reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Nauka samodzielnego zasypiania - tak czy nie?

Ale ja nawet napisalam, ze chodzi mi o metode przetrzymywania przy ryczacym dziecku. To skoro Ty tak nie robiłaś, to nie wiem czemu odnosisz to do siebie. To, ze napisalam po Tobie nie oznacza, ze odnosze sie do tego bezposrednio 🤷‍♀️ specjalnie to wytłumaczyłam, zebyś wlasnie nie odbierala tego personalnie i zeby potem nie było takich komentarzy.

Ostatnio jest wysyp w róznych miejscach rozkmin o tresowaniu do spania dzieci bawet ponizej roku, to podsumowalam tylko moje podejscie. Swoją drogą nie wypowiadam się w każdym temacie o snie bo dobry sen to nowośc u nas.
Za to regularnie w takich tematach piszą osoby doradzając przetrzymanie ryczącego dziecka tydzien lub dwa, to się odzwyczai. Dla mnie to jest po prostu olewanie potrzeb dziecka i tyle. Ja takie rady olalam (smieszne - też załozylam tu temat o tym, że moje dziecko się budzi w nocy 😂) i na dobre nam to wyszło.

I ja na pewno nigdzie nie pisalam o zlobku, moje dziecko nie chodzi do placówki. Ja wręcz zwykle w takich tematach jestem krytykowana za zostawienie dziecka w domu 🤷‍♀️

A jakbys poczytala moje posty sprzed roku to bys widziala, ze mlody był mega wymagający. Dalej jest, ale w inny sposób.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Nie chce mi się już na ten temat rozwodzić... Za każdym razem w temacie o śnie dziecka pojawiają się Wasze głosy krytykujące moje metody i to mi pokazuje, że widocznie Wasze dzieci nie są/nie były tak wymagające jak moje, albo że po prostu macie inne granice wytrzymałości. U mojego syna długo nie było widać skoków rozwojowych, bo on po prostu od początku był bardzo wymagający i te spokojne dni w pierwszym roku mogłam policzyć na palcach jednej ręki. Przez to, że nie spał w nocy, w dzień bez przerwy jęczał i płakał, nic się nie dało z nim zrobić. Ok, można tak wytrzymać kilka tygodni, ale kilka miesięcy? Ja wybrałam mniejsze zło i zanim zamknęli mnie w psychiatryku po prostu stwierdziłam, że nauczę syna trochę większej samodzielności w zasypianiu. Nie zostawiałam go samego płaczącego w łóżeczku, reagowałam od razu, byłam zawsze przy nim. Jak się przez dłuższy czas nie chciał uspokoić to brałam na ręce, ale dawałam szansę na wyciszenie się w inny sposób. Jakbym miała czekać, aż on sam dojrzeje do innego zasypiania, to czekałabym pewnie do teraz, bo ma 2,5 roku i na drzemki w dużej mierze zasypia właśnie na rękach (ale do niedawna trwało to 5-10 minut, więc tyle dawałam radę). Jak przez kilka dni przy chorobie dostawał w nocy ciepłe mleko do picia to później już po chorobie zaczął codziennie o to mleko wołać i znowu musiałam interweniować, bo inaczej mielibyśmy co noc pobudki na mleko, mycie zębów, a później jeszcze banana, bułkę itp, bo przecież skoro na jedną rzecz się mama zgodziła, to warto próbować dalej ;) Nie zmyślam tego, bo tak było naprawdę - no ale przecież powinnam podążać za potrzebami dziecka... A przy tym piciu i jedzeniu mieliśmy jednoczenie 3h leżenia w środku nocy i usypiania dziecka, które się tak bardzo od tego wszystkiego rozbudzało.
Kiedyś też w innym wątku dyskutowałyśmy na temat żłobków/przedszkoli i już nie pamiętam, która z Was, ale wtedy pisalyscie o tym, że przecież mama ma prawo/musi iść do pracy a dziecko się w końcu przyzwyczai do placówki i płacz przez miesiąc jest normalny. No to np dla mnie to jest taka granica, której ja bym nie przekroczyła - zabrałabym dziecko do domu i kombinowała w inny sposób. Myślę, że każda z nas zna doskonale siebie i swoje dziecko i wie, ile jest w stanie znieść

Mam trójkę dzieci. Dla mnie każde było takie jak Twoje bo to dzieci. Nic nowego.
Ale tak przy pierwszym też bardzo cierpiałam. Teraz ma 13 lat. Wiem jak ten czas szybko mija. I po prostu mam w związku z tym inne myślenie.

