reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wojtuś 25tydz. 03.01.2011

reklama
Wojtuś jest słodziutki :-)! Widzę, że wszystko idzie ku lepszemu, oby tak dalej!
Ja też bałam sie pierwszej kapieli Kubusia-taki malusi był... a teraz łobuz jak wejdzie do wanny to cała łazienka zalana, a on zalany jesy łzami, gdy ma z wanny wyjść;-)
Bałąm się też strasznie przejść z karmienia odciąganym mlekiem na bezpośrednie karminie piersią. Przy butli wiedziałam ile mały zjada, a przy piersi nie i bałam się strasznie, że spadnie mi z wagi. Ale było ok. :-)
 
Witam! Zalogowałam się tutaj bo widze że nie jestem sama i jest dużo tych biednych wcześniaczków. Urodziłam córke 5.12.2010 a termin miałam na 17.03.2011 urodziłam w 25tc. nawet nie pocieszyłam sie rosnącym brzuszkiem a mojego dziecka juz w nim nie było ale to jest w tej chwili nie ważne najwazniejsze jest to że moje dziecko żyje, dziś jesteśmy juz w domku i mała ma już 3200kg a ja jestem szczęśliwa że mam wkońcu ją przy sobie. Pozdrawiam was i tzrymajcie się cieplutko nasze dzieci są bardzo silnymi istotkami
 
czytam i czytam i nadziwic sie nie mogę...ja miałam to szczescie ze synek urodzil sie w 39tc., ale kiedy bylismy jeszcze w dwupaku czesto tu zaglądałam poniewaz od polowy ciazy mialam znacznie skrocona szyjkę i bałam sie ze urodzę wczesniej... jestem pod ogromnym wrazeniem Pana Wojtusia:) wygląda cudownie:) widac ze wszystko zmierza szybciutko ku wyjsciu do domku:) Jak czytałam początek to łzy plyneły mi po policzkach, balam sie co bedzie dalej, ale im wiecej czytałam tym wiecej sie usmiechalam:) a teraz spokojnie moge isc spać będąc pewną że Wojtuś ma się swietnie:) Podziwiam Cię Mamo Wojtusia, jesteś Babą z jajami:)
 
witam cie serdecznie
jestem mama emilki w tym momecie mala ma 2 i pol roku ur sie w 27 tyg z hipotrofia plodu i wazyla 690 g przeszlam to co teraz dla ciebie jest okropnym przezyciem tak samo jak ty reagowalam placzem na wszystkko kazda rzecz kazdy kamyk na naszej drodze burzyl moj swiat ale wiem ze nalezy walczyc i patrzec na przod emilka po 4 mies wyszla ze szpitala a teraz nie uwierzyla bys ze jest wczesniakiem
rzycze ci duzo sily bo jej potrzebujesz jesli moge ci jakos pomorz psychicznie przejsc przez to pisz :-)
 
