reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • 15.04.2025 o 12:00 zapraszamy Cię serdecznie na live, który poprowadzi psycholożka i psychoterapeutka Agnieszka Dąbrowska (@zdrowo_i_purpurowo), a jej gościnią będzie Anna Ślusarczyk (@kawa_z_uwaznoscia) – dziennikarka, psycholożka zdrowia i jakości życia, trenerka umiejętności DBT, liderka Family Connections i redaktorka naczelna portalu @babyboom_pl. Porozmawiamy o tym: czym tak naprawdę jest uważność w codziennym życiu mamy, jak wspierać dziecko swoją obecnością, nie tylko działaniem, jak zatrzymać się choć na chwilę, nawet jeśli wszystko dookoła pędzi, i dlaczego uważność może być jednym z najpiękniejszych prezentów, jakie dajemy dziecku i sobie. To będzie ciepła, wspierająca rozmowa – bez oceniania, za to z dużą dawką otwartości i akceptacji. Zrób sobie kubek herbaty, usiądź wygodnie i bądź z nami 💛 Do zobaczenia na Instagramie Dołącz, obejrzyj LIVE
reklama

wakacje!!!!wczasy!!!!ferie!!!

dokładnie kochana o to chodzi:-):-)
ja zauważyłam różnicę ale ja z pipidówy tak że...

aga - o właśnie, a ja też zauważyłam też w mniejszych miejscowościach jest czasem drożej niż w dużych miastach. W Lublinie wszyscy powtarzają, ze życie w Warszawie jest drogie bo np. jedzenie drogie. No i kiedyś sprawdziliśmy - ser edam rycki, polędwica sopocka i jogurty joguś w warszawskim Leclercu okazały się tańsze niż w Tesco w Lublinie! :)
 
reklama
Ja za to przerażona byłam jak pojechaliśmy w zeszłym roku do Poznania - tam wszystko droższe niż u nas. Oprócz Biedronki.

Jesli chodzi o morze to tak jak mówi Agrafka - jeśli jadasz w knajpach, korzystasz codziennie z różnych atrakcji itp to i 500zł dziennie może nie wystarczyć.
My zawsze bierzemy ze sobą sporo żarełka "biedronkowego", a obiady staramy się robić samemu. Typowe biwakowe zapychadła : zupa grzybowa z makaronem, jakieś tam pulpety, gołąbki, mielone itd. Na miejscu kupujemy jedynie świeże pieczywo.
Co drugi, trzeci dzień idziemy do "centrum" na gofry/lody/obiad- ale przeważnie danie dnia, wtedy płacisz np.20zł za obiad z rybą, niezależnie od jej wagi, dajemy dzieciom skorzystać z jakiejś jednej, dwóch atrakcji i tyle, wracamy na działkę.
Gofry nie muszą być te najdroższe, tak samo lody.

Wakacje w Karwi kosztują nas niewiele więcej niż w domu. A nawet tak samo bo nie bulisz za prąd:-D

No ale pewnie inaczej jak przyjeżdżasz z daleka.


edit: dodam jeszcze że u mojej klientki na Dębkach jedna rodzina 2+2 zostawiła za samo jedzenie przez tydzień ponad 3000 zł! Niemożliwe? A jednak...
 
Ostatnia edycja:
a mi się wydaje, ze to włąśnie chodzi o to, ze w wakacje po prostu są inne wydatki niż jak jest się w domu - jakieś lody, gofry, obiady na mieście.
Ja nie zauważyłam różnicy w cenach w stosunku do Warszawy, a jeśli już to na korzyść Gdańska (jeśli chodzi o obiady, ryby itp).
a no właśnie zależy skąd się nad to morze przyjeżdża. Ja kiedyś z kasiulą porównywałam ceny u nas - pipidówek pod Warszawą i jej duże miasto Białystok i u mnie normalnie wszystko 2 razy droższe, dlatego dla mnie nad morzem wcale nie jest drogo
 
