reklama
He, he dzięki dziewczyny za mile słowa ale to chyba nie tylko opanowanie. Poprzedni poród trwał kilkanaście godzin więc sądziłam że drugi nie będzie tak błyskawiczny. Poza tym nie chciałam tak szybko stawiać wszystkiego na głowie, dzwonic o 3 w nocy do koleżanki czy budzić starsze dziecko o 4 w nocy żeby ją wyszykować do przedszkola i się z nią pożeganać. Kiedy ma się już jedno dziecko inaczej podchodzi się do wielu spraw, trzeba też myśleć o tym starszym. Dorota czy Ewa mogą coś o tym powiedzieć
A jeśli chodzi o szwy mnie Cynamonka powiedzieli że do 3 tygodni powinny się rozpuścić całkowicie.
Natomiast anii płyn owodniowy jest bardziej śliski i jego nie można powstrzymać. Poza tym gdy rozszerza się szyjka macicy to jest on podbarwiony troszkę na kolor jasnoczerwony i stąd wiedziałam że poród się zaczął.
A jeśli chodzi o szwy mnie Cynamonka powiedzieli że do 3 tygodni powinny się rozpuścić całkowicie.
Natomiast anii płyn owodniowy jest bardziej śliski i jego nie można powstrzymać. Poza tym gdy rozszerza się szyjka macicy to jest on podbarwiony troszkę na kolor jasnoczerwony i stąd wiedziałam że poród się zaczął.
Ach lucyann jeszcze Tobie odpowiem. No więc córcia bardzo dobrze, nie zachowuje się jak jedynaczka . Kiedyś prawie się popłakała czemu Dzidzius nie spi w jej pokoju tylko w naszej sypialni. Albo kiedy zajmuję coś w jej pokoju nie protestuje tylko bierze zabawki, książeczki czy kredki i idzie do innego pokoju sama z siebie. Pomaga też dużo np. wyrzuca zuzyte pieluszki do kosza, przynosi mi kólko połogowe itd. Może jest nieostrożna i niedelikatna jak całuje Dzidziusia albo zdarza jej się krzyczeć kiedy On w najlepsze śpi. Ale taka roztrzepana się zrobiła odkąd poszla do przedszkola no i ma niespelna 4 lata więc nie zdaje sobie sprawy , że może Malemu zrobić krzywdę jak za mocno go przytula czy całuje.
dorotak
Fanka BB :)
Dokładnie ze względu na mojego synia dziś wypisałam się na własne żądanie ze szpitala, bo serce mnie bolało że na tyle bym go w domu zostawiła, a okazało się że nic się jeszcze nie dzieje.Kiedy ma się już jedno dziecko inaczej podchodzi się do wielu spraw, trzeba też myśleć o tym starszym. Dorota czy Ewa mogą coś o tym powiedzieć
Buziaki
Dorotko nic nie pisalas ze do szpitala sie wybieracie co takie skurcze?? wiesz podobno im wiecej tych akcji straszacych tym potem wlasciwy porod szybciej idzie!!! a dzieciaczek w domku zawsze bedzie tym popychadelkiem zeby jak najszybciej wrocic do niego a taki maluszek to jeszcze przerazony co sie dzieje z mama bo nie moze go wziasc na rece itp.... troche to odczulam.... a my czekamy na nasza "chwile"!!
M
maja33
Gość
Czas i na moja wielka chwilę i dzidzi i tatuska:-)
Wszystko zaczeło się jak zwyklę (3 poprzednie razy), 09.11. o 21.00 zaczęłam, mieć skurcze ale nie takie mocne w kazdym razie były co 6 min potem co 5, 6 min czasem mocniejsze czasem slabsze pomagało mi wyłącznie chodzenie i kiwanie biodrami i masaż plecków i tak czas zleciał do 3.00 miałam co 4, 5 min skurce i bardziej wyraziste, zastanawialiśmy się z mężem czy dzwonić do szpitala czy jeszcze poczekać, bo moze znowu mi minie juz byłam zmęczona i wkurzona że ciągle mam skurce a porodu jak nie widac tak nie widać, o 5.09 zadzwoniłam do szpitala tak w razie czego pogadanka trwała chwilę kazałam mi spróbowć odpocząć coś zjeść wziąść sobie paracetamol może minie a może nie i jakby co mamy zdzwonic jeszcze raz do nich, więc mąż organizował papu a ja spokojnie wlazłam na lóżko ale nadchodził skurcz więc z niego zeszłam i nagle coś mi strzeliło i polały się wody , no cóż opanował nas lekki stres mąż pobiegło po taksuwkę a ja zadzwoniłam do szpitala i mowię że mi odeszły wody a położna a jak ból w tym momencie tak mnie złapało że aż tchu zabrakło i ja w krzyk że boli strasznie więc kazała przyjeżdzać, męża nie było chwilkę a ja miałam juz 3 skurcze między skurczami ubierałam sie w pośpiechu później tylko torby i ledwo zeszłam ze schodów do samochodu, oczywiście krzyczałam przy każdym skurczu w niebogłosy myślę ze każdy w bloku mnie słyszał, w taksówce już czułam parte niesamowite uczucie facet jechał 15 min do szpitala 0 5.50 byłam już na łóżku od razu zrezygnowałam z basenu tylko chciałam zzo :-) , praktycznie mąż z położna mnie położyli na łóżko i rozebrali byłam już z takim partymi ze szok, położna zbadała rozwarcie i powiedziała tylko czuje: główkę rodzimy, nagle wbiegła jeszcze jedna osoba i powiedziała ze kobitka za sciana rodzi i z dzieckiem