Oj dziewczynki, same dobre wieści tutaj. Aż miło zajrzeć.
Byłam dzisiaj na pobieraniu krwi, jakaś masakra. Zazwyczaj wszystko wraz z rejestracją zajmuje pół godziny, a dzisiaj jakiś pechowy dzień. Najpierw stałam 30mint do rejestracji, bo zamiast dwóch była jedna babeczka, której wszystko leciało z rąk, wydawała ludziom nie ich karty, nie słuchała co się do niej mówi, mnie się pytała 3 razy jak się nazywam, mówię że proszę toksoplazmoza igm i igg,a ona: to na próbę wątrobową? ja mówię, nie, na ciążę, a ona się patrzy i mówi: to ja nie wiem. Jakiś gość z kolejki mówi: przeciwciała. Potem powiedziała że płacę 110zl, nie umiała obsłużyć terminala do kart płatniczych, musiałam lecieć do bankomatu a cała kolejka zatrzymana, jak wróciłam to powiedziała - 99zł, zapłaciłam, czekam przed zabiegowym, i po kolejnych 45 minutach zauważyłam że nie mam na fakturze morfologii o którą prosiłam, więc się wracam, tam dalej kolejka, zaraz moja kolej do gabinetu, panna znowu nic nie kuma, mówi do mnie z uśmiechem: to pani dopłaci, ja mówię dobrze, ale to teraz bo zaraz wchodzę do gabinetu i nie pobiorą mi tej morfologii, ona nic nie kuma, odbiera telefony, udało mi się to załatwić ku uciesze pozostałych z kolejki, i wszedł jeden gościu do zabiegowego i siedział tam chyba z 25 minut. Ja nie wiem na czym to polega, że jak wchodzi kobieta to wychodzi po 3-4 minutach, a gość albo dziadek to zawsze 20 minut minimum, czy oni tam mdleją, płaczą, jakieś cyrki urządzają? w trakcie wyszedł z gabinetu i wszedł do wc, tam słyszałam że sika, a potem wymiotuje...Aaaaaaaaa, ja w tej poczekalni z odruchami wymiotnymi, myślałam że zemdleje. w końcu weszłam. Spóźniłam się do pracy ponad godzinę przez to wszystko, jakaś masakra. jutro odbieram wyniki, ciekawe czy też będzie taki cyrk. A jeszcze pani mi zwróciła uwagę że mocza jasny, że na pewno nie poranny, a jaki ma być jak ja sikam 4 razy w nocy, to ten o 6 rano jest jak z godziny 14 a nie jak poranny.