reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek główny

Kinguś, spokojnie. Karola musi dojrzeć do zmian.

Patucha też nic nie chciała jeść na początku u "babci", a teraz śmieję się, że daję ją podtuczyć, bo wujek twierdzi, że Młoda u mamy wychudzona:cool: a u babci nadrabia.:happy:
 
reklama
Kinguś, spokojnie. Karola musi dojrzeć do zmian.

Patucha też nic nie chciała jeść na początku u "babci", a teraz śmieję się, że daję ją podtuczyć, bo wujek twierdzi, że Młoda u mamy wychudzona:cool: a u babci nadrabia.:happy:

i ja razem z nią :tak: Zawsze w niedzielny wieczór widzę wszystko na czarno :wściekła/y:
 
zamiast czarnowidztwa pomyśl pozytywnie;-)

albo wylej te złe myśli na pracę: napisz kartkówkę lub cóś innego miłego dla uczniów:-p
 
Kinga co do jedzenia to podobno wiek naszych maluchów charakteryzuje się właśnie buntem jedzeniowym ;) i najlepszym wyjściem jest to przetrwać, nic na siłę. Maluchy chcą być coraz bardziej samodzielne a to dobry teren do postawienia na swoim. Jeśli zaczniesz przymuszać osiągniesz efekt odwrotny do zamierzonego... U nas teraz np. jest tak, że Miłek lubi sam jeść i jak może sobie sam do paszczy wrzucić to będzie jadł a jak nie to mam lekki bunt. Więc warzywka i mięsko nabijam mu na widelec (sam jeszcze nie trafia a się wścieka jak mu nie wychodzi) a on sam dalej sobie radzi.
Tylko spokój może nas uratować ;-);-);-)
Możliwe, że jest to też jakaś forma poradzenia sobie z zaistniałą nową sytuacją.
Co do podkrążonych oczu to może być np. z przemęczenia? U Miłka, fakt podkrążone oczy były oznaką choroby, ale do tego miałam jeszcze kilka dodatkowych symptomów. Więc myślę, że spokojnie... jeśli poza tym jest wszystko o.k to nie ma co panikować.. hmm chyba że to się pogłębi itd zresztą sama wiesz najlepiej ;-)

Co do żłobka... To u nas wygląda to tak, ale oczywiście nie mogę zagwarantować, że w innch miastach wygląda to podobnie.
My zaczęliśmy żlobek w środę - dwa tygodnie temu ;) dokładnie 5 września. Mięliśmy taki termin, bo nowe dzieci przychodzą, w odstępach czasowych, by nie było tak że wszystkie nowe przychodzą na ura jednego dnia. Część dzieci zaczęła już od połowy sierpnia aklimatyzację. Przyszliśmy sobie na 10 spokojnie po śniadanku ;) i razem posiedzieliśmy ok. godzinkę. Na plus to to że Panie dzielą dzieci tzn. było maluchów ok 12 to Panie podzieliły je na dwie sale po sześć sztuk ;) plus dwie panie na salę ;) Miłkowi bardzo się podobało, nowe zabawki takie fajne ;) ja siedziałam sobie z boku i patrzyłam, założyłam sbobie że nie będę mocno ingerowała bo przecież zaraz Miłek ma zostać tam sam.... I to tyle na pierwszy dzień :) W czwartek przyszliśmy też na ok. 10 na 1,5 godz. W piątek też na 1,5. Tylko Miłek pierwszy raz został sam. Bardzo się bałam.. oj nie muszę nawet wam pisać co ja przeżywam przez te ostatnie tygodnie. Siedziałam z nim 30 min i jak się bardzo zabawił powiedziałam że idę kupić bananka i zaraz będę. Wróciłam, Miłek się bawił i nawet nie chciał wyść, uciekł do drugiej sali a jak wzięłam go na ręce to zaczął płakać. W poniedziałek też z nim weszłam (taki wymóg, bo po weekendzie) posiedziałam ok. 30 min i wyszłam na... godz.... Przyszłam w porze obiadu i Pani "ciocia" powiedziala, że nie płacze więc spróbują dać mu obiadek, jeśli bedzie płakał to wtedy ja mu dam w innej sali by nie stresować maluszków bez mamuś. Niestety po ok. 5 min przyszedł płaczący mój maluch biedny, ale ze mną ładnie zjadł.
Ogólnie to wygląda tak że ok. 3-5 dni dziecko przychodzi z rodzicem (zależy od dziecka) potem ok. 3-5 dni zostaje na trochę samo + obiadek. Potem przychodzi rano na śniadania zostaje już samo do obiadku czyli do ok. 12 ale rodzić powinnen być wcześniej wrazie jakiś płaczków przy jedzeniu. I po ok 2 tyg maluch zostaje na leżakowanie, ale o ile to możliwe jeszcze nie na cały dzień. Ja się miotam bardzo z tym żłobkiem, ale jak na razie Miłek zadowolony i bardzo chętnie idzie, w sztni to już drzwi próbuje otwierać prowadzące na korytarz do sal... Ale ja hmmm nie byłabym sobą gdym nie szukała dziury w całym i na razie bardzo to przeżywam...
Najmocniej was przepraszam za taki elaborat. :zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:
 
