Młoda nie śpi od trzeciej a ja nie umiem się nią zająć , tak bardzo zaluje że ja urodziłam, nie chciałam trzeciego dziecka, pisałam wam że mąż mnie namówił a ja się głupia zgodziłam choć już psychiczne nie radzilam sobie z dwójką i z tym że całe moje życie kręciło się wokół nich, i teraz to wróciło, cała ta złość, nienawiść, nie mam ochoty się nią zajmować, to jest tylko i wyłącznie moja wina że sobie zmarnowałam życie, na kolejne kilka lat kupek nieprzespanych nocy a dodatkowo jeszcze szpitali i lekarzy, moja psychika jest na samym dnie, nie mam ochoty się zajmować swoim dzieckiem, najchętniej wyrzuciła bym ją przez okno żebym tylko mogła stąd wyjść, wyjść do ludzi, jestem więźniem własnego dziecka, któremu się poprawia a ja się z tego nie cieszę wcale, mamusie które mowilyscie że pokocham swoje dziecko bezgraniczna miłością wtedy kiedy ja mówiłam w ciąży że jej nie chce gdzie jesteście teraz, dziecko się urodziło i już przestaliście śledzić wątek, czy jesteście jak Kaja Godek która interesują tylko płody a dzieci już nie. Ja wiem że będzie mi ciężko, już przy dwójce mi psychika siadała a teraz kolejne kilka lat i utrata swojego życia na darmo, na dziecko które nigdy nawet nie zalozy swojej rodziny ani do pracy nie pójdzie, młoda lezy a ja wolę pisać w telefonie niz sie nią zająć. Jak ja widzę to tylko mi się chce płakać albo kląć, nie chce żeby wyzdrowiała, chce żeby umarła, pewnie to depresja poporodowa ale po trzech tygodniach spędzonych tylko z nią świruje, nawet jak młoda gaworzy to ja płaczę, każdy jej oddech sprawia że wariuje i mam ochote zrobić cos jej albo sobie albo wyjść stad i nie wracać.