LadyStrejser
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Październik 2024
- Postów
- 352
Ja coś takiego słyszałam też kilka lat temu od kuzynki męża - urodziła w 2019 r i też paliła jak smok... A później płacz,że Zosia musiała być w inkubatorze bo miała problemy z oddychaniem itd. a była donoszona.Też kiedyś usłyszałam od jednej palącej znajomej tą teorię od lekarza. Ręce opadają, to takie na siłę usprawiedliwianie tego, że robi się coś czego nie powinno. Nie rozumiem takich ludzi, ani lekarzy. O ile faktycznie tak lekarze mówią, bo czasem zastanawiam się czy to na serio czy te osoby to sobie wymyślają..
Jej też gin mówił,że nie można rzucać fajek.
Ja ogólnie nigdy dużo nie paliłam, zazwyczaj 2/3 papierosy dziennie- ale gdy tylko podejrzewałam ,że jestem w ciąży lub miałam pozytywny test to rzucałam palenie z marszu i unikałam palaczy. Męża ciotka w 3 ciążach (w tym bliźniaczej) też paliła i nie widziała nic złego,że jej córka też paliła - KOSZMAR!
Pamiętam,gdy chcieli mi na babci męża ur nalać "lampkę wina na krążenie" a wiedzieli ,że jestem w ciąży -to ich wyśmiałam i odmówiłam. Później się do męża śmiałam ,że nigdy bym nawet łyka nie wzięła a ,gdyby się coś młodej stało a bym wypiła ten łyk wina - to by te same osoby,co częstowały - to by cisnęły ,że to moja wina bo PIŁAM w ciąży