reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wasi partnerzy/ mężowie

a moj mnie tez wzruszyl ale nie naserio tylko troche cykicznie...bo az pofatygowal sie dla mnie do lodowki i przyniosl mi loda z zamrazarki:-pwow..jestem z niego dumna po 10 minutach proszewnia sie..hihihi
 
reklama
wiecie co? fajnie macie z tymi nadopiekuńczymi mężami! mój tam chyba uważa, że ciąża to nie choroba :-(i jak na niego nie nakrzyczę, że ma mi pomóc, to sam od siebie umie robic tylko burdel :wściekła/y:no zakupy nosi i o to prosić go nie muszę, ale, np. przed chwilą odsmażał sobie ziemniaki z kalafiorem, więc mu mówię, że ma to potem pozmywać, bo ja już wszystko posprzątałam, a on mi na to, że w takim razie on nie będzie jadł :wściekła/y: no myślałam, że go w tej kuchni rozszarpię :wściekła/y:
Boshe faceci :wściekła/y:
 
No to Gawit, nie powiem... :wściekła/y:Skandal!!!!:wściekła/y:Ale bym była zła! Moj też z ciąży wielkiego halo nie robi, ale przynajmniej nie marudzi jak już poproszę go o coś (Łaskawca)...:baffled: no ale Twój to już się zagalopował...:baffled::wściekła/y:
 
wiecie co? fajnie macie z tymi nadopiekuńczymi mężami! mój tam chyba uważa, że ciąża to nie choroba :-(i jak na niego nie nakrzyczę, że ma mi pomóc, to sam od siebie umie robic tylko burdel :wściekła/y:no zakupy nosi i o to prosić go nie muszę, ale, np. przed chwilą odsmażał sobie ziemniaki z kalafiorem, więc mu mówię, że ma to potem pozmywać, bo ja już wszystko posprzątałam, a on mi na to, że w takim razie on nie będzie jadł :wściekła/y: no myślałam, że go w tej kuchni rozszarpię :wściekła/y:
Boshe faceci :wściekła/y:
nie no to to już przesada:angry: jak tak można....
ja bym powiedziała że jak nie chce to niech nie je i już:angry:
ciekawe jakąbvy wtedy minę zrobił....co on sobie myśli że sobie służącą znalazł??!!
powinien sam powiedzieć że będzie zmywał po sobie i nie tylko....odzisz mu dziecko.... które sam spłodził....
współczuję Ci naprawdę.... biedulko......:-(
wkońcu ur
 
a moj dzisiaj na party do kolegi sie wybral i jeszcze myslal ze za to go po glowce poglaszcze..ale co tam...juz zaplodnil..mieszkam w holandii i nic wiecej nie musi dla mnie robic..no bo przeciesz tak ciezko juz sie napracowal...ah ci faceci...serio to odechciewa mi sie ich:dry:ze mna nad morze to skandal jechac bo nie ma gdzie auta zaparkowac bo ja sobie niewyobrazam jakie tam korki...no a z brzuchem to przeciesz na motor raem nie wsiadziemy...wrrrr....i jak tu nie plakac...na prywatki dla niegojest czas i ok...a jak go poprosilam bysmy wspolnie choc w internet za wozkiem popatrzyli to on nie ma ochoty:baffled:a tak sie cieszylam ze mam porzadnego faceta..zanim przyjechalam do holandii:confused:ale mi oczeta zamydlil:-p
 
amoże mu przejdzie jak zobaczy już maleństwo.... i będzie mógł je poprzytulać....
może da się to wytrzymać...
ja zawsze uważam że najlepsza jest rozmowa....
więc może konkretnie porozmawiaj....
przecież to gdzie mieszkasz to nie wszystko:wściekła/y: normalnie nie wiem jak można takim do głowy coś wbić...:baffled:
mój to by się beze mnie nie ruszył.... bo bałby się że coś mi się w domu samej stanie.....
 