Dziewczynki,
bardzo dziękuję za ciepłe słowa :) i przepraszam, że tak egoistycznie tylko w swoim wątku piszę ale normalnie nie mam ani siły ani czasu. Czytać czytam o Waszych Dzieciaczkach. Poza tym ten szpital przyprawia mnie prawie o depresję, masakra normalnie.
Zamiast robić postępy to stoimy póki co w miejscu, niestety.
Na początku po transporcie jak pierwszy raz poszliśmy na oddział to Wojtuś leżał ciągle w inkubatorze, temperatura 34 st, SZOK.
Biedny, ugotowany był :( Po mojej interwencji znalazło się łóżeczko. Zastanawiałam się czemu wciąż jest na wąsach tlenowych, bo była już pora podłączenia go na Cpap. Otóż jedna mądra :/ :/ :/ piguła stwierdziła, że oni tutaj mają inny system i od razu zdejmują go z Cepapu na wąsy tylko. Ja takie gały, bo Wojtuś wtedy był 4godziny na Cepapie i stopniowo wydłużano te bez Cepapu, najdłuższa próba to było 12 godzin i w zaleceniu miał napisane żeby próbować 14godzin następnym razem.
Myślałam, że mnie trafi. Poza tym babsko widziało mnie pierwszy raz w życiu na oczy i nagadywała na tamten szpital w którym uratowali mi dziecko, normalnie szczęka mi opadła. Powiedziała, że tam to pielęgniarki nie mają czasu na dbanie o dzieci i dlatego tak długo trzymają na Cepapie. Myślałam, że babie normalnie w pysk strzelę, zagotowało się we mnie, idiotka jedna.
Tak mi Wojtusia zmęczyli, że Mały po jakichś 40godzinach (!!!) bez Cepapu był tak wykończony, że leciał przez ręce a płucka to mu prawie było widać, tak ciężko pracowały :( Jeszcze się debilka jedna darła na mnie, że koloru nie traci więc ok, normalnie jeszcze tego by brakowało! Musiałam je uświadomić, że może jednak jest różnica między dziećmi, z którymi na codzień mają do czynienia a takimi jak Wojtuś-z dyspalzją oskrzelową-płucną, i urodzonymi z infekcją w stanie ciężkim (a nawet bardzo)
Milcząco musiały przyznać mi rację. Nie wiedziały nic o jego przypadłościach i historii, NIC nie wyczytały z dokumentacji!!!
Jak już lekarz przyszedł i zgodził się ze mną co do Cepapu to o zgrozo ON pytał MNIE jak Wojtuś był tam na Cepapie!!! A ta durna piguła jeszcze sugerowała do lekarza, że może zwiększyć przepływ na wąsach, myślałam, że ją serio rąbnę. Ale okazało się czemu kurde ta idiotka tak chciała, po pierwsze nie umiała podłączyć dziecka do Cepapu, który zresztą się psuł, wołała inne pielęgniarki, poza tym nie wiedziała gdzie są czapeczki i sznureczkki do tego Cepapu!!! I nie umiała tego połączyć ze sobą na buzi Wojtusia!!! Nie wytrzymałam i wyszłam ze szpitala. Wróciłam po pół godzinie. Cepap okazał się psującym się trupem, Wojtuś był wycieńczony. Wtedy okazało się, że może by spróbować JAKIŚ NOWY cepap!?! Oczywiście niektóre nie miały pojęcia jak go obsługiwać i ciągle tego trupa uzywały, ja pierniczę, poza tym zamiast dać mu odpocząć to dali mu 3 w cepapie i 9 bez, szok, któregoś dnia po prostu nie pozwoliłam pielęgniarce odpiąć Małego od cepapu z hasłem, że to na moją odpowiedzialność, widziałam jak jego płucka strasznie ciężko pracują znowu. I tak Wojtuś się cofnął. Do dnia dzisiejszego miał cepapu 4 na 4godziny a dzisiaj jest próba 3 z cepapem i 5 bez. Brak słów. Ogólnie polityka jest taka, żeby walnąć dziecku full tlenu i iść w chol.erę pie.rdoły pociskać i w d.upie mieć, że dziecko przecież powinno schodzić z tlenu jak saturacja jest dobra.
Tam Wojtuś był na cepapie między 24-27% a low flow (wąsy) między 012-008 a tu niestety, cepap ok 30 a wąsy zazwyczaj 012 lub 02 niestety. Jak przychodzę to zniżają bo już trochę mnie poznały, zresztą low flow kręcę sobie sama, mam to gdzieś i nawet maseczkę tlenową sobie podłącząm na wypadek wszelki i wisi sobie w pogotowiu.
Ogólnie muszę mysleć za wszystkie, szkoda gadać, czasem to są tak proste sprawy, że mnie zatyka. Np. miał podejrzenie infekcji (był troszkę przeziębiony jak się okazało) i był słabszy a piguła proponuje, że powie lekarzowi żeby zmniejszył ilość godzin na cepapie. Gały mi wyszły i musiałam ją naprostować, jak i inną, która proponowała kąpiel wtedy. Zmniejszyli też ilość karmień na co 4 godziny a nie co 3 a on jest po tym taki chory bidoczek. Ileś razy mówiłam, że może lepiej by mu było jak wcześniej ale bez echa. A potem mówią na wizycie, że miał bradykarię i gubił saturację, czemu je to dziwi to jasnej anielki?!?
Jak się go pomału nakrami to jeszcze nie jest tak źle ale bywa często tragicznie.
Poza tym karmię go piersią o 11 i 19, one tylko dolewają wtedy mleka, ja z reguły mówię, że wypił więcej niż faktycznie, żeby znowu nie był taki chory.
A dzisiaj :/ Wojtuś był zmęczony, rozdrażniony, płakał... a one zdziwione. Jak mogą być zdziwione skoro w nocy próbowano mu założyć wenflon i miał pokłute rączki przynajmniej w 5 miejscach?!?! (miał dostać ostatnie dawki antybiotyku, który dostawał na to podejrzenie infekcji ale nic nie wyrosło w posiewie więc wenflon i antybiotyk mu darowano na wizycie i bardzo dobrze)
Wczoraj przyjechały na oddział bliźniaczki, leżeliśmy razem w tamtym fajnym szpitalu, przyjechała z nimi pielęgniarka, super babka, uściskała mnie, przyszła do mnie do pokoju, zamknęłam drzwi, beczałam jak nie wiem i powiedziałam jej wszystko, to co mówią tutaj o nich, i generalnie wszystko co mnie boli. Ona tylko wzdychała i tak serdecznie mnie uściskała, normalnie ukochała.
Jestem chora przez ten szpital i chociaż jest blisko to ja mam się gorzej. A Wojtuś ma katar bo z okna piździ. Już powiedziałam, że zaciągam zasłonkę bo wieje i tego będę się trzymać.
Ja pitole, im jestem starsza tym bardziej widzę jak niektórzy absolutnie nie nadają się pielęgniarstwa.
A będąc w szkole pięlegnierskiej bardzooo nas śmieszyło jak u nas na roku było kilka takich osób, teraz wiem, że to wcale nie jest śmieszne.
Uff, troszkę mi lepiej.
edit: i wtedy jak go ugotowanego położyli do łóżeczka do idiotka otworzyła okno, uwierzycie?
 
