Gaja, Gizelka, Kerna - jak fajnie, że się pojawiacie - strasznie jestem ciekawa co u Was, jak sobie radzicie!
Maja888 - gratulacje! Aż Ty cholero jojdałaś, że nic się nie dzieje, a tu nagle nie wiadomo kiedy bach i dzieciak po drugiej stronie!
Beniaminko - super, że jesteś z nami z powrotem! Niczym się nie stresuj, postaraj się odpocząć i wyspać, póki masz na to czas! A jak choróbsko? Odpuściło całkiem?
Jeszcze raz przeczytam, że się martwisz o Julkę i jej wagę to biorę badania, koszulę, kapci, szlafrok (i pozostałe rzeczy na wszelki wypadek przydatne podczas pobytu na porodówce) i jadę na Ślunsk nakopać Ci w tyłek! Przecież Mała jest w normie i wszystko jest OK, ciąża dobrze prowadzona, monitorowana, Ty bardzo dbasz o siebie, a właściwie o Was, więc głowa do góry, jeszcze tylko parę chwil i sama się przekonasz, że wszystko jest w porządku! Nno... bo i ja się zacznę martwić, że moja mała jest za mała i wtedy dopiero jak ja zacznę jojdać, to mnie wywalicie z BB, bo potrafię być upierdliwa ;-)
W szoku jestem, że tak się w szpitalach nie przejmują dietą dla słodkich ciężarnych - myślałam, że dopiero tam będą do tego podchodzić restrykcyjnie
A ja wróciłam z aktywnego spacerowania, zaliczyłam wystawę malarstwa w muzeum- momentami sama czułam się jak obiekt muzealny - bo trudno nie usłyszeć " a ta to co tutaj robi ?" no fak , jakby ciężarna już nie miała prawa zadbać o swoje życie kulturalne
i złaziłam się na maxa dziewczyny i gdyby nie to że głodna sie zrobiłam i pęcherz strajkował to w zasadzie mogłabym jeszcze chodzić
.
Podziwiam! Ja się robię coraz bardziej ospała, brzuch mi się stawia, twardnieje a krocze to mnie czasami tak napiernicza, że ledwo zipię.
U mnie bez zmian, tzn. czuję się świetnie, w ogóle się nie męczę tak jak jeszcze niedawno, nic mnie nie boli, dalej żadnych skurczy nie mam, w nocy do wc wstaję 1-2 razy... Jedynie zgaga mnie często męczy, zwłaszcza wieczorami... Tak coś czuję, że za tydzień będę musiała się zgłosić w sobotę do tego szpitala, jak kazał lekarz, bo nic nie zapowiada, że urodzę wcześniej, przynajmniej ja tego w żaden sposób nie czuję, że miałoby to nastąpić. Ale psychicznie czuję się lepiej, bo strasznie panikowałam, jeszcze wczoraj ryczałam na samą myśl o porodzie, ale pogadałam sobie z moją mamą, ona mi opowiedziała, jak to było, kiedy ja się urodziłam i teraz do tego podchodzę spokojniej. Taka rozmowa może naprawdę dużo pomóc. Już nie panikuję i mam większy spokój w sobie, będzie, co ma być, a będzie dobrze
Marbus, Beti - tak jak piszą dziewczyny, jedne się męczą przez wiele dni, bo najpierw przepowiadające, a potem dopiero właściwie, a niektóre bach i po robocie. Może Wy należycie do tej 2 grupy (tak jak ja - mam nadzieję ;-)).
Małgoś - trzymam kciukasy! Żeby się porządnie rozkręciły te skurczybyki!
A ja wróciłam właśnie od teściowej i znowu mam zgagę. Cholera już mówiłam mojemu B, że to jakieś podejrzane, zawsze jak od niej wracam to mnie męczy... może mnie podtruwa? ;-)