Ale tu naprodukowałyście.. Mnie nie chodziło o krytykowanie opuchniętych. Może trudno to co widziałam opisać, może jestem nietolerancyjna, też miewam zachcianki i wiem, że najważniejsze jest dziecko, a to że się zwraca uwagę na wygląd wcale nie oznacza, że będzie się gorszą matką. Dzieci wolą mieć zadbane mamy i ja moją też opierdzielałam jak przytyła za dużo, bo mimo iż w ciąży nie była to wciągała słodycze jak oszalała.
Chodziło mi o fakt, że niektóre baby nie myślą i traktują swój żołądek jak śmietnik. Mnie się źle robiło na sam widok tej olbrzymiej kobiety w ciąży, jeszcze z tymi dwoma rogalami i gazowańcem w butelce. Moim zdaniem to obłęd i sama sobie winna.
Ja wiem, że potrafię ważyć 57,5kg a potrafiłam 66,6 I wiem, że to z obżarstwa było i że teraz też mogłabym sobie folgować, bo w ciąży itp. ale jak waga mi za dużo skoczy to jakoś bardziej świadomie później jem.
I żeby nie było, że nadwrażliwa jestem i się czepiam to jeśli się uda to ja tej jednej ze szkoły zdjęcie zrobię i zobaczycie co to za przypadek i może później inaczej będziecie odbierać to, co napisałam, bo nie słodząc nikomu to na kwietniówkach najgrubsza to jest połowa z niej.
Mało tego, jestem na tyle bezczelna, że jak ją lepiej poznam to pewnie jej powiem jaki miałam obraz po pierwszych zajęciach, a zrobi sobie z tym co zechce.
No i dziś to się nawet cieszę, bo przypominając sobie jak ona wstawała mam odrzut od słodyczy i już trzy razy się zabierałam za szarlotkę teściowej i mi przez usta nie przeszła.
Chodziło mi o fakt, że niektóre baby nie myślą i traktują swój żołądek jak śmietnik. Mnie się źle robiło na sam widok tej olbrzymiej kobiety w ciąży, jeszcze z tymi dwoma rogalami i gazowańcem w butelce. Moim zdaniem to obłęd i sama sobie winna.
Ja wiem, że potrafię ważyć 57,5kg a potrafiłam 66,6 I wiem, że to z obżarstwa było i że teraz też mogłabym sobie folgować, bo w ciąży itp. ale jak waga mi za dużo skoczy to jakoś bardziej świadomie później jem.
I żeby nie było, że nadwrażliwa jestem i się czepiam to jeśli się uda to ja tej jednej ze szkoły zdjęcie zrobię i zobaczycie co to za przypadek i może później inaczej będziecie odbierać to, co napisałam, bo nie słodząc nikomu to na kwietniówkach najgrubsza to jest połowa z niej.
Mało tego, jestem na tyle bezczelna, że jak ją lepiej poznam to pewnie jej powiem jaki miałam obraz po pierwszych zajęciach, a zrobi sobie z tym co zechce.
No i dziś to się nawet cieszę, bo przypominając sobie jak ona wstawała mam odrzut od słodyczy i już trzy razy się zabierałam za szarlotkę teściowej i mi przez usta nie przeszła.