reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wielka chwila moja i mojej dzidzi

Przeczytałam wszystkie porodowe historie i gratuluje wszystkim dzielnym mamusiom!!!:-)
A teraz może ja opowiem:tak:
Podobnie jak napisała Blue, drugi poród był całkiem inny.
Jak pisałam kiedyś od 3 listopada ciagle miałam jakieś skurcze, bóle itp. Więc 7 poszłam do swojego gin a on stwierdził że rozwarcie na trzy i chyba będe rodzić (już ja mu nagadam jak przyjde na wizyte kontrolna po porodzie:wściekła/y::-p) i kazał jechać do szpitala do innego miasta bo w Tomaszowie zamknięty akurat oddział ginekologiczny. Polecił mi szpital w piotrkowie, ja chciałam do Łodzi ale mąż się nie zgodził bo nie chciał błądzić po łodzi i szukać szpitala a ja mu może w aucie urodze:-D. W domu mi wszystkie bóle mineły i nie chciałam jechać ale rodzina mnie wygnała o 21. Bali się że się nagle zacznie i nie zdąże do tego szpitala. Tam mnie przebadała położna i pan gin, podłączyli do ktg> Akcji zero. A rozwarcie wg nich to naciągane dwa cm:szok: Ale może się zacznie więc zostałam.
To był taki malutki szpitalik, i na jednym końcu korytarza była ginekologia na drugim położnictwo a po środku blok porodowy:tak: Pierwsza noc w szpitalu, cała nieprzespana do tego jakaś dziewczyna rodziła i darła się niesamowicie przez 7 godzin. Jak słuchałam to chciałam sie odrazu zabić, niż przeżywać takie cierpienia:baffled:
Na drugi dzien znowu badanka i każą mi zostać. Chciałam iśc do domu. Ale mi tak mi mieszali w głowie że zostałam. Tęskniłam za córką, ale z drugiej strony pomyślałam że może to dobrze nam zrobi bo ona jest ze mną non stop, i jest straszną mamicórką;-) Codziennie mąż mnie odwiedzał i opowiadał że Ola przypomina sobie o mnie raczej tylko wieczorkiem, a tak to jakoś jej czas zajmują i nie marudzi. I przesypia całe noce(jak wróciłam to też) bo przedtem to wstawała , przychodziła do naszego łóżka, a to jeść a to pić...więc jakis plus jest z tej sytuacji że nie musze wstawać do dwójki dzieci:-)
Wracam do tematu porodu. W sobote lekarz stwierdził że jesli nie urodze do poniedziałku, to mogę wyjść oni nie będą już mnie zatrzymywać bo nie mają powodu(szpital w tomaszowie będzie otwarty). Mogę się też zgodzić na próbe wywołania porodu. Mysłałam, myślałam...i sie zgodziłam. Chciałam mieć to juz za sobą, codziennie słuchałam krzyków z porodówki i podobnie jak inne ciężarne błądziłam w tym czasie po korytarzu i chciwie nasłuchiwałam kiedy rodzi się dziecko aby sie popłakać.:-D Tak kilka razy dziennie łaziłyśmy po korytarzu:-), poznałam pare fajnych kobietek i personel w tym szpitalu był przemiły i chciałam juz w tym szpitalu rodzić bo w Tomaszowie to Cie traktuja jak kolejnego pacjenta.
Poniedziałek, pobudka 6 rano. Mierzenie temp. tętna, waga(schudłam w szpitalu 0,5 kg) lewatywka(nie taka straszna choć sie bałam bo to mój pierwszy raz:-D) O 7 punktualnie stawiłam sie na porodówke, podłączyli mnie do ktg-skurczów brak. O 8 podłączyli mi taka maszynke która podawała mi troszke oskocytozy(czy jak to tam sie zwie) O 9 zaczeły się skurcze, odrazu co 1,5 minuty trwające 0,5 minuty ale jeszcze mało bolesne. Przebadałi mnie, rozwarcie takie same jak w chwili przyjścia do szpitala. Lekarz z położną pogadali i stwierdzili że jest szansa na szybki poród czy sie zgadzam na wywołanie. Zgodziłam się. Kroplówka. Przebicie pęcheża. No i sie zaczeło. w miedzyczasie przyjechał mąż. Skurcze to juz miałam prawie non stop. Rzucałam sie po materacu i stękałam z bólu. Mąż masował mi odcinek kżyżowy z całych sił co przynosiło mi ulge. Pocieszał i rozśmieszał. Opowiadał mi jakieś głupie historie i zadawał głupie pytania i czasem miałam mu ochote przyłozyć:-D ale w sumie nie koncentrowałam sie tak na bolu.
Godzina 12 kolejne badanie. Nadzieja... i 3 cm rozwarcie. Załamałam się bo przez 3 godziny tylko 1,5 cm a gdzie 10. Ryczałam jak bóbr.
Połozna mówi że moze jeszcze godzine ale moze dwie, no może trzy:szok::baffled: zlitowała się i Dała mi 5 czopków rozkurczających w tyłek:confused:. Za 15 minut zaczełam przec:-DPołożna każe mi się jeszcze wstrzymać bo muszą łóżko naszykować. więc jakoś się wstrzymałam drąc sie z bólu.a potem w dwóch skurczach po trzy parcia i koniec. Krocze mi troche nacieli, ale zszywanie nie bolało. Z lekarzem sobie zartowałam. Parłam najpierw w pozycji półsiędzącej a potem tak bardziej w kucki. Już mnie prawie nic nie boli chociaż bóle porodowe były koszmarne:baffled: a po porodzie już na sali co chwila przychodził do mnie ktoś z personelu męża mi pogratulować, bo się zachowywał wzorowo. no i dzidziusia. i już byłam taka szczęśliwa, mały ssał pięknie cyca i wiedziałam ze niedługo zobacze Ole. A personel w tym szpitalu naprawdę super, az trochę tęsknie za nimi:laugh2::-p
 