a moj dzisiaj na party do kolegi sie wybral i jeszcze myslal ze za to go po glowce poglaszcze..ale co tam...juz zaplodnil..mieszkam w holandii i nic wiecej nie musi dla mnie robic..no bo przeciesz tak ciezko juz sie napracowal...ah ci faceci...serio to odechciewa mi sie ich:dry:ze mna nad morze to skandal jechac bo nie ma gdzie auta zaparkowac bo ja sobie niewyobrazam jakie tam korki...no a z brzuchem to przeciesz na motor raem nie wsiadziemy...wrrrr....i jak tu nie plakac...na prywatki dla niegojest czas i ok...a jak go poprosilam bysmy wspolnie choc w internet za wozkiem popatrzyli to on nie ma ochoty:baffled:a tak sie cieszylam ze mam porzadnego faceta..zanim przyjechalam do holandii:confused:ale mi oczeta zamydlil:-p
widzę, że nasi faceci z jednej gliny! :-( ja nie mam do mojego sił! oczywiście, że mu powiedziała, że niech nie je, jak nie chce! wiecie ja za to wszystko winię jego matkę, a przede wszystkim babkę! zawsze mu wszystko podtykały pod nos! tak jest do dziś! jak do nich jedziemy do mamuśka śniadanie, obiad, kolację do łóżka mu nosi! to samo babcia! ale niech sobie nie mysli, że u mnie będzie tak dobrze! co to to nie! jesteśmy razem od 2003 roku i owszem ja zmywam, bo wiem, że on tego nie cierpi, ale on , np. robi śniadania w swoje wolne, pomaga w kolacjcach, no i teraz powiedziałam mu, że na jego głowie jest odkurzanie i mycie podłóg, bo mi po tym robi się słabo! no i sprząta, tylko po prostu muszę mu o tym przypominać! no, ale i tak już dużo się zmienił, chociaż przede mną jeszcze kupa pracy! no i mam zamiar od początku anażować go do opieki nad dzieckiem! mam koleżankę, która męża nie dopuszczała do córki, bo "ona zrobi to lepiej"i efekt jest taki, że ten face teraz nic a nic jej nie pomaga! ona wszystko musi robić sama! ale sama jest sobie winna! ja tak nie zamierzam! niech dziecko przewija! raz zrobi źle, ale na drugi już się nauczy, niech kąpie :) zapowiedziałam mu, że jeden dzień w tygodniu ja mam wychodne, a on zostaje sam z dzieckiem! w końcu to też jego maluch, a nie tylko mój! i będę się tego twardo trzymać!
jak słusznie zauważyłyście nie jestem jego służącą!
chociaż wiecie nie mogę cały czas na niego narzekać, bo zdarzają mu się dni dobroci dla mnie i biega mi za arbuzem czy lodami, zabieram do baru jak mam zachciankę ;) więc taki zły do końca to on nie jest!:-p
 
gawit
Widzę, że masz podobne podejście i ogólnie sytuację... tzn mnie/nas też jeszcze wiele pracy czeka ale wiem, że On się stara, nie zawsze mu to tylko wychodzi bo na pewne sprawy w ogóle nie zwraca uwagi i trzeba nim czasem "potrząsnąć".
Już dawno postanowiłam że będzie czynnie uczestniczył zarówno w ciąży (opowiadam mu o każdych zmianach, objawach i co sie dzieje z dzidzią) jak i w wychowywaniu i opiece nad dzieckiem i powiem Wam że nawet wcale się nie wzbrania (póki co). Pewnie do pierwszej kupy malucha, no ale myślę że jest to temat do rozpracowania.
Kiedy pojawił się pomysł dłuższego (niż planowany miesiąc w okolicach porodu) pobytu mojej mamy zaprotestował mówiąc że się do dzidzi nie dopcha i ze niczego sie nie nauczy....:-)
 
reklama
Mi mój mąż dał wczoraj do wiwatu. Był płacz, nerwy, trzaskanie drzwiami.... Napił się i odwalal jazdy... Ale na szczęście się uspokoił i dzisiaj rano, mimo, że umiera, przeprosił mnie. Zatruł się alkoholem... Ale to nic dziwnego, skoro w sobotę byly urodziny kolegi, a wczoraj grill na wsi u znajomych.... Alkohol przelał się litrami.... Aż przeholowal...
 
Do góry