magdusiek
Październikowa Mama 2005
- Dołączył(a)
- 28 Lipiec 2005
- Postów
- 10 272
Dobry wieczór
Widzę, ze temat przedszkole to temat przewodni. Natalia ok, zostaje ze smutną minką, ale robi wszystkei żółwiki, piątki itd, codziennie chodzi z nią jakaś zabawka, odwozi ją Kamil, odbiera moja mama. Od jakiegoś czasu nie komentuje moich wyjść do pracy, żeby jeszcze chwilkę itd, prosi, zeby wieczorem przygoptowac jej ubranie. A w przedszkolu po chwili smutku bawi się z dziećmi i jest ok.
U nas też ok, strasznie dziś jestem zmęczona, Kasiu, podaję Ci rękę, jakos pracowicie spędziłam, mimo, ze z pracy wyszłam wcześnie to późneij też jakies zajęcia itd. Ale fajnie i satysfakcjonująco bardzo.
Wczoraj uzupełniałam Natalce garderobę, niezła była pzy wybieraniu spodni, beżowych nie chciała mierzyć, stanowczo oznajmiła, ze woli ciemnobrązowe - ok, kupilyśmy takie. Jeszcze trochę ciuszków powinnam jej kupić, bo mnóstwo miała jeszcze sprzed roku... chyba czas najwyższy je odłożyć.
Dziś szykowałam wyprawkę dla bratowej, a w piątek idę dla niej po reszte zakupów i tak trochę smutno mi się zrobiło... a poza tym kolega wczoraj mówił, ze jedzie na usg bo serduszko ma już bić itd, tak mi też smutno trochę było, ale minie... pewnie. Bo poza chwilami smutku jest mi dobrze. I rany, jak ja się cieszę, że lubię moja pracę i że wróciłam do niej w odpowiednim momencie....
Widzę, ze temat przedszkole to temat przewodni. Natalia ok, zostaje ze smutną minką, ale robi wszystkei żółwiki, piątki itd, codziennie chodzi z nią jakaś zabawka, odwozi ją Kamil, odbiera moja mama. Od jakiegoś czasu nie komentuje moich wyjść do pracy, żeby jeszcze chwilkę itd, prosi, zeby wieczorem przygoptowac jej ubranie. A w przedszkolu po chwili smutku bawi się z dziećmi i jest ok.
U nas też ok, strasznie dziś jestem zmęczona, Kasiu, podaję Ci rękę, jakos pracowicie spędziłam, mimo, ze z pracy wyszłam wcześnie to późneij też jakies zajęcia itd. Ale fajnie i satysfakcjonująco bardzo.
Wczoraj uzupełniałam Natalce garderobę, niezła była pzy wybieraniu spodni, beżowych nie chciała mierzyć, stanowczo oznajmiła, ze woli ciemnobrązowe - ok, kupilyśmy takie. Jeszcze trochę ciuszków powinnam jej kupić, bo mnóstwo miała jeszcze sprzed roku... chyba czas najwyższy je odłożyć.
Dziś szykowałam wyprawkę dla bratowej, a w piątek idę dla niej po reszte zakupów i tak trochę smutno mi się zrobiło... a poza tym kolega wczoraj mówił, ze jedzie na usg bo serduszko ma już bić itd, tak mi też smutno trochę było, ale minie... pewnie. Bo poza chwilami smutku jest mi dobrze. I rany, jak ja się cieszę, że lubię moja pracę i że wróciłam do niej w odpowiednim momencie....