reklama
jeszcze raz grtulacje patija az ci zazdroszcze ze jestes juz po u mnie jeszcze 2 dni i jakos nic sie nie dzieje a wywolywania bym nie chciala chociaz sadzac z twojeju opowiesci nie bylo tak zle
 
No wiec od czego zaczac?!
Kochane Ciocie z Babyboom jakos przezylismy teraz za duzo nie pamietam procz tego ze myslam ze bedzie troche latwiej podczas porodu nauczylam sie chodzic po scianach....
wiec... w poniedzialek 20.11 wieczorkiem tak jak mialam zglosilam sie do szpitala tam po badaniu okazalo sie ze jeszce wszytko w polu polozyli mnie na oddzial i czekamy we wtorek rano obchod okazalo sie ze mamy duzo bialych krwinek czyli jakies zapalenie trzeba zbacac plyn owodniowy a mi rano odszedl czop sluzowy calkowicie poszlam na badanie gdzie byli studeci smiesznie bylo byla pynkcja worka owodbiowego po czym okazalo sie ze wody mi podciekaja ale zanim znalezli dla mnie czas byla juz pierwsza pani dr stwierdzial ze nie bedziemy sie szczypac i spuszzczamy plyn owodniowy i jedziemy na blok porodowy a ja zadnych skurczy chyab ze takie jak w domku nic... tam lewatywka i oksytocynka pod ktg jak mnie zaczely te skurcze lapac to myslam ze zejde Ptysiek przyjechal caly podniecony a ja mniedzy skurczami prosze o odlaczenie kroplowki i jeszce pedze do kibelka tak mi sie zachcialo.. i tak mnie pedzilo az do skurczy partych cos ok 17 mialam zaledwie 4cm rozwarcia wiec -super polozna zaczela masowac mi szyjka czyli meczanicznie ja naciagac na glowke dziecka nic milego ale podczas jednego skurczu z 4 zrobilo sie 8 a potem drugi raz i juz jest 9cm i sie zaczela jazda w jakiej pozycji ja chce rodzic wiec mowie ze niewiem tak zeby nie bylo ciezko wiec w kucki ale szlo okropnie na lozko w na boku to juz lepiej cztery skurcze parte i dzidzi jest z nami .niesty nacieto mikrocze -Ptysiek robil sesje zdjeciowa i widzial ze glowka juz prawie byla poza kiedy ciachneli ale juz male szycie tylko dwa szwy ale teraz i tak siedzie na kolku bo inaczej ciezko ... maly odrazu do cyca sie przystawil i cale dwie godziny zanim nas przeniesli sobie ssal.. fajnie jak go polozyli mi na brzuchu to taki spokuj mnie ogarnol cud uczucie... a jeszce jedno mi chcoialo sie strasznie spac podczas calego porodu pomiedzy skurczami kladlam sie na lozku a jak skurcze nadchodzily uciekalam pod sciane zeby troche sie zrelakosowac jesli chodzi o nauke oddychania ze szkoly rodzenia to moga ja sobie wsadzic w tylek bo ja mimo najsczerszych checi nie dawalam rady..... ale krecenie bioderkami pomagalo ..... ide wkleic zdjatka milego czytania:happy:
 
Lucyann zuch dziewczyna z Ciebie- ma mały Remi szczęcie- taaka dzielna mamusia- pozdraiwamy i zyczymy szybkiego powrotu do formy (czyt. by bezbolesnie móc siadac);-) mama i sara
 
reklama
Kurcze Lucyann powiedz mi ty do szpitala ile po terminie poszłaś?Pytam bo mam termin na poniedziałek a mój gin powiedział,że jak nic się nie badzie działo to mam jechać do szpitala tylko nie wiem czy czekać np.do konca tygodnia czy już we wtorek sie zbierać?
Wiesz ja mam od ok 2 tyg rozwarcie na 2-3 palce skurcze sporadyczne i nic się nie dzieje...
Już tyle razy (w sumie 3 podczas tej ciązy) byłam w szpitalu ,iwiadomo jak to bywa na izbie przyjęć:szok: że nie chciałabym być potraktowana jak panikara czy coś(mam dość podejścia do pacjentki jak do głupiego przypadku):tak:
 
Do góry