Wiesz, wydaje mi się że prawda zawsze jest gdzieś po środku choć często „leży pod ladą”. Ja przeszłam depresję poporodową bo urodziłam wcześniaka, który spędził 51 dni w szpitalu i nie mogłam go odwiedzać. Budziłam się rano i wyłam, że chcę umrzeć. I tak codziennie. Tylko, że bardzo szybko poszłam do lekarza bo zwyczajnie bałam się o własne życie i o życie mojego dziecka, kiedy mnie zabraknie. Pomoc dobrego specjalisty, takiego z prawdziwego zdarzenia jest po prostu konieczna, to nie jest niczyje widzimisię. Trzeba to zrobić i koniec. Ale depresja może objawiać się na wiele różnych sposobów i toków myślenia.
Życie z chorym dzieckiem to nie żadna bajka, ale to od nas zależy jak sobie to poukładamy. W głowie, bo od tego trzeba zacząć.
Powiem szczerze, doprowadza mnie do szału pisanie: masz pod sercem aniołka, obejrzyj sobie ig Dzieciaki Cudaki, a Down the road to już udowadnia że zespół Downa nie jest niczym strasznym. Tak naprawdę nie powinno się pisać. Rozumiem ideę powstawania takich programów, promowanie rodzin decydujących się na wychowanie chorych dzieci (i to nie swoich, adoptowanych, szacun). Tylko nie wciskajmy mamom takich dzieci, że tak wygląda życie z trisomią. Że ten specyficzny, pocieszny wygląd to jedyny objaw. T21 to szereg wad narządów wewnętrznych, to szpitale, leczenie, powroty ze szpitala, powroty do szpitala, sondy, antybiotyki, kroplówki, i tak dalej.