My jedlismy rybę codziennie i najmniej 60 zł placilismy, bez picia. Rozmawialam z Martolinką i Ona powiedziala ze placi 20 ale nie dodała tutaj ze zawsze zamawia małą rybkę ;p a my nic nie mowimy i mamy na cały talerz ;D Tak wiec obiad 60-70 zł ryba, frytki plus surowka z bialej kapusty. Nie wiem czy w calej Krynicy tak drogo ale ja po prostu wchodzilam do sklepu, straganu i kupowalam, nie mialam czasu na bieganie i porownywanie cen. Nie mam pamięci do cen, ostatnio H robi zakupy w Realu a ja zajmuję sie OLiskiem wiec cen nie pamiętam ale to co pamietam teraz z Krynicy - brzoskwinie UFO u nas na samym początku sezonu nie byly tak drogie jak w Krynicy, teraz kosztują coś 5-6 zł albo i mniej, jutro bede na targu zerknę a w Krynicy 16zł, innego dnia 12 zł. Arbuz - u nas coś powyżej 1 zł, w Krynicy 3 zł za kg!!! Nie widzialam tutaj Biedronki, zresztą my do niej i tak i tak nigdy nie jeździmy, ani Tesco, Lidl itd. Zakupy robimy w Carefour lub Realu lub u nas w mieście. Woda smakowa ponad 4zł w jednym sklepie kosztowala.

Jak jeździmy nad morze ( kiedyś zawsze, teraz prawie zawsze ze względu na "obiady domowe" dla Oliska ) jemy rybkę, bo rybka zdrowa i jak mamy szansę jej pojesc nad morzem nigdy sobie nie odmawiamy. W domu takiej dobrej nigdy nie zrobiłam.

Na wakacjach nic nie gotowalam, Oli jadł mi pięknie wiec chodzilismy dla niego na obiady domowe, rosoły i inne zupki, naleśniczki (z serkiem taki wielki ponad 10 zł ;/ ). Oli jadł mi super w restauracjach patrząc jak jedzą inne dzieci, wiec było mi łatwiej.

Siostra cioteczna w Krynicy wynajęla piękne mieszkanie dwupoziomowe z aneksem kuchennym i mamy dzieciom gotowały obiady. Ale jak ma się ich 3 to warto stac przy garnkach a i zaoszczędzić można duzo.
 
Ula "mała rybka" , ale normalnie się nia najadalismy ;-)ale pojecie wilkosci jest wzgledne ;-)
Wszystkie sklepy wakacyjne funkcjonuja na zasadzie zeby zedrzec z turystów jak najwiecej. niestety. My przed wyjazdem robimy zawsze większe zakupy. Niestety tez tak dzialaja osiedlowe sklepy
 
Ano zdzierstwo nadmorskie zaczyna się w czerwcu, a nawet teraz już w maju,,,, tak samo podobnież działają w Chorwacji - wg mojej kumpeli , która tam była... Jak mieszkałam na Pomorzu to miałam to jak na dłoni, teraz trochę mniej się w tym orientuję;-)
 
Dziewczyny, mam pytanie - o ile pamiętam to żadna z was nie była, ale może ktoś z waszych znajomych był z takim maluchem ok 2-letnim w górach ?
My mamy jechać w Bieszczady do Wołosatego. Boję się, że nie będzie co tam robić, bo na żaden większy szlak niż 3-4 godziny w sumie z powrotem do domu się nie wybieram. Jakieś doświadczenia ? Pomysły ?
 
agrafka wiesz moja kolezanka była w Zakopanym z 2 latkiem. Nastawili sie na dolinki typu Kościeliska. Mówiła , ze zaliczyli plan minimum bo córce najzwyczajniej w swiecie nudziło sie podczas marszu. Tu juz nawet nie chodzi o zmeczenie a monotonie. Jednak jej córka jest z tych żywiołowych i potrzebujących silnej stymulacji;-)
 
agrafka wiesz moja kolezanka była w Zakopanym z 2 latkiem. Nastawili sie na dolinki typu Kościeliska. Mówiła , ze zaliczyli plan minimum bo córce najzwyczajniej w swiecie nudziło sie podczas marszu. Tu juz nawet nie chodzi o zmeczenie a monotonie. Jednak jej córka jest z tych żywiołowych i potrzebujących silnej stymulacji;-)

no właśnie mojemu teściowi się chyba wydaje że Ala da się nieść jak cielątko po szlakach, bo widział takie dzieci w nosidłach. A ja wiem, ze ją to znudzi na 100% więc już zapowiedziałam, ze na żadną długą trasę się nie wybieram. Z resztą nie mam kondycji i nie chce mi się ;)
 
reklama
Na pewno dobrze jej zrobi zmiana klimatu, ale jak zareaguje na długa wedrowke to sama wiesz najlepiej.Antek tez nie z tych cielaczków wiec nawet sobie nie planuje gór w najblizszym czasie. Dopiero teraz widze ile mozliowsci daja wyjazdy z malenkim dzieckiem... teraz przy naszych trzeba sie nagimnastykowac
 
Do góry