u nas w mieście są tylko 3 żłobki i to jeszcze w drugim końcu miasta - żeby dotransportować tam KUbę to musiałabym godzine wcześniej wyjść z domu - porażka . Nie wim jak to będzie jak sobie załatwie jakąś prace -na niainie to mnie nie stać - szczerze mówiąc to odwlekam to w nieskończoność
 
hmmm sylwia już sama nie wiem :confused::confused::confused: mam straszne wyrzuty sumienia co do tego żłobka. Z jednej strony muszę... bo finanse i.t.d. same wiecie jak jest.. zaraz kredyt do spłacania (teraz płacimy same odsteki a juz jest kiepsko) a z drugiej mój czas z Miłeczkiem, żarty, zabawy, nasze "parkowanie", nasze spotkania w parku z "naszą paczką", już za tym tęsknię... bardzo mi tego będzie brakować...
Jestem rozdarta strasznie!!! Nie myslałam, że tak bardzo będę to przeżywać.
I nie wszystko w żłobku mi się podoba, ale może zwyczajnie się czepiam, bo Miluś zadowolony, uśmiechnięty i dokazuje jak zawsze....
Hmmm potrzebuję czasu ;) hmmm ja, nie Miłek :sorry2::sorry2:
 
Inkaa, ja też myślę o żłobku, jeśli nie wyjdzie z opieką koleżanki mojej mamy, mieszka koło nas i jest już na emeryturze, więc chcemy ją zapytać. Ale chcemy jej też coś płacić - będziemy wymieniać się zmianami, więc Filip będzie potrzebował opieki ok. 3-4 godzin dziennie. Tylko nie wiem czy da się tak długo pociągnąć - zobaczymy.

A co Ci się nie podoba?
 
Jeju, ja przez kilka dni byłam tak zdesperowana, że myślałam tylko o tym, ze szukam pracy a Kamile z Maksem do żłobka... Ale już ochłonełam i jak wyobraziłam sobie, że mam oddać tak malutką Milunie i mojego synka ukochanego... że jeszcze za wcześnie. Później sobie wyobraziłam jakie by to było zamieszanie z wyprawieniem całej trójki rano i siebie:szok:na samą myśl miałam dość... Tak więc dziś rozmyślałam nad tym, że teraz nie mam tak źle, do 15: 30 jestem tylko z Maksem i Kamilą , czasem jest lepiej czasem gorzej ale panuje nad sytuacją;-)
Ze względu na Kamilkę chociażby powinnam jeszcze ten rok przy nich być i starać się nimi nacieszyć, bo przecież te chwile szybko miną i już nigdy nie wrócą

Inkaa z tego co opisujesz to podoba mi się ten żłobek:tak:
 
reklama
mamooli: z kamilka to by ci sie nawet nie udalo :-p bo do zlobka mozna oddac dopiero po skonczeniu 9 mies. ;-) wiec narazie odpada :-)

a swoja droga, jakbym musiala to dalabym bartka do zlobka- chociaz poczatkowo mialabym obawy czy dobrze sie nim zajma. jednak dzieki bogu mam mame, wiec zlobek nie jest konieczny. ale przedszkole to juz obowiazkowo :tak:
 
Do góry