reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wasi partnerzy/ mężowie

natala spokojnie....
czyzby panowie bawili sie w passion? :-p a później pódją do excluzivu?:-p

niech się chłopaki zabawią... to tylko tania rozrywka. w dodatku jeśli będą mocno pijani (a będą...;-)) to nikt ich tam nie wpóści :-p

tak w passion. Mój tez w passion, bo tam bardzo lubię chodzić. A faceci mają zakaz do exclusive wchodzic. Jak chociaż wejdą to po nich. Ja nie mam nic do tego ile wypija itp. Ale nie zyczę sobie, żeby mój Ł ogladał jakieś wyuzdane panienki na rurce.
 
reklama
dotarlam i tutaj :-p

natalka ja to bym chyba umarla na zawal przy tych nerwach i stresie. ja jestem strasznie zazdrosna i takiego czegos bym nie wytrzymala. my nie mielismy zadnych wieczorkow panieniskich ani kawalerskich absolutnie nic w tym stylu. w ogole takie imprezy mnie strasznie denerwuja szczegolnie jak sie czlowiek naoglada amerykanskich filmow o tej tematyce niby komedia a mi zawsze nerwy popsuje:wściekła/y:

co do mojego meza to jest cierpliwy i jak sie zmecze wchodzniem po schodach to sie zatrzymujemy i odpczywam i potem dalej sie wspinam. troche ciezko mu bylo sie przyzyczaic do moich zachcianek ale teraz juz wie ze kobiety w ciazy tak maja i ze te zachcianki trzeba spelnic. :happy: na kazda wizyte do ginekologa chodzi ze mna i bardzo sie wszystkim przejmuje. nie zmusza mnie do sprzatania ani sie o to nie kloci a ja po prostu nic nie robie bo moje samopoczucie mi na nic nie pozwala. oczywiscie czasem moje humorki doprowadzaja do klotni ale wszystko mija. juz sie przyzwyczail ze sie straszny nerwus zrobilam. ;-)
 
Ja też jestem zazdrosna i też nerwowa. Wyładowuję się krzycząc, płacząc i rwąc coś, ewentualnie obrywam skórki przy paznokciach :dry: Na początku jak podjęlismy decyzję o ślubie to też mówilismy o tym, że takie wieczory są niepotrzebne. Ale nasi starsi powiedzieli, że nia ma mowy i musimy mieć ten wieczór i tak się stało, że mamy :eek::oo2: Na dodatek w oddzielne dni... Szlag może człowieka trafić. No, ale niech ma. Jak się dowiem, że robil coś niestosownego, to kara będzie sroga. Mimo, ze powtarzam sobie ciągle, ze nie mam się czym denerwować, to tak naprawdę jestem dzisiaj jednym, wielkim nerwem. Wydarłam się na mamę, na szefa, na kota... Ech,... Mimo, że się staram to i tak wiecznie jest wszystko na jego korzyść, a każdy samiec jest jakiś cudem uprzywilejowany....
 
musisz znaleźć sobie jakieś zajęcie na wieczór, a najważniejsze żebyś nie była sama bo zaczniesz wariować :)) mój M na szczęście sam powiedział że on nie chce żadnych takich wieczorów i żebym nawet o tym nie myślała, więc obyło się bez tego :)))
 
mój to nie bardzo się chce ruszać sam... nie wiem czy się boi jak zareaguje, czy czegoś innego... ale ostatnio jak był sam na imprezie, to do tej pory się z niego śmieje taki z niego bohater;-)
 
Wczoraj w ogóle miałam koszmar przez cały dzień. Byłam poddenerwowana tym całym jego wieczorem kawalerskim. Kiedy Ł pojechał na paintball, zaczęłam sprzątać miszkanie, żeby jutro jak będzie na kacu, zeby spokojnie się wyspał i nie chciałam mu przeszkadzać. W trakcie sprzątania zrobiło mi się słabo, więc zjadłam pozostałość obiadu. Zrobiło mi się lepiej i posprzątalam wszystko. Później przyjechał Ł do mnie z pretensjami, ze zjadłam obiad i że specjalnie to zrobiłam, zeby szybciej się upił i żeby szybciej wrócił. Później szło o wszystko. I tak on wkurwiony poszedł na wieczór a ja z płaczem zostałam w domu. Przyjechała do mnie moja przyjaciółka i po wylaniu z siebie zlości, dostałam niesamowitego bólu brzucha. Utrzymuje się ten ból do dzisiaj. Masakra... Jadę właśnie do przyjaciela Ł, bo prosił, żebyym przyjechala. Nie mam ochoty w domu siedzieć ani minuty dłużej... :no:
 
kochana! spokojnie.
te bóle to pewnie nerwowe są- też takie mam, choć już co raz mniej. może dlatego, że już straciłam nadzieję, że ten mój księciunio się ogarnie! wczoraj mnie odwiedził, i może zamieniliśmy dwa zdania, a może i nie...

natala ale czy to są bóle takie "rozciągającej się macicy"? czy jakieś inne?
jak to macica (a to specyficzny ból) to weź nospę...
jeśli jakieś inne, to spróbuj póścić bąka... mi pomaga :-p
 
to raczej taki kłójący ból. Po całym brzuchu się rozchodzi i aż mnie zwija... Poradziłam sobie z bólem, ale dyskomfort psychiczny nadal jest....
 
a moj M choc niema zadnego wieczoru kawalerskiego i niewychodzi na noc..to i tak doprowadza mnie do furii...szlak czlowieka trafia...dla wszystkich robi wszystko i zawsze znajdzie czas...a ze mna nie potrafi 10 minut usiedziec spokojnie bez tel..bez telewizora ..a ja bym chciala tylko sobie czasem z nim porozmawiac,bo tu sama jestem i po holendersku nie umiem jeszcze:((:)-(a jak do niego cokolwiek mowie albo prosze to udaje ze nie slyszy...:wściekła/y:i ma swoje humorki...odf samego rana wscieka sie na synka o byle gowno..a jak mu to nie pomaga to na mnie przechodzi:-(zuca mi jakimis grypsami i podtekdstami-wariat...gdyby mogl to by mial pretensje do calego swiata...na szczescie dzis zachowalam zimna krew i on cos tam wyzywal sie slownie a ja to olalam..zrobilam kawke,zjadlam bulke slodka i poszlam na ogrodek..czekalam az sobie pojdfzie z domu...chyba go tym mocno rozloscilam,bo faktycznie se ;poszedl i go do tej pory niema,a ja wcale za nim nie tesknie..niech se gdzies jest do wieczora,bede miala mniej nerwow i stresu-nie chce mi sie na niego patrzec nawet...dobija mnie czasami-jak taki rozpieszczony bachor..:crazy:
 
reklama
natalka ja jak sie denerwuje to wlasne tez potem mam takie klucie w brzuchu. ale przechodzi gdy sobie leze i staram sie rozluznic.
 
Do góry