@NewMom Te emocje, o których piszesz, odczuwają też inne mamy, które "w kółko" są w ciąży/siedzą w pieluchach. I to takie, które mają zdrowe dzieci, dziadków lub nianie do pomocy. Także takie, które chciały być "etatową mamą" i wcale nie zamierzały wracać do pracy. Od wielu lat nie miałaś czasu dla siebie i wiesz, że teraz też mieć nie będziesz. Jest gorzej niż przy zdrowej ciazy, przy której mogłabyś powiedzieć, że wiesz czego się spodziewać. A przyszłość związana z chorobą najmłodszego dziecka i z zaburzeniami syna może przerażać. Potrzebujesz teraz dużo siły. Czy masz pomysł, skąd ją zaczerpnąć? Podobno dużo pomaga, gdy można porozmawiać, spotkać się z ludźmi, którzy są w podobnym położeniu. Czy zrobiłaś już rozeznanie, gdzie będziesz rodzic i czy dziecko (przepraszam, jesli pisałaś, ale nie doczytałam się, czy to syn czy córka) będzie od razu operowane? Kto zostanie że starszymi dziećmi, gdy będziesz jechała do porodu? Skoro mąż ma dużą rodzinę, to może warto poprosić o pomoc. Pisałaś, że zawsze radziliście sobie sami, więc może czas, aby inni zmobilizowali się dla Was?Czy genetyk w ogóle z Tobą rozmawiał o tym, co będzie po porodzie? Lekarze często są oschli, wręcz dołujący a jednocześnie mało rzeczowi.
Co do psychologa... Myślę, że może Ci dużo dać, ale taki, który ma doświadczenie z rodzicami dzieci niepełnosprawnych. Ale musi Ci zależeć na tym, aby wyszarpac z rzeczywistości czas tylko dla Ciebie (na sesję nie pójdziesz z dziećmi) i wycisnąć z tego czasu jak najwięcej. "Poradzisz sobie" mówi coach, sensowny psycholog da Ci przestrzeń, abyś to Ty powiedziała "poradzę sobie-poradzimy sobie wszyscy pięcioro". Możliwe, że przydałoby się, abyście także z mężem spotkali się na poważnej rozmowie. Żal, że to przez niego jesteś uwiązana w domu przy chorym dziecku, może narastać. A to nic dobrego dla Waszej rodziny.
Podaję link, który może Ci się przydac, jest tam też numer "telefonu zaufania":
Czy macie postawiona diagnozę zaburzeń u syna, wczesne wspomaganie rozwoju, terapie? Jeśli jeszcze nie, to może postaw sobie taki punkt jako zadanie do działania. Może znajdziesz fundację, która w rozsądny sposób będzie prowadziła konto obojga dzieci, to pewnie wymaga więcej wysiłku niż pierwsza-lepsza fundacja.
Przesyłam Ci ogrom wirtualnych myśli, aby zniknęły chmury z Twojego serca! I życzenia, aby maluszek miał jak najlepsze rokowania.
Podsylam jeszcze jeden link, może znajdziesz tam coś dla siebie, chociaż historia już jest pisana latami i ta kobieta jest daleko w innym punkcie niż Ty. Czasem trudno się połapać w wątkach chronologicznych. Jej dziecko mam ZD i wcale nie jest to centrum jej perypetii
“Historia mojej Mamy” Oryginalny tytuł tego tekstu brzmi “The story of my Mom”, a jego autorem jest mój dorosły już syn, Aleksander. Tekst został napisany po angielsku, gdyż był ostatnim zadaniem, które Aleks miał napisać na zaliczenie z j. angielskiego tuż przed maturą. Kiedy praca została...
agatakomorowska.pl