reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wątek główny

reklama
Witaj Monika z Oswiecimia....
no trudno -nie spotkamy sie na porodowce choc nawet jakbysmy byly z W-wy obie to raczej male prawdopodobienstwo ......
pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego z okazji jutrzejszych urodzin 30 okraglych
fantastyczna data
swietuj wraz z malenstwem.....no jeszcze miesiac i moze juz bedziesz wiedzec czy to chlpiec czy dziewczynka....
 
Cudnie, Pauletta, że już lepiej :) I świetnie, że Michał zostawił Ci tego laptopa i że pomimo pobytu w szpitalu, będziesz mogła być z nami :)
 
Witam was dziewczyny ! W srode siedzialam przed kompem i czytalam to forum,konkretnie tematy o poronieniach. Bylo mi strasznie przykro jak niektore z was cierpialy. Ja tez mam za soba poronienie-w styczniu tego roku. Mialam nawet zamiar cos naskrobac na ten temat ale zachcialo mi sie spac. Pomyslalam,ze zrobie to pozniej. Wylaczylam komputer i poszlam do lozka,bo caly czas chodze zakrecona i spiaca(a to moj 7 tydz.wg.miesiaczki a nawet 10 wg.usg) Przysnelam na 3 godziny. Wstajac zachcialo mi sie siusiu. Nie zdazylam dojsc do lazienki a juz poczulam,ze cos mi leci. Tym czyms byla krew. Strasznie sie poryczalam,bo pomyslalam,ze to znow koniec. Bylam sama w domu a moj prawie maz (slub bedzie dopiero po porodzie dlatego pisze - prawie) mial zaraz wrocic z pracy. Nie wracal jednak a ja siedzialam w stresie i ryczalam. Nie odbieral zadnej z 2 komorek. Nie wiedzialam co robic. Przyszlo mi do glowy,ze chociaz spakuje potrzebne rzeczy na wypadek zostania na zabiegu. W styczniu bylo konieczne wylyzeczkowanie a nie mialam ze soba kapci,koszuli szlafroka itp. Wzielam torbe i zaczelam nerwowo pakowac przybory toaletowe,ryczac przy tym koszmarnie. Moj pan spoznil sie tylko 30 minut. Zawozl mnie do szpit. bielanskiego. Tam tez bylam za pierwszym razem i caly personel byl niezwykle mily. Na izbie przyjec troche czekam na badanie,bo byly inne pacjentki,poza tym pani doktor wcale sie nie spieszylo. Powiem wiecej- byla wrecz niesympatyczna. Tak to delikatnie nazwijmy. Ale zrobila mi od razu usg przez pochwe i stwierdzila,ze serduszko fasolinki bije a krwawienie jest z powodu odklejenia sie kawalka kosmowki(cos takiego) Przyjela mnie na patologie ciazy. Byla godzina juz 22:00 Powiedziala mi ,ze mam tylko zapamietac droge do lazienki i do lozka. Kazala caly czas lezec. Dostalam w nocy zastrzyk domiesniowy-Kaprogest,zwiekszono mi dawke Duphastonu z 2 tabl.dziennie na 3, dodana No-spe 3x1 tabl. Przelezalam te 2 dni i bardzo mnie juz bolaly plecy,bo balam sie nawet poruszac. Na szczescie wszystko jest OK!!!! Wlasnie dotarlam do domu,bo kolo 12:00 mnie wypisali. UFF Te wszystkie leki mam brac ciagle i lezec,wiec wracam zaraz do lozka. Tym razem wlasnego a nie szpitalnego. Wiecie co? Jak na izbie przyjec robila to usg i powiedziala,ze serducho jeszcze bje,to ryczalam jeszcze bardziej,ze szczescia oczywiscie. Jadac balam sie,ze juz wszystko stracone. Na szcescie zareagowalam szybko i moze to uratowalo malucha. Uwazajcie na siebie i w razie czego szybko do szpitala .Pozdrawiam serdecznie!!! Boze ale mi ulzylo :)
 
monika, bardzo się cieszę, że tak się skończyła ta historia! Trzymam kciuki, żeby wszystko dalej było w najlepszym porządku. Dbaj o siebie i maluszka. Pozdrawiam.
 
Moniqa po twojej wypowiedzi chyba sie pozbieram i pojade...heh...ostatnio jak stracilam fasolke byli wstretni zadnych badani nie chcieli zrobic...nic...powiedzieli ze trudno i juz...ze wiele kobiet tak ma...(dodam ze w kwietniu zeszlego roku mialam w tym szpitalu tez lyzeczkowanie...ciaza obumarla) teraz dzidzi mialo 5 tyg jak dostalam silnego krwawienia i wylecialy skrzepy...ale to nie bylo typowa @ bo lalo sie tylko jak szlam siku...juz 6 dzien cyklu...mam normalny sluz...(mimo iz powinnam byc nieplodna) nadal wielkie zylaste piersi...sikam jestem humorzasta...no czuje sie nadal w ciazy poprostu...ale boje sie zrobic test a tym bardziej jechac tam do szpiatala!!czy jest wogole mozliwe zeby fasolka przetrwala?sama niewiem co zrobic...
 
Monika cieszę się, że już jest wszystko w porządku, trzymaj się cieplutko razem z maleństwem. Nie czytaj może wątków o poronieniach, bo kiedy ja je czytałam, to po pierwsze bardzo się stresowałam a po drugie zaczęłam mieć obsesję przed każdym pójściem do łazienki. Myśl pozytywnie i o przyjemnych rzeczach, jeśli jesteś bardzo wrażliwa, to naprawdę lepiej omijać historie, które skończyły się tragicznie :(
 
reklama
Do góry