Ja za to przerażona byłam jak pojechaliśmy w zeszłym roku do Poznania - tam wszystko droższe niż u nas. Oprócz Biedronki.
Jesli chodzi o morze to tak jak mówi Agrafka - jeśli jadasz w knajpach, korzystasz codziennie z różnych atrakcji itp to i 500zł dziennie może nie wystarczyć.
My zawsze bierzemy ze sobą sporo żarełka "biedronkowego", a obiady staramy się robić samemu. Typowe biwakowe zapychadła : zupa grzybowa z makaronem, jakieś tam pulpety, gołąbki, mielone itd. Na miejscu kupujemy jedynie świeże pieczywo.
Co drugi, trzeci dzień idziemy do "centrum" na gofry/lody/obiad- ale przeważnie danie dnia, wtedy płacisz np.20zł za obiad z rybą, niezależnie od jej wagi, dajemy dzieciom skorzystać z jakiejś jednej, dwóch atrakcji i tyle, wracamy na działkę.
Gofry nie muszą być te najdroższe, tak samo lody.
Wakacje w Karwi kosztują nas niewiele więcej niż w domu. A nawet tak samo bo nie bulisz za prąd
No ale pewnie inaczej jak przyjeżdżasz z daleka.
edit: dodam jeszcze że u mojej klientki na Dębkach jedna rodzina 2+2 zostawiła za samo jedzenie przez tydzień ponad 3000 zł! Niemożliwe? A jednak...