Ja już też po wizycie. Tym razem bez szaleńczo dobrego humoru... Niby większość informacji dobra, ale...
Więc tak:
- glukoza super, minimalnie mi podskoczyła po obciążeniu
- w moczu oczywiście bakterie, ale że posiew ujemny, to się nie przejmujemy
- trochę morfologia poleciała, więc jem sobie żelazo jedną tabletkę dziennie
- Maluszek waży kilogram - mieści się w samym środku skali, więc jest taki w sam raz
- szyjka bez zmian, zamknięta, nie skraca się, więc ok
- Maluszek pokazał twarz wreszcie (chyba dlatego, że spał) - ma śliczne duże policzki, duże oczka i śmiesznie rusza buzią jak śpi (cały Tata
)
No a ze złych wiadomości, to pani doktor sprawdzała wymiary czegoś w głowie (jakichś komór czy coś...), bo na ostatnim USG Mały nie pokazał główki. I jedna strona jest ok, ale druga trochę powyżej normy. Norma to 10, a pani wychodziło z pomiarów 11-13... No i dostałam skierowanie do Centrum Patologii Ciąży, żeby to sprawdzić. Mam jutro zadzwonić i pani doktor umówi mnie ze znajomym profesorem-specjalistą. Nie chciała mi powiedzieć, co to może znaczyć, żebym się nie przejmowała na wyrost, bo to nic pewnego i może się okazać, że to zwykły błąd pomiaru. Na skierowaniu mam wpisane, że kontrola dotyczy jakiejś "w...megalii" - nawet nie zapamiętałam nazwy, bo Mąż mi zabronił sprawdzać w Internecie, co to jest... Pani dr sprawdzała dokładnie kręgosłup, bo chyba to może oddziaływać na kręgosłup właśnie, ale wyglądało wszystko dobrze.
Strasznie się denerwuję. Już się wyryczałam. Odeszła mi cała radość oglądania wózka. Cały czas myślę, czy nie zrobiłam czegoś, co mogło Małemu zaszkodzić. Nie wiem już sama. Oby udało się tą wizytę umówić na ten tydzień, bo zwariuję z nerwów...