Teddy
Październikowa mać
- Dołączył(a)
- 8 Marzec 2005
- Postów
- 9 266
dzien dobry... :-)
alez duzo dawno nie wiedzianych osob!
wpadlam w weekend, pustki byly, a teraz... no, no... :-)
Cukiereczku, Ty jako blondynka to byla jedna z tych rzeczy trudnych dla mnie do wyobrazenia, a tu prosze, calkiem-calkiem... choc ja wolalam naturalniej... :-)
Doxa, tu wszystko na niebie i ziemi wskazywalo, ze Ty na eksperta urastasz, tak ze zdziwienia nie ma... ;-)
gratuluje...
Lindsay, jak egzaminy (chyba ze cos przeoczylam)???
Trzymam kciuki, ja z tych, co nie cierpia byc oceniani, za bardzo przezywam... :-)
Kasiek, jak wyglada taka sala doswiadczania???
nazwa brzmi genialnie!
my sie pochorowalismy, Krystian odrobine, ja na maxa... nie przepadam...
Jestesmy po zajeciach adaptacyjnych w przedszkolu. Krystian srednio zadowolony, choc wspomina przedszkole, glownie z uwagi na "placyk". Na pierwszych zajeciach byly wystepy starszakow i zabawa wlasnie na placyku, na drugich zaczem dobrze wszedl w drzwi juz chcial na placyk, a tu dupa, trzeba bylo wysiedziec swoje na rytmice i na zajeciach w sali, a placyk na koncu.
no wiec jest ta rytmika, pan sie produkuje przy pianinie, spiewa cos tam o kotku i czaplach, dzieci (wiekszosc) bawi sie jak kotki, to maszeruje jak czaple, pani zacheca jak moze, ot, impreza, moje dziecko u mnie na kolanach wyraznie znuzone (choc tez probowalam zachecac i nawet cos tam spiewalam ;-) ), w koncu wstaje i do mnie "chodz stad juz" z wlasciwym sobie lekcewazaniem sprawy... w sali lepiej, bo byly cyferki i samochody, ale i tak mi uciekl sam na dwor... dziecko ulicy normalnie... ;-)
alez duzo dawno nie wiedzianych osob!
wpadlam w weekend, pustki byly, a teraz... no, no... :-)
Cukiereczku, Ty jako blondynka to byla jedna z tych rzeczy trudnych dla mnie do wyobrazenia, a tu prosze, calkiem-calkiem... choc ja wolalam naturalniej... :-)
Doxa, tu wszystko na niebie i ziemi wskazywalo, ze Ty na eksperta urastasz, tak ze zdziwienia nie ma... ;-)
gratuluje...
Lindsay, jak egzaminy (chyba ze cos przeoczylam)???
Trzymam kciuki, ja z tych, co nie cierpia byc oceniani, za bardzo przezywam... :-)
Kasiek, jak wyglada taka sala doswiadczania???
nazwa brzmi genialnie!
my sie pochorowalismy, Krystian odrobine, ja na maxa... nie przepadam...
Jestesmy po zajeciach adaptacyjnych w przedszkolu. Krystian srednio zadowolony, choc wspomina przedszkole, glownie z uwagi na "placyk". Na pierwszych zajeciach byly wystepy starszakow i zabawa wlasnie na placyku, na drugich zaczem dobrze wszedl w drzwi juz chcial na placyk, a tu dupa, trzeba bylo wysiedziec swoje na rytmice i na zajeciach w sali, a placyk na koncu.
no wiec jest ta rytmika, pan sie produkuje przy pianinie, spiewa cos tam o kotku i czaplach, dzieci (wiekszosc) bawi sie jak kotki, to maszeruje jak czaple, pani zacheca jak moze, ot, impreza, moje dziecko u mnie na kolanach wyraznie znuzone (choc tez probowalam zachecac i nawet cos tam spiewalam ;-) ), w koncu wstaje i do mnie "chodz stad juz" z wlasciwym sobie lekcewazaniem sprawy... w sali lepiej, bo byly cyferki i samochody, ale i tak mi uciekl sam na dwor... dziecko ulicy normalnie... ;-)
Ostatnia edycja: