reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

wakacje!!!!wczasy!!!!ferie!!!

dokładnie kochana o to chodzi:-):-)
ja zauważyłam różnicę ale ja z pipidówy tak że...

aga - o właśnie, a ja też zauważyłam też w mniejszych miejscowościach jest czasem drożej niż w dużych miastach. W Lublinie wszyscy powtarzają, ze życie w Warszawie jest drogie bo np. jedzenie drogie. No i kiedyś sprawdziliśmy - ser edam rycki, polędwica sopocka i jogurty joguś w warszawskim Leclercu okazały się tańsze niż w Tesco w Lublinie! :)
 
reklama
Ja za to przerażona byłam jak pojechaliśmy w zeszłym roku do Poznania - tam wszystko droższe niż u nas. Oprócz Biedronki.

Jesli chodzi o morze to tak jak mówi Agrafka - jeśli jadasz w knajpach, korzystasz codziennie z różnych atrakcji itp to i 500zł dziennie może nie wystarczyć.
My zawsze bierzemy ze sobą sporo żarełka "biedronkowego", a obiady staramy się robić samemu. Typowe biwakowe zapychadła : zupa grzybowa z makaronem, jakieś tam pulpety, gołąbki, mielone itd. Na miejscu kupujemy jedynie świeże pieczywo.
Co drugi, trzeci dzień idziemy do "centrum" na gofry/lody/obiad- ale przeważnie danie dnia, wtedy płacisz np.20zł za obiad z rybą, niezależnie od jej wagi, dajemy dzieciom skorzystać z jakiejś jednej, dwóch atrakcji i tyle, wracamy na działkę.
Gofry nie muszą być te najdroższe, tak samo lody.

Wakacje w Karwi kosztują nas niewiele więcej niż w domu. A nawet tak samo bo nie bulisz za prąd:-D

No ale pewnie inaczej jak przyjeżdżasz z daleka.


edit: dodam jeszcze że u mojej klientki na Dębkach jedna rodzina 2+2 zostawiła za samo jedzenie przez tydzień ponad 3000 zł! Niemożliwe? A jednak...
 
Ostatnia edycja:
a mi się wydaje, ze to włąśnie chodzi o to, ze w wakacje po prostu są inne wydatki niż jak jest się w domu - jakieś lody, gofry, obiady na mieście.
Ja nie zauważyłam różnicy w cenach w stosunku do Warszawy, a jeśli już to na korzyść Gdańska (jeśli chodzi o obiady, ryby itp).
a no właśnie zależy skąd się nad to morze przyjeżdża. Ja kiedyś z kasiulą porównywałam ceny u nas - pipidówek pod Warszawą i jej duże miasto Białystok i u mnie normalnie wszystko 2 razy droższe, dlatego dla mnie nad morzem wcale nie jest drogo
 
My jedlismy rybę codziennie i najmniej 60 zł placilismy, bez picia. Rozmawialam z Martolinką i Ona powiedziala ze placi 20 ale nie dodała tutaj ze zawsze zamawia małą rybkę ;p a my nic nie mowimy i mamy na cały talerz ;D Tak wiec obiad 60-70 zł ryba, frytki plus surowka z bialej kapusty. Nie wiem czy w calej Krynicy tak drogo ale ja po prostu wchodzilam do sklepu, straganu i kupowalam, nie mialam czasu na bieganie i porownywanie cen. Nie mam pamięci do cen, ostatnio H robi zakupy w Realu a ja zajmuję sie OLiskiem wiec cen nie pamiętam ale to co pamietam teraz z Krynicy - brzoskwinie UFO u nas na samym początku sezonu nie byly tak drogie jak w Krynicy, teraz kosztują coś 5-6 zł albo i mniej, jutro bede na targu zerknę a w Krynicy 16zł, innego dnia 12 zł. Arbuz - u nas coś powyżej 1 zł, w Krynicy 3 zł za kg!!! Nie widzialam tutaj Biedronki, zresztą my do niej i tak i tak nigdy nie jeździmy, ani Tesco, Lidl itd. Zakupy robimy w Carefour lub Realu lub u nas w mieście. Woda smakowa ponad 4zł w jednym sklepie kosztowala.

Jak jeździmy nad morze ( kiedyś zawsze, teraz prawie zawsze ze względu na "obiady domowe" dla Oliska ) jemy rybkę, bo rybka zdrowa i jak mamy szansę jej pojesc nad morzem nigdy sobie nie odmawiamy. W domu takiej dobrej nigdy nie zrobiłam.

Na wakacjach nic nie gotowalam, Oli jadł mi pięknie wiec chodzilismy dla niego na obiady domowe, rosoły i inne zupki, naleśniczki (z serkiem taki wielki ponad 10 zł ;/ ). Oli jadł mi super w restauracjach patrząc jak jedzą inne dzieci, wiec było mi łatwiej.

Siostra cioteczna w Krynicy wynajęla piękne mieszkanie dwupoziomowe z aneksem kuchennym i mamy dzieciom gotowały obiady. Ale jak ma się ich 3 to warto stac przy garnkach a i zaoszczędzić można duzo.
 
Ula "mała rybka" , ale normalnie się nia najadalismy ;-)ale pojecie wilkosci jest wzgledne ;-)
Wszystkie sklepy wakacyjne funkcjonuja na zasadzie zeby zedrzec z turystów jak najwiecej. niestety. My przed wyjazdem robimy zawsze większe zakupy. Niestety tez tak dzialaja osiedlowe sklepy
 
Ano zdzierstwo nadmorskie zaczyna się w czerwcu, a nawet teraz już w maju,,,, tak samo podobnież działają w Chorwacji - wg mojej kumpeli , która tam była... Jak mieszkałam na Pomorzu to miałam to jak na dłoni, teraz trochę mniej się w tym orientuję;-)
 
Dziewczyny, mam pytanie - o ile pamiętam to żadna z was nie była, ale może ktoś z waszych znajomych był z takim maluchem ok 2-letnim w górach ?
My mamy jechać w Bieszczady do Wołosatego. Boję się, że nie będzie co tam robić, bo na żaden większy szlak niż 3-4 godziny w sumie z powrotem do domu się nie wybieram. Jakieś doświadczenia ? Pomysły ?
 
agrafka wiesz moja kolezanka była w Zakopanym z 2 latkiem. Nastawili sie na dolinki typu Kościeliska. Mówiła , ze zaliczyli plan minimum bo córce najzwyczajniej w swiecie nudziło sie podczas marszu. Tu juz nawet nie chodzi o zmeczenie a monotonie. Jednak jej córka jest z tych żywiołowych i potrzebujących silnej stymulacji;-)
 
agrafka wiesz moja kolezanka była w Zakopanym z 2 latkiem. Nastawili sie na dolinki typu Kościeliska. Mówiła , ze zaliczyli plan minimum bo córce najzwyczajniej w swiecie nudziło sie podczas marszu. Tu juz nawet nie chodzi o zmeczenie a monotonie. Jednak jej córka jest z tych żywiołowych i potrzebujących silnej stymulacji;-)

no właśnie mojemu teściowi się chyba wydaje że Ala da się nieść jak cielątko po szlakach, bo widział takie dzieci w nosidłach. A ja wiem, ze ją to znudzi na 100% więc już zapowiedziałam, ze na żadną długą trasę się nie wybieram. Z resztą nie mam kondycji i nie chce mi się ;)
 
reklama
Na pewno dobrze jej zrobi zmiana klimatu, ale jak zareaguje na długa wedrowke to sama wiesz najlepiej.Antek tez nie z tych cielaczków wiec nawet sobie nie planuje gór w najblizszym czasie. Dopiero teraz widze ile mozliowsci daja wyjazdy z malenkim dzieckiem... teraz przy naszych trzeba sie nagimnastykowac
 
Do góry