A mnie smuci fakt, że niektórzy chcą przestać się udzielać tylko dlatego, ze inni maja odmienne poglądy od nich :-(
a no widzisz
Iza - umiejętność dyskutowania to jedno, a wiara w to, że ma sie jedyną i słuszną racje to co innego ;-)
====
dzieci są różne.
tak jak różni są dorośli.
i nie ma jedynej słusznej teorii, czy przepisu jak sobie radzic z poszczególnymi dylematami.
gdyby na wszystkich była jedna metoda to nie było tylu specjalistów i tyle książek - pordaników ;-)
przecież dzieci, które śpią same w łóżeczkach nie zostały do tego "przyuczone" siłą.
poprostu taką mają konstrukcję.
jakoś mi się nie chce wierzyć, że
Izakab czy
Kupinosa wynosiły maleńkie dzieci do łóżeczek i słuchały ich płaczu zaciskając zęby.
a przecież obie mają dzieci cycujące.
wydaja mi się, że to nie jest tak, że karmienie piersia jest jedynym czynnikiem powodującym to, że dziecko chce spać w łóżku z mamą. pewnie wpływa na tą chęć, ale nie jest czynnikiem determinującym.
mój młodszy brat był na piersi, ale od urodzenia bardzo cenił sobie swoją prywatność w swoim łóżeczku. jak był większy to były sceny jak matka chciała mu zmienić pościel, bo to było jego łóżeczko i nikt nie miał prawa w nim grzebać.
ja byłam dzieckiem dość szybko butelkowym, ale za to wyprosić z łóżka rodziców się nie dawałam.
biłam rekordy, bo wymagałam obecności obojga rodziców. leżałam w środku i jedną rączką trzymałam rękę matki, a drugą rękę ojca
mój syn samodzielnie przesypiał nocki w łóżeczku majac pół roku - mimo, że był wtedy jeszcze mega cyco-maniakiem. okres samodzielności trwał około miesiaca.
a teraz poprostu lubi spać z kimś.
Mamjakty - piszesz, że Ola traktuje sutek jak smoczek.
całkiem to możliwe, że to jej uspokajacz. Skrzat ma uspokajacza - kciuka.
wcale to nie jest takie rewelacyjne rozwiązanie, bo palucha ma zniszczonego, ale cóż ....
jedne dzieci same śpią, inne pięknie jedzą, jeszcze inne posiadają umiejętność skupienia się na zabawie. nie ma takiego okazu żeby wszystko miał super i naj ;-)
a w temacie zaniedbanych mężów....
cóż - ja ma takie zdanie na ten temat:
jeśli facet notorycznie nie pomaga kobiecie w niczym, uważa że to tylko matka zajmuje sie dzieckiem, wykręca się od wszelkich obowiązków ... to halo !!!
jeżeli uważa, że jeśli żona w domu "siedzi";
jeżeli nie widzi, że dziecko to coś więcej niż etat 8 godzin ....
no to cóż ....
niech sie puknie w głowę i też się zastanowi nad tym czy żona nie czuję się zaniedbana.
na przyjemności też sobie trzeba w jakiś sposób zasłużyć ;-)
to taka przenośnia ma być.
najgorsze co może być to kobieta, która w tym całym życiu podporządkowanym dziecku i mężowi (kolejność dowlna) zatraci siebie i przestanie się sama dla siebie liczyć i być ważną.
====
Mamjakty każdy ma jakieś tam chwile zwątpienia, czy gorsze dni.
uważam, że to dobrze że poruszyłaś ten temat.
od tego jest forum żeby sobie pogadać i poopowiadać.
wiadomo, że wypowiedzi tych co mają lepiej wcale nie poprawiają nastroju ;-)
jestem ciekawa jak Ci sie sytuacja rozwinie.
może pewnego dnia Ola zabierze swoją poduszkę i sama się wyniesie do swojego pokoju ?
ja staram się wszystkich na równi traktować - tak samo ważne są dla mnie potrzeby dziecka jak i męża. Raczej nikogo nie staram się "wywyższać".
Kochana !!!
najważniejsza jesteś Ty !!!
Mamusia i Żonka ;-)