Dziewczyny ja po badanaich w poradni patologii. Zrobili ktg- wszytsko ok, położna pytala czy czuje skurcze; no coś tam czuję, podejrzewałam, ze to skurcze
potem usg- mała rzeczywiscie ma głowkę jak na 35 tc, brzuszek na 37, wazy 2660. Łożysko i przepływy ok. Szyjka długa i twarda. Wizyta taka jakaś szybka, dwóch lekarzy, każdy o coś pytał, ze nawet sama nie zapytałam czy ma tą hipotrofię czy nie:/ byłam na siebie taka wsiciekła po wyjściu, ehh.. ale skoro kontrola w poradni za tydzien to chyba tragedii nie ma.. lekarz, który mnie badał mega miły, pomagał się kłaść i wstawać- szok
także suma sumarum humor się poprawił, bo mała waży w miarę
w ogóle moja lekarka prowadząca kazała mi dodatkowo w tym tyg przyjść na kontrole (standardwo miałam mieć 2 tyg przerwy między wizytami, ale przez to podejrzenie hipotrofii kazała przyjśc po tygodniu , czyli jkaby teraz w czwartek albo piątek). tylko ja tak sobie myślę- po co mam do niej iść.. z poradni nie dostałam żadnego świstka, badania dziś miałam i znowu usg i badania w czwartek czy piątek u niej robić- po co.. jak myślicie, olać tę wizytę dodatkową? Jeszcze dodam, ze musiałabym na tą kontrolę iść do innego lekarza, bo do mojej już nie ma terminów, a prywatnie to na pewno nie będę szła..
W ogóle teram mam rozkminę czy nie zmieniać szpitala.. miałam rodzić gdzie indziej, a teraz jak tam do poradni patologii ciąży mam chodzić, to nie wiem czy nie zmienić szpitala.. jakaś dokumentacja tam jest już.. sama lekarka- jedna z tych co mnie badała- kazała jak coś przyjeżdzać na izbę do nich.. wszytsko się pokręciło;( pomożcie..