Co do żłobków to raczej nie była moja wypowiedź bo dwójką starszych nie płakała w żłobku, ale mimo to uważam że w przypadku środkowego dziecka to było bez sensu. Trzecie do żłobka nie idzie. Pracujemy razem 🤪
 
Ostatecznie wtedy podjęliśmy jedną próbę usypiania w łóżeczku i pocieszania najpierw głosem i dotykiem a jak to nie działało to braniem na ręce i odkładaniem z powrotem po uspokojeniu - może po kilku dniach coś by to dało, ale to było nie do wytrzymania, w ogóle się nie zapowiadało, żeby zasnął, bo jak nie był na rękach to płakał. Ja byłam kp, więc było mi dużo łatwiej i wtedy po prostu spaliśmy razem a ja pogodziłam się z pobudkami co godzinę i podawałam pierś. Jak to nie działało, to przez pewien czas wystarczyło, że wzięłam go na ręce na siedząco i było w miarę ok. Ale z czasem się pogarszało, kumulacja była właśnie w okolicach 10-11 msc. Wtedy pobudki nawet co 40 minut... Jak mieliśmy 6 pobudek to była dobra noc. Zaczęłam się temu przyglądać i pod pobudki syna mogłabym ustawiać zegarki, więc wiedziałam już, że są to pobudki nawykowe. Zaczęłam od wyeliminowania tych karmień, kiedy syn nie jadł tylko ssał nieodżywczo (najpierw brałam na ręce i jak się uspokajał i zasypiał prawie od razu, to wiedziałam, że nie jest głodny). Później uczyłam zasypiania ze mną na dużym łóżku - oczywiście, że był płacz, bo to dla dziecka spora zmiana, ale poszło dużo lepiej, niż się spodziewałam. Już samo to nam poprawiło sen nocny. Później uczyłam też takiego zasypiania przy nocnych pobudkach, czyli nie brałam na ręce a przytulałam na łóżku, śpiewałam, głaskałam, co się tylko dało. 2-3 noce były ciężkie, a później zmiana ogromna, z 12 pobudek przeszliśmy do 2-3 a później właściwie spaliśmy całą noc (o ile razem w łóżku). Drugi raz zrobiłabym to samo, bo to zupełnie inny komfort życia. Nie uważam, żeby mojemu dziecku się działa przez to krzywda, a trochę go już znam i wiem, że gdybym sama nie wyszła z inicjatywą to pewnie do tej pory chciałby być usypiany na rękach - powodzenia w bujaniu 15 kg ;)
Mój synek robi bardzo podobnie. Był czas, kiedy musieliśmy w nocy bujać się na huśtawce, bo inaczej nie spał, więc od razu zauważyłam, że to jego nawyk. Wyeliminowaliśmy to i przy pobudkach nosiliśmy go z mężem na zmianę. Teraz chcę spróbować nauczyć go, żeby sam zasypiał, bo będzie coraz cięższy.
Ostatnie dwie nocki przespałam z nim na materacu- budził się co chwilę, ale jak widział, że ciągle jestem przy nim to zasypiał samodzielnie. Mam nadzieję, że uda mi się go tego nauczyć. Sam fakt, że 2 noce mieliśmy bez krzyków sprawia, że komfort życia nam się poprawił 😂

A czy przy późniejszych skokach/regresach musiałaś wszystko zaczynać od nowa albo zmieniać metodę usypiania?

Jeszcze tylko dodam, że w naszym otoczeniu wszyscy są w szoku, że synek tak często się budzi w nocy i zaczyna dzień 4/5 rano. Ich dzieci spokojnie spały do 8 albo dłużej i nie mogą nam uwierzyć, że mamy z tym taki problem 😟
 
Do góry