Ostatnia edycja:
Zbieram szczeke z podlogi :eek: szok normalnie
Kobiety Ty zabieraj Wojtusia i uciekaj jak najszybciej !!
lepiej dalej dojezdzac niz widziec go czesciej ale w gorszym staie !!
bo w takich warunkach to on biedaczek nie wroci szybko do zdrowia... :-(
 
Opisujesz sceny jak u Szymusia.. koszmar.
Aga, rozumiem, że polityka jest taka, ze jak się dziecku poprawi , to sa przenosiny do lokalnego szpitala o niższej referencyjności? A nie masz możliwości zadzwonienia do lekarzy, którzy prowadzili małego i wybłagania powrotu? Przy tak dużym wysiłku oddechowym i niewłaściwym prowadzeniu mały zaraz wróci ci na respi..
Kurcze, a tak fajnie sie czytało wiesci od Was..
 
reklama
Tak, jak dziecko nadaje się na tzw. Nursery lub Special Care czyli 3 level (1 to intensive care, 2 high dependency) to wraca to szpitala najbliższego domu.
Niestety, nie da rady wrócić. Tak naprawdę i tak jego pobyt TAM był przeciągany.
Szczerze powiem, że tutaj robię jak mi pasuje, mówię co myślę choć bardzo delikatnie, podpowiadam sugeruję lub mówię wprost. Albo dosłownie robię jak mi pasuje.
Po moich interwencjach zmieniło się wiele, bo i z cepapem próbują delikatnie, przytargałam broszurkę o dysplazji więc mają większe pojęcie no i staram się karmić piersią i po odrobince strzykawką. Szkoda tylko, że to wszystko to moja inicjatywa.
W tej chwili cepap jest 3 godziny i później 5 bez, i znowu 3 i znowu 5 bez. Dobrze to znosi, przyglądałam się dziś jego płuckom i było ok. Low flow między 0.2 a 0.08, w nocy nawet do 0.05 a na cepapie mniej niż 30, tak z 28-26%, zależy czy myśląca pielęgniarka jest czy taka z tych co olewają a takich większość.
Ale ja sobie poradzę, albo rozmawiając z kim trzeba (tak jak wtedy z lekarzem, mówiąc, żeby mnie źle nie zrozumiał, że mu mówię co ma robić ale wg, mnie dla Wojtka najlepsze byłoby to i tamto dlatego i dlatego z takiego a takiego powodu), albo robiąc jak uważam. Nie pozwolę zrobić Małemu krzywdy. Teraz mam cel nauczyć go jeść jakoś, jakkolwiek poza sondą i zbieram się do domu, nieważne czy z tlenem czy bez.
Rozmów z ludźmi się nie boję, nie mam tak, że jak lekarz to Łomatkozcórkombógwikto, krew mnie zalewa jak pielegniarki włażą w tyłek takiemu, aa no i większość wolałaby żebym na obchodzie najlepiej nic do Wielmożnegodoktorka nie mówiła.
 
Do góry