Witam i dołączam się do pogaduszek, do tej pory tylko sobie podczytywałam
My mamy za sobą sporo już wizyt, też w szpitalu, gdyż Maleństwo funduje nam od samego początku różne przygody, choć to chyba raczej ja jemu, ale silny gość jest widać i się nie poddaje. Przebrnęliśmy przez plamienia i niski progesteron, wciąż Luteina i Duphaston na podtrzymaniu, ale już na całe szczęście schodzimy z dawki. No i jeszcze niewielki mięśniak, ale mam nadzieję, że w II trymestrze zdecydowanie się zmniejszy, ewentualnie mały do zaboksuje

Mówię mały, bo mam przeczucie, że to chłopiec, ale zobaczymy, najważniejsze, by było zdrowe. USG genetyczne jeszcze przed nami, ale staramy się być dobrej myśli.
Rozumiem wszystkie dziewczyny, które straciły swoje dziecko. Nasze pierwsze pożegnało nas w 6t. przed ostatnim Bożym Narodzeniem i ciężko było się z tego podnieść, ból jest nie do opisania, ale otrzymaliśmy oboje z mężem dużo wsparcia, i dzięki naszym i naszego lekarza staraniom uwierzyliśmy, że jeszcze będziemy szczęśliwymi rodzicami. I udało się
Wiem, zawsze jest niepokój, nawet gdy kolejne usg wypadają dobrze, ale nie traćmy nadziei, choć muszę się przyznać, że każdego wieczoru oddycham z ulgą, że kolejny dzień do przodu
Cieszę się i gratuluję wszystkim po udanych wizytach. Kurczę, radość z tego, że się słyszy bicie małego serduszka i widzi rączki, główkę, pupę i nóżki, jest bezcenna
