Gratuluję i jeszcze raz gratuluję dzieciaczków w brzuszkach. Myślałam , że tylko ja jestem taka "zwariowana" jak mi to niektórzy mówili ( no bo tak jedno po drugim??????????). Fajnie , cieszę się razem z Wami.
Jutro idę na USG i lekarz obiecał podac płec, choc moim zdaniem nie to jest najważniejsze po tym co przeszłam. Mam rozwarcie od trzeciego miesiąca i szyjkę krótką na 1 cm, chcieli mi założyc szewek , ale okazało się , że przy moim łożysku jest to niemożliwe , bo narobili by więcej szkód niż pozytku. Jutro okaże się też czy łożysko się podniosło choc odrobinę , chociaż powoli tracę nadzieję na normalny poród.
Weronika zdrowa, coraz więcej mówi i coraz bardziej szokuje, czasami zastanawiam się jaki to model magnetofonu z niej jest. Wszystko powtórzy. Uparcie twierdzi , że w brzuszku nie mam dzidzi tylko chłopaka. I wez tu jej przetłumacz. Natomiast na pytanie czy chce dzidzię z mamy brzuszka odpowiada tak z akcentem na k. Śmiesznie jej to wychodzi. Szczepienie musieliśmy odłożyc do przyszłego miesiąca przez trójki które jej dosyc boleśnie wychodzą i nie bez problemów ( chyba nigdy nic jej tak nie dokuczało). Doktorowa stwierdziła, że skoro w ciągu miesiąca wyszło jej osiem zębów i te ostatnie jeszcze nie do końca , czyli marudzi dalej to nie będziemy teraz jej szczepic bo organizm jest za bardzo osłabiony tym. Może i ma rację lepiej nie ryzykowac późniejszych powikłań, tym bardziej , że jest uczulona na wiekszośc leków i nie za bardzo jest czym ja leczyc.
A ja, jakoś próbuję dawac radę temperamentowi naszego dziecka i zaleceń lekarza, że mam leżec. Efekt: leżę w nocy kiedy śpię, a w dzień staram się leżec kiedy się z nią bawię, przykro mi tylko z powodu mojej matki, dla której ciąża mojej siostry jest ciążą , a o mnie nie pamięta. Z resztą ostatnio sama się przyznała " ojej Magda ja zapomniałam , że ty też jesteś w ciąży". I jak tu mówic , że jest ok. Dwa dni póżniej kłóciła się ze mną ,że moja siostra nie powinna iśc na pogrzeb , bo jest w ciąży , ale ja to muszę ,bo to nie wypada, żebym nie poszła. Bądz człowieku mądry i pisz wiersze. O pomocy z Jej strony wolę nie mówic , bo jej po prostu nie oczekuję nawet. Jeśli chodzi o matkę mojego męża to na pomoc też nie mamy co liczyc, włąsną wnuczkę gdyby nie to że czasami jej zawieziemy , żeby mogła ją zobaczyc (mieszka blisko) to widziałaby ją ostatni raz na chrzcinach ( czyli jak Weronika miała sześc tygodni). Szkoda słow. Najbardziej to chyba cieszy się mój tata, bo Weronika nauczyła sie mówi " dziadek Krzysiek" i gdyby nie uszy to uśmiech mojego ojca byłby dookoła głowy.