...tylko upilnować takiego smyka,to jest wyzwanie niezłe...już mi się po nocach śnią te jego wybryki,dzisiaj miałam koszmar z tym związany...
Mój smyk jeszcze nie jadł dyni z ziemniakami,jakoś nie było okazji...no ale jak mówisz,że nie za bardzo to pachnie,to mu nie kupię,szkoda kasy...Majka-ja nie wiem czy on doceni moją pracę,pewnie nie,bo dzieci na ogół mają z tym niejaki problem,myślą ,że wszystko im się należy,bo przecież mama(tata)zawsze się starali odkąd pamięta,więc za każdym razem muszą się starać i tak ma być,norma...mam nadzieję,że nie będzie rozpieszczony i roszczeniowy -bo do tego nie dopuszczę,ale taki typowo dziecięcy egoizm pewnie się pojawi kiedyś tam...no ale to odległa perspektywa,na razie myślę nad zapewnieniem mu bezpieczeństwa...kurcze a tu tyle śniegu napadało,że pewnie nieprędko pojedziemy do P-nia:-(
Współczuję Ci problemów z tym ulewaniem,ciekawe co powie lekarz...myślę,że nie przesadzasz,sama bym biegła do lekarza,gdybyśmy mieli taki problem...
A gdzie się podziała reszta naszej forumowej ekipy? mała była,czyżby jeszcze się skurczyła?
miłego dzionka,pewnie jeszcze zajrzę po południu:-)
 
dzień dobry kochane
przepraszam że ostatnio tak rzadko tu wchodze ale mam zakręcony czas..
majka fajnie że odważyłaś się i urozmaicasz dietę ja też się staram dawać słoiczki ale Gabiś lubi deserki obiadków nie chce jeść.. a jak wprowadzasz to jedzonko ile razy dziennie je coś oprócz mleka?? bo mi ostatnio sie to rozregulowało..
martela ale masz żywego brzdąca.. ja też nie mogę narzekać. Gabiś pełza po dywanie turla się czasami mnie to nawet denerwuje bo przewróci się na brzuszek i nie może odwrócić i krzyczy żeby mu pomóc więc ide go odwrócić i co pół min później to samo... i tak samo nie lubi samotności sam, poleży w maksie 10 min.. nic zrobić nie mogę.. ale za to jak sie uśmiechnie to cała złość mija..

wczoraj byliśmy na rehabilitacji pani doktór powiedziała że praktycznie jest zbędna ale skoro ma skierowanie to poćwiczymy.. Gabiś był bardzo dzielny zaczął płakać tylko chwile jak go za nogi do góry nogami wzięła ale to i ja bym płakała.. i na końcu ze zmęczenia chwile..
bardziej mnie martwi to że z powodu tej bakterii w moczu będzie musiał mieć zrobioną cystografię.. a to chyba strasznie boli..:(
 
Bafinka,bardzo Ci współczuję,u dorosłych cystografia to nic takiego,zakłada się cewnik do pęcherza,podaje kontrast i robi zdjęcie RTG,tylko że dorosły rozumie o co chodzi,np.to,że ma leżeć spokojnie i wykonywać polecenia,niestety u dzieci to strasznie trudne do przeprowadzenia badanie,chociażby z tego względu,że się intensywnie ruszają,znalazłam w necie coś takiego,mam nadzieję,że zadziała przy otwieraniu...pozdrawiam i trzymaj się! cystografia
 
martela - mój się nie rusza tak żwawo, jak twój synek, a i tak jest mega absorbujący! :)) Trzeba do niego gadać, gilać, buziaki dawać, jest tak przyzwyczajony do "adoracji", że szok :)))) Na szczęście jak jest ze mną to umie też trochę samemu się pobawić na bujaczku :))) Ale dziadkowie to go rozpieszczają z tym noszeniem i zabawami :)))) Ale dobrze, póki jest malutki to ok :))) Jasiu cię doceni, zobaczysz... Wieź syna z mamą jest ogromniasta!!!! Widzę to po moich braciach i mamie, mimo, że kocha nas wszystkich to chłopki maja z nią zupełnie inną więź, niż ja i moja siostra :)))
bafinka - trzymam kciuki, żeby to badanie wyszło dobrze i malutki nie miał żadnych niemiłych wspomnień (chociaz dzieci nie pamiętają takich zabiegów), ale my dorośli bardzo przeżywamy takie wydarzenia, wiem coś o tym! Ale na pewno będzie dobrze! Zobaczysz! Ja daje małemu ok 13.00 obiadek (teraz pół słoiczka) - jak wracamy ze spaceru, a popołudniu ok.16 - 17.00 pół słoiczka jabłuszka (później zacznę też inne owoce)... zaczęłam od samej marchewki - kilka dni (i zrobiłam przerwę, bo lekarz odradził dokarmianie), a teraz daję ziemniaka z marchewką, dynię z ziemniakiem i za dwa dni dam zupkę jarzynową :))) oprócz tego pierś i mm w tak zwanym "między czasie" :)))

Dziś byliśmy u pediatry i powiedział, ze ulewanie najprawdopodobniej spowodowane jest nasiloną alergią (równolegle do dojrzewania organizmu idzie w górę alergia :/)... Mam nadal podawać bebilon pepti, ale jeżeli objawy alergii się nasilą, to trzeba będzie przejść na nierefundowany nutramigen (ostatnia deska ratunku alergików :()... Obiadki mogę podawać, ale te niealergizujące - czyli hipp A, z eko upraw... mówił, ze te faktycznie są najlepsze dla alergików.... Gluten - absolutnie nie!!! Może po 1,5 roku, ale jak alergia będzie silna to nie.... Żadnych kaszek mlecznych, sinlac owszem... I faktycznie podaję mu ten sinlac, kupka jest, mały "dojedzony" za dnia i jest ok.... Niby ta dynia z ziemniaczkiem jak dla mnie śmierdzi, ale kupa idzieeee, ze hej... Ładna, zwarta, bez problemów, 100 razy lepiej niż po marchewce :)))) Aha, dziś kończymy 5 miesięcy (o 17.12:))... i waga Piotrusia przerosła mnie... 9700... nic dodać nic ująć! :) Uciekam, bo dziadki przyjdą na kawkę do młodego! Buziaki dziewczyny! :)
 
reklama
Majka- ale ten Twój Piotruś ciężki:-)a ile miał jak się urodził?mój Jaś pewnie ma coś koło 9 kg,dawno go nie ważyłam,niedługo idziemy na szczepienie to się okaże,ale wydaje mi się,że ma mniej niż Piotruś...widzisz,mimo ulewania jak ładnie przybiera...aż miło:-)wiesz,ja nie mam brata,więc nawet nie wiem na czym polega więź matka-syn,ale myślę,że intuicja mi podpowie...przede wszystkim bardzo go kocham,ale jak się rozwinie nasza więź w sensie emocjonalnym -czas pokaże.Mam nadzieję,że nie będzie zbyt skryty i nie zablokuje dostępu do siebie...a przypadku chłopców podobno niestety tak często bywa.Boję się też,że będę nadopiekuńczą matką,która będzie go chciała chronić przed całym światem,mimo,że wiem,że tak nie można.Ehh...zobaczymy,na razie mam z nim świetny kontakt,rozumiem każdą jego minkę i wiem o co mu w danej chwili chodzi... oby tak było zawsze:-)
Bafinka-Majka ma rację,takie badania są przerażające dla rodziców,ale maluszek raz dwa o tym zapomni,a lepiej wiedzieć z czym ma się do czynienia i leczyć,jeśli zajdzie taka potrzeba.powodzenia!
 
Do góry