cos nie tak wiec ta wybiegła ode mnie i kazała mi sie wstrzymywac do czsu kiedy nie wróci (szalona, ja już nie mogłam w taksówce ), i zaczełam przeć sama z mężem , mój m wybiegł na korytarz i zawołał normalnie pomocy i naszczescie jakis przytomny lekarz do mnie przyszedł i od tego momentu poszło gładko ja sie uspokoiłam już nie krzyczałam tylko cała siła szła na parcie, lekarz był super wszystkim kierował i pomagał tentno było ok niuni przez caly czas, oczywiscie nie mialam zadnego znieczulenia bo nie było na to czasu, nie zostałam nacieta i nie pękłam, pozycje prosto plecy i zapierałam sie nogami o meza i o lekarza jak główka wyszła dotknełam jej i usłyszałam od meza i lekarza och jakie ma włoski , i tak taka mi dało to siłe ze za 5min juz malenka wyladowała mi na brzuszku i była taka słodka maz przeciął pępowine był niesamowity, brał czynny udział w porodzie i był bardzo pomocny podawał wode bo pic sie chce bardzo, masował mi nogi bo dretwieja no i nakreca mnie bardzo kiedy mówił już widzę główkę jeszcze troszkę to niesamowite przeżycie największy ból życia ale i największe szczęście , wiecie jestem naprawdę dumna z naszej rodzinki
Wszystko zaczeło się jak zwyklę (3 poprzednie razy), 09.11. o 21.00 zaczęłam, mieć skurcze ale nie takie mocne w kazdym razie były co 6 min potem co 5, 6 min czasem mocniejsze czasem slabsze pomagało mi wyłącznie chodzenie i kiwanie biodrami i masaż plecków i tak czas zleciał do 3.00 miałam co 4, 5 min skurce i bardziej wyraziste, zastanawialiśmy się z mężem czy dzwonić do szpitala czy jeszcze poczekać, bo moze znowu mi minie juz byłam zmęczona i wkurzona że ciągle mam skurce a porodu jak nie widac tak nie widać, o 5.09 zadzwoniłam do szpitala tak w razie czego pogadanka trwała chwilę kazałam mi spróbowć odpocząć coś zjeść wziąść sobie paracetamol może minie a może nie i jakby co mamy zdzwonic jeszcze raz do nich, więc mąż organizował papu a ja spokojnie wlazłam na lóżko ale nadchodził skurcz więc z niego zeszłam i nagle coś mi strzeliło i polały się wody , no cóż opanował nas lekki stres mąż pobiegło po taksuwkę a ja zadzwoniłam do szpitala i mowię że mi odeszły wody a położna a jak ból w tym momencie tak mnie złapało że aż tchu zabrakło i ja w krzyk że boli strasznie więc kazała przyjeżdzać, męża nie było chwilkę a ja miałam juz 3 skurcze między skurczami ubierałam sie w pośpiechu później tylko torby i ledwo zeszłam ze schodów do samochodu, oczywiście krzyczałam przy każdym skurczu w niebogłosy myślę ze każdy w bloku mnie słyszał, w taksówce już czułam parte niesamowite uczucie facet jechał 15 min do szpitala 0 5.50 byłam już na łóżku od razu zrezygnowałam z basenu tylko chciałam zzo :-) , praktycznie mąż z położna mnie położyli na łóżko i rozebrali byłam już z takim partymi ze szok, położna zbadała rozwarcie i powiedziała tylko czuje: główkę rodzimy, nagle wbiegła jeszcze jedna osoba i powiedziała ze kobitka za sciana rodzi i z dzieckiem cos nie tak wiec ta wybiegła ode mnie i kazała mi sie wstrzymywac do czsu kiedy nie wróci (szalona, ja już nie mogłam w taksówce ), i zaczełam przeć sama z mężem , mój m wybiegł na korytarz i zawołał normalnie pomocy i naszczescie jakis przytomny lekarz do mnie przyszedł i od tego momentu poszło gładko ja sie uspokoiłam już nie krzyczałam tylko cała siła szła na parcie, lekarz był super wszystkim kierował i pomagał tentno było ok niuni przez caly czas, oczywiscie nie mialam zadnego znieczulenia bo nie było na to czasu, nie zostałam nacieta i nie pękłam, pozycje prosto plecy i zapierałam sie nogami o meza i o lekarza jak główka wyszła dotknełam jej i usłyszałam od meza i lekarza och jakie ma włoski , i tak taka mi dało to siłe ze za 5min juz malenka wyladowała mi na brzuszku i była taka słodka maz przeciął pępowine był niesamowity, brał czynny udział w porodzie i był bardzo pomocny podawał wode bo pic sie chce bardzo, masował mi nogi bo dretwieja no i nakreca mnie bardzo kiedy mówił już widzę główkę jeszcze troszkę to niesamowite przeżycie największy ból życia ale i największe szczęście , wiecie jestem naprawdę dumna z naszej rodzinki
reklama
Pola 30
Fan(ka)
Maju-piekna opowieść z happyendem...Wzruszyłam się "w końcówce". Dzięki za opwieść. Każda zbliża mnie do Naszej Wielkiej Chwili...:-)
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 49
- Wyświetleń
- 10 tys
- Odpowiedzi
- 5
- Wyświetleń
- 17 tys
K
- Odpowiedzi
- 24
- Wyświetleń
- 35 tys
- Odpowiedzi
- 18
- Wyświetleń
- 11 tys
Podziel się: