czesc!
snieg mi tu pada za oknem... zasypie nas
znowu bede musiala Antonine zafoliowac, a sama bede wygladala jak balwan :
no ale za to cieplej jest
az strach pomyslec o tych mrozach - licze, ze do mnie nie dotra.
Toska nam sie dzisiaj od kaloryferow wysuszyla i o dzikiej porze obudzila. a nawilzacz chodzi na okraglo! no i co to ma znaczyc?
musze sie od tego mojego dziecka uwolnic, bo w dekiel dostane... jakies pomysly?
dobra wiadomosc: wchodze (na wcisk) w spodnie sprzed ciazy - dupa zmalala, brzuch musze scisnac
zla wiadomosc: samochod u elektryka, bo stop nie dziala! a my z Toska jezdzilismy i nie wiedzielismy.
tesciowa: widziala Toske w swieta. zada codziennie wieczorem smsa z info co u Malej, a przyjsc jej sie nie chce. jak juz zadzwoni to opowiada nam jak to oni wszyscy cierpia na przeziebienie i nie moga przyjsc (a czy my ich zapraszalismy?). ale na pewno dzien babci bedzie obchodzic i nam sie tu zwali (pipa jedna!), a nasz tata zajety praca domowa... wyslemy rano smsa z zyczeniami i ze niestety nie mozemy przyjsc - ciekawe czy zajarzy?
tesciowie ogolnie - historia z soboty (cytuje z maila): Bioderka mamy ok i na dwóch wizytach w poradni preluksacyjnej się skończyło. Tosia troche skreca lepek w prawo, ale to nic powaznego, tyle, ze powinna się ćwiczyć na brzuszku, a tego nie znosi. Tak się złożyło, ze akurat teścia kolega je badal... Troche głupio, ze wlasny dziadek jej nie chciał obejrzec, nie uwazacie? A jak go spytaliśmy czy nie ma jakiegos fizjoterapeuty - potrzebny nam ktos kto pokazalby masaz, to dostaliśmy odpowiedz, ze latamy jak kot z pęcherzem. Za to dzien pozniej dziadek przyslal nam smsa, żeby nas poinformowac o tym jak się czuje (przeziębienie)! Kuba go olal to za chwile matka dzwonila, żeby mu opowiedziec, jakie to straszne choróbsko ich oboje toczy. A Tosia i my to tam nieważne. No chorzy ludzie! Myślałam, ze 'znormalnieja', ale nie - to taki typ, ze dzieci i wnuki to sa dla nich, a chyba powinno być odwrotnie. Generalnie to ciagle tylko słyszymy, ze po co badac bioderka albo brzuszek, ze po co dieta. Także ja się nie dziwie, ze Kuba - syn ortopedy - ma skolioze! Dobrze, ze nie pytaja po co szczepienia!