reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada Serca Zespół Downa u Plodu

Młoda nie śpi od trzeciej a ja nie umiem się nią zająć , tak bardzo zaluje że ja urodziłam, nie chciałam trzeciego dziecka, pisałam wam że mąż mnie namówił a ja się głupia zgodziłam choć już psychiczne nie radzilam sobie z dwójką i z tym że całe moje życie kręciło się wokół nich, i teraz to wróciło, cała ta złość, nienawiść, nie mam ochoty się nią zajmować, to jest tylko i wyłącznie moja wina że sobie zmarnowałam życie, na kolejne kilka lat kupek nieprzespanych nocy a dodatkowo jeszcze szpitali i lekarzy, moja psychika jest na samym dnie, nie mam ochoty się zajmować swoim dzieckiem, najchętniej wyrzuciła bym ją przez okno żebym tylko mogła stąd wyjść, wyjść do ludzi, jestem więźniem własnego dziecka, któremu się poprawia a ja się z tego nie cieszę wcale, mamusie które mowilyscie że pokocham swoje dziecko bezgraniczna miłością wtedy kiedy ja mówiłam w ciąży że jej nie chce gdzie jesteście teraz, dziecko się urodziło i już przestaliście śledzić wątek, czy jesteście jak Kaja Godek która interesują tylko płody a dzieci już nie. Ja wiem że będzie mi ciężko, już przy dwójce mi psychika siadała a teraz kolejne kilka lat i utrata swojego życia na darmo, na dziecko które nigdy nawet nie zalozy swojej rodziny ani do pracy nie pójdzie, młoda lezy a ja wolę pisać w telefonie niz sie nią zająć. Jak ja widzę to tylko mi się chce płakać albo kląć, nie chce żeby wyzdrowiała, chce żeby umarła, pewnie to depresja poporodowa ale po trzech tygodniach spędzonych tylko z nią świruje, nawet jak młoda gaworzy to ja płaczę, każdy jej oddech sprawia że wariuje i mam ochote zrobić cos jej albo sobie albo wyjść stad i nie wracać.
Nie napiszę Ci, że Cię rozumiem bo nie umiem postawić się w Twojej sytuacji i nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co musi dziać się teraz w Twojej głowie. Nie pomoże Ci na pewno mówienie, że będzie lepiej, że pokochasz córeczkę, że świat będzie wyglądał zupełnie inaczej. To, co piszesz, przerażajace, jest jednocześnie silnym i niepodważalnym dowodem na to, że pilnie potrzebujesz pomocy specjalisty. Wyjścia za szpitala, kontaktu z rodziną, kontaktu z ludźmi. A Ty masz do tego prawo.
 
reklama
Po sterydach się jej poprawia a jak ma zmniejszane dawki sterydów to się jej pogarsza, czyli czeka nas życie w szpitalu bo lekarka powiedziała że dopóki będzie miała dożylne to szpital, niby próbują jej zamienić sterydy dożylne na wziewne ale nie wiadomo czy to da jakiś efekt, znowu cała noc prawie nie potrzebowała tlenu a od rana ma przedział 70-85 na 1 litr tlenu
 
Najgorsze że lekarze nic nie mówią.. Jakie plany. Dlaczego tak się dzieje.
Na antybiotyku mała cały czas też nie może byc.
Czyli inhalacja małej nie pomaga?
 
Młoda nie śpi od trzeciej a ja nie umiem się nią zająć , tak bardzo zaluje że ja urodziłam, nie chciałam trzeciego dziecka, pisałam wam że mąż mnie namówił a ja się głupia zgodziłam choć już psychiczne nie radzilam sobie z dwójką i z tym że całe moje życie kręciło się wokół nich, i teraz to wróciło, cała ta złość, nienawiść, nie mam ochoty się nią zajmować, to jest tylko i wyłącznie moja wina że sobie zmarnowałam życie, na kolejne kilka lat kupek nieprzespanych nocy a dodatkowo jeszcze szpitali i lekarzy, moja psychika jest na samym dnie, nie mam ochoty się zajmować swoim dzieckiem, najchętniej wyrzuciła bym ją przez okno żebym tylko mogła stąd wyjść, wyjść do ludzi, jestem więźniem własnego dziecka, któremu się poprawia a ja się z tego nie cieszę wcale, mamusie które mowilyscie że pokocham swoje dziecko bezgraniczna miłością wtedy kiedy ja mówiłam w ciąży że jej nie chce gdzie jesteście teraz, dziecko się urodziło i już przestaliście śledzić wątek, czy jesteście jak Kaja Godek która interesują tylko płody a dzieci już nie. Ja wiem że będzie mi ciężko, już przy dwójce mi psychika siadała a teraz kolejne kilka lat i utrata swojego życia na darmo, na dziecko które nigdy nawet nie zalozy swojej rodziny ani do pracy nie pójdzie, młoda lezy a ja wolę pisać w telefonie niz sie nią zająć. Jak ja widzę to tylko mi się chce płakać albo kląć, nie chce żeby wyzdrowiała, chce żeby umarła, pewnie to depresja poporodowa ale po trzech tygodniach spędzonych tylko z nią świruje, nawet jak młoda gaworzy to ja płaczę, każdy jej oddech sprawia że wariuje i mam ochote zrobić cos jej albo sobie albo wyjść stad i nie wracać.

Ja Ci współczuję, ale przez ten czas kiedy bywałam w szpitalach, centrum zdrowia dziecka widziałam tak okropnie chore dzieci i rodziców trzymających za rękę. Ja bym bez tego nie przeżyła. Dziecko czuje wszystko, odrzucenie rowniez, dodatkowo cierpi przez zły stan zdrowia...Różne emocje targają czlowiekiem w rozpaczy, ale myślę, że powoli trzeba to sobie jakoś układać. Dastino napisała Ci w bardzo kulturalny sposób, sama przeżyła okropnie dużo, wie co czujesz, Jednak Ty nadal brniesz w czarną dziurę i szukasz przyczyny dlaczego ludzie się tu nie odzywają (może ciężko się to czyta, na ustna pchają się ciężkie słowa i nie chcą sprawiać przykrości? Albo po prostu nie wiedza co pisać żeby odnieść się do Waszej dramatycznej sytuacji której nie przeżyli) myślę, że to jest Twój najmniejszy problem.
Nawet ze zdrowym dzieckiem depresja dopada, więc potrzebujesz pomocy. I to nie na forum.
 
Ostatnia edycja:
Cały czas obarczasz winą wszystkich wokół. Ja jako dziecko przeleżałam rok w szpitalu. Pamiętam płacz mojej mamy, oddałaby życie żeby mi się polepszyło. Widzę to z drugiej perspektywy. Powtarzasz ciągle, że chcesz żeby umarła. Otrzasnij się i do psychiatry. Nie będzie lepiej tylko gorzej jeśli masz takie podejście. Może najlepszym rozwiązaniem byłoby gdybyś ją zostawiła. Czasem to jest lepsze zło niż matka ktora patrzy na swoje chore dziecko i klnie, że posłuchała się męża... nie każdy da radę unieść taka opieke..Nie kazdy również będzie Cię klepał po ramieniu. Każdy ma jakieś tragedię. Każdy ma inne życie, inne problemy. Nie trzeba się też z choroba urodzić, żeby jej doświadczyć. Mówisz, że depresja minie i będzie jakoś, ale wrócisz kiedyś do tych słów i możesz poczuć okropny ból...
Ja Ci współczuję, ale przez ten czas kiedy bywałam w szpitalach, centrum zdrowia dziecka widziałam tak okropnie chore dzieci i rodziców trzymających za rękę. Ja bym bez tego nie przeżyła. Dziecko czuje wszystko, odrzucenie rowniez, dodatkowo cierpi przez zły stan zdrowia...Różne emocje targają czlowiekiem w rozpaczy, ale myślę, że powoli trzeba to sobie jakoś układać. Dastino napisała Ci w bardzo kulturalny sposób, sama przeżyła okropnie dużo, wie co czujesz, Jednak Ty nadal brniesz w czarną dziurę i szukasz przyczyny dlaczego ludzie się tu nie odzywają (może ciężko się to czyta, na ustna pchają się ciężkie słowa i nie chcą sprawiać przykrości? Albo po prostu nie wiedza co pisać żeby odnieść się do Waszej dramatycznej sytuacji której nie przeżyli) myślę, że to jest Twój najmniejszy problem.
Nawet ze zdrowym dzieckiem depresja dopada, więc potrzebujesz pomocy. I to nie na forum.
Wiesz, wydaje mi się że prawda zawsze jest gdzieś po środku choć często „leży pod ladą”. Ja przeszłam depresję poporodową bo urodziłam wcześniaka, który spędził 51 dni w szpitalu i nie mogłam go odwiedzać. Budziłam się rano i wyłam, że chcę umrzeć. I tak codziennie. Tylko, że bardzo szybko poszłam do lekarza bo zwyczajnie bałam się o własne życie i o życie mojego dziecka, kiedy mnie zabraknie. Pomoc dobrego specjalisty, takiego z prawdziwego zdarzenia jest po prostu konieczna, to nie jest niczyje widzimisię. Trzeba to zrobić i koniec. Ale depresja może objawiać się na wiele różnych sposobów i toków myślenia.
Życie z chorym dzieckiem to nie żadna bajka, ale to od nas zależy jak sobie to poukładamy. W głowie, bo od tego trzeba zacząć.
Powiem szczerze, doprowadza mnie do szału pisanie: masz pod sercem aniołka, obejrzyj sobie ig Dzieciaki Cudaki, a Down the road to już udowadnia że zespół Downa nie jest niczym strasznym. Tak naprawdę nie powinno się pisać. Rozumiem ideę powstawania takich programów, promowanie rodzin decydujących się na wychowanie chorych dzieci (i to nie swoich, adoptowanych, szacun). Tylko nie wciskajmy mamom takich dzieci, że tak wygląda życie z trisomią. Że ten specyficzny, pocieszny wygląd to jedyny objaw. T21 to szereg wad narządów wewnętrznych, to szpitale, leczenie, powroty ze szpitala, powroty do szpitala, sondy, antybiotyki, kroplówki, i tak dalej.
 
Ja również nie o byłam się bez specjalisty.. Napierw jak urodziłam chorego synka odrzuciłam zdrowego. Potem cała moja rodzinę.. Będąc w Krk nie dzwoniłam do nikogo.. W głowie sobie uroilam że każdy mnie rani itp.. Nie jadłam. Piłam kawę za kawa.. Przez ci zniszczyłam żołądek, zaczęłam palić papierosy, wpadłam w depresje i lekarze załatwili mi w krk specjaliste i po rozmowie z nią zobaczyłam że rzeczywiście mam problem. Specjaliste mam do dnia dzisiejszego. Pomogła mi przejść przez chorobę synka, przez jego śmierć i załobe. Może popros o rozmowę z kimś z szpitala..
 
Młoda nie śpi od trzeciej a ja nie umiem się nią zająć , tak bardzo zaluje że ja urodziłam, nie chciałam trzeciego dziecka, pisałam wam że mąż mnie namówił a ja się głupia zgodziłam choć już psychiczne nie radzilam sobie z dwójką i z tym że całe moje życie kręciło się wokół nich, i teraz to wróciło, cała ta złość, nienawiść, nie mam ochoty się nią zajmować, to jest tylko i wyłącznie moja wina że sobie zmarnowałam życie, na kolejne kilka lat kupek nieprzespanych nocy a dodatkowo jeszcze szpitali i lekarzy, moja psychika jest na samym dnie, nie mam ochoty się zajmować swoim dzieckiem, najchętniej wyrzuciła bym ją przez okno żebym tylko mogła stąd wyjść, wyjść do ludzi, jestem więźniem własnego dziecka, któremu się poprawia a ja się z tego nie cieszę wcale, mamusie które mowilyscie że pokocham swoje dziecko bezgraniczna miłością wtedy kiedy ja mówiłam w ciąży że jej nie chce gdzie jesteście teraz, dziecko się urodziło i już przestaliście śledzić wątek, czy jesteście jak Kaja Godek która interesują tylko płody a dzieci już nie. Ja wiem że będzie mi ciężko, już przy dwójce mi psychika siadała a teraz kolejne kilka lat i utrata swojego życia na darmo, na dziecko które nigdy nawet nie zalozy swojej rodziny ani do pracy nie pójdzie, młoda lezy a ja wolę pisać w telefonie niz sie nią zająć. Jak ja widzę to tylko mi się chce płakać albo kląć, nie chce żeby wyzdrowiała, chce żeby umarła, pewnie to depresja poporodowa ale po trzech tygodniach spędzonych tylko z nią świruje, nawet jak młoda gaworzy to ja płaczę, każdy jej oddech sprawia że wariuje i mam ochote zrobić cos jej albo sobie albo wyjść stad i nie wracać.
Ciezko mi sie to czyta. Kibicuje Tobie, czytam sobie wszystko po ciuchutku. Ale niektóre slowa sa dla mnie za mocne... Masz depresje i musisz to leczyc. Lekarze w szpitalu tego nie widzą?? Albo dobrze grasz w szpitalu albo tu zgrywasz ofiarę. To twoje dziecko jest chore i tylko czego potrzebuje to twojej miłości!!!! Robisz z siebie ofiare, maz namówił cie na dziecko... Namówić to mozna kogos do zjedzenia kebaba a nie do zajscia w ciaze. Masz poważny problem ze sobą i pora zwrocic sie po pomoc. Boje sie ze zrobisz sama krzywde dziecku.... Smutne jest to, ze nikt tego nie widzi. Bardzo Ci wspolczuje bo nie ma nic gorszego od choroby dziecka, ale ona tez sobie takiego życia nie wybierała. Oddaj ja....
 
Dziewczyny wydaje mi się że autorka chce poprostu wyrzucić z siebie emocje, złość, gniew.. Gdzie ona ma to zrobić? Jak nie tu?! Niech się pozlosci, niech sobie ulży.. W szpitalu nie ma szans na wyładowaniu emocji, tam się nie trzaśnie drzwiami, nie krzyknie że ma się dość! Ja sama nie spiąć tyle, że zmęczenie pisałam do mojego narzeczonego ;kotku nie czytaj i mu cisnelam w wiadomościach..zeby se ulżyć w jaki Kolwiek sposób! On wiedział że jakoś muszę i nie czytał tego.. A ja klnelam że zmęczenia, nie zrozumienia, i wogóle..
 
I zrozumcie ze narazie leczyć nie może bo ma kwarantanne.. Jest w izolacji. Nie ma szans na wyjście. A porada online w krk to jest kpina. Nie da się rozmawiać przez telefon o takich problemach.. Ja sama po 10dniach w domu kwarantanny myślałam że oszaleje.. A ona jest w szpitalu.. Nie wychodzi. Nikt jej nie odowiedza, ona sama nie może wyjść, ma dzieci w domu, niewiadomo co z młoda bo to wielka niewiadoma
 
reklama
I zrozumcie ze narazie leczyć nie może bo ma kwarantanne.. Jest w izolacji. Nie ma szans na wyjście. A porada online w krk to jest kpina. Nie da się rozmawiać przez telefon o takich problemach.. Ja sama po 10dniach w domu kwarantanny myślałam że oszaleje.. A ona jest w szpitalu.. Nie wychodzi. Nikt jej nie odowiedza, ona sama nie może wyjść, ma dzieci w domu, niewiadomo co z młoda bo to wielka niewiadoma
Ale ona od dawna potrzebuje pomocy nie od wczoraj... Dla mnie mozns sobie ulżyć, zwyzywac meza świat itp. Ale zyczyc smierci dla mnie to przesada...
 
Do góry