reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wątek główny

reklama
Witaj Monika z Oswiecimia....
no trudno -nie spotkamy sie na porodowce choc nawet jakbysmy byly z W-wy obie to raczej male prawdopodobienstwo ......
pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego z okazji jutrzejszych urodzin 30 okraglych
fantastyczna data
swietuj wraz z malenstwem.....no jeszcze miesiac i moze juz bedziesz wiedzec czy to chlpiec czy dziewczynka....
 
Cudnie, Pauletta, że już lepiej :) I świetnie, że Michał zostawił Ci tego laptopa i że pomimo pobytu w szpitalu, będziesz mogła być z nami :)
 
Witam was dziewczyny ! W srode siedzialam przed kompem i czytalam to forum,konkretnie tematy o poronieniach. Bylo mi strasznie przykro jak niektore z was cierpialy. Ja tez mam za soba poronienie-w styczniu tego roku. Mialam nawet zamiar cos naskrobac na ten temat ale zachcialo mi sie spac. Pomyslalam,ze zrobie to pozniej. Wylaczylam komputer i poszlam do lozka,bo caly czas chodze zakrecona i spiaca(a to moj 7 tydz.wg.miesiaczki a nawet 10 wg.usg) Przysnelam na 3 godziny. Wstajac zachcialo mi sie siusiu. Nie zdazylam dojsc do lazienki a juz poczulam,ze cos mi leci. Tym czyms byla krew. Strasznie sie poryczalam,bo pomyslalam,ze to znow koniec. Bylam sama w domu a moj prawie maz (slub bedzie dopiero po porodzie dlatego pisze - prawie) mial zaraz wrocic z pracy. Nie wracal jednak a ja siedzialam w stresie i ryczalam. Nie odbieral zadnej z 2 komorek. Nie wiedzialam co robic. Przyszlo mi do glowy,ze chociaz spakuje potrzebne rzeczy na wypadek zostania na zabiegu. W styczniu bylo konieczne wylyzeczkowanie a nie mialam ze soba kapci,koszuli szlafroka itp. Wzielam torbe i zaczelam nerwowo pakowac przybory toaletowe,ryczac przy tym koszmarnie. Moj pan spoznil sie tylko 30 minut. Zawozl mnie do szpit. bielanskiego. Tam tez bylam za pierwszym razem i caly personel byl niezwykle mily. Na izbie przyjec troche czekam na badanie,bo byly inne pacjentki,poza tym pani doktor wcale sie nie spieszylo. Powiem wiecej- byla wrecz niesympatyczna. Tak to delikatnie nazwijmy. Ale zrobila mi od razu usg przez pochwe i stwierdzila,ze serduszko fasolinki bije a krwawienie jest z powodu odklejenia sie kawalka kosmowki(cos takiego) Przyjela mnie na patologie ciazy. Byla godzina juz 22:00 Powiedziala mi ,ze mam tylko zapamietac droge do lazienki i do lozka. Kazala caly czas lezec. Dostalam w nocy zastrzyk domiesniowy-Kaprogest,zwiekszono mi dawke Duphastonu z 2 tabl.dziennie na 3, dodana No-spe 3x1 tabl. Przelezalam te 2 dni i bardzo mnie juz bolaly plecy,bo balam sie nawet poruszac. Na szczescie wszystko jest OK!!!! Wlasnie dotarlam do domu,bo kolo 12:00 mnie wypisali. UFF Te wszystkie leki mam brac ciagle i lezec,wiec wracam zaraz do lozka. Tym razem wlasnego a nie szpitalnego. Wiecie co? Jak na izbie przyjec robila to usg i powiedziala,ze serducho jeszcze bje,to ryczalam jeszcze bardziej,ze szczescia oczywiscie. Jadac balam sie,ze juz wszystko stracone. Na szcescie zareagowalam szybko i moze to uratowalo malucha. Uwazajcie na siebie i w razie czego szybko do szpitala .Pozdrawiam serdecznie!!! Boze ale mi ulzylo :)
 
monika, bardzo się cieszę, że tak się skończyła ta historia! Trzymam kciuki, żeby wszystko dalej było w najlepszym porządku. Dbaj o siebie i maluszka. Pozdrawiam.
 
Moniqa po twojej wypowiedzi chyba sie pozbieram i pojade...heh...ostatnio jak stracilam fasolke byli wstretni zadnych badani nie chcieli zrobic...nic...powiedzieli ze trudno i juz...ze wiele kobiet tak ma...(dodam ze w kwietniu zeszlego roku mialam w tym szpitalu tez lyzeczkowanie...ciaza obumarla) teraz dzidzi mialo 5 tyg jak dostalam silnego krwawienia i wylecialy skrzepy...ale to nie bylo typowa @ bo lalo sie tylko jak szlam siku...juz 6 dzien cyklu...mam normalny sluz...(mimo iz powinnam byc nieplodna) nadal wielkie zylaste piersi...sikam jestem humorzasta...no czuje sie nadal w ciazy poprostu...ale boje sie zrobic test a tym bardziej jechac tam do szpiatala!!czy jest wogole mozliwe zeby fasolka przetrwala?sama niewiem co zrobic...
 
Monika cieszę się, że już jest wszystko w porządku, trzymaj się cieplutko razem z maleństwem. Nie czytaj może wątków o poronieniach, bo kiedy ja je czytałam, to po pierwsze bardzo się stresowałam a po drugie zaczęłam mieć obsesję przed każdym pójściem do łazienki. Myśl pozytywnie i o przyjemnych rzeczach, jeśli jesteś bardzo wrażliwa, to naprawdę lepiej omijać historie, które skończyły się tragicznie :(
 
reklama
Do góry