reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada- bezczaszkowiec

reklama
Mama z toksoplazmozą- zgadzam się z Tobą!!!

Ja od poczatku mialam ciążę zagrożoną, 3 razem jak trafiłam do szpitala odeszły i wody- był to 15-ty tydzień. Lekarze stwierdzili, że w ciągu tyg. poronię i aby było szybciej chcieli mi podać tabletkę na wywołanie... Nie zgodziłam się... Choć mało brakowało czego do dziś żałuję, że mogłam zwątpić w swoje Dziecko... :((
Nie zgodziłam się, bo powiedziałam, że poczekam, aż samo to się stanie... :( byli wielce zdziwieni, bo przecież i tak poronię...
Po prawie 2 tyg wyszłam ze szpitala i o dziwo W DALSZYM CIĄGU W CIĄŻY!!!
Po tyg. znów trafiłam do szpitala, ale tym razem już innego. Tam lekarze stwierdzili, że skoro chcę podtrzymywać ciążę, to mi w tym pomogą...
Po kilku tyg. taki jeden ***powiedział, że nie mam szans na urodzenie zdrowego Dziecka (wielowadzie) a także że kontynuowanie zagraża mojemu życiu i żebym zgodziła się na wywołanie porodu... Nie zgodziłam się i odpowiedziałam mu, że swoje Dziecko przyjmę takim jakim się urodzi, bo bardzo Go z mężem pragnęliśmy i nie ważne czy było by zdrowe czy chore... to i tak bylismy przygotowani na Jego przyjście
Mój Synuś wytrwał do 25 tygodnia ciąży, w tym dniu był niestety ten lekarz co namawiał mnie do wywołania porodu, h** mnie źle zbadał i nie zauważył, że rozpoczął się poród... :((( dopiero po kilku godz. zawołali innego lekarza i on stwierdził że już rodzę...
Zrobili mi cesarkę- lekarz miał nadzieję, że Synek przeżyje... Niestety zmarł przy porodzie... a dlaczego? Bo odkleiło mi się łożysko... Gdyby tamten dobrze mnie zbadał, to dziś miałabym już prawie 10-cio miesięcznego Brzdąca w domu!!! I to co mówili lekarze, że będzie chory było nieprawdą... Maciuś był zdrowy, wiadomo, że jako wcześniak nie miał wykształconych w pełni narządów, ale był zdrowy!!!
Może, miałam inna sytuację, ale wiem co znaczy nosić ciążę, którą lekarze twierdzą, że Dziecko będzie chore... i tak jak napisała mama z toksoplazmozą powinniśmy dać szansę naszym Dzieciom...
 
witam niedawno pochowałam dzidziusia urodzony w 5 miesiacu z wada bezczaszkowiec.
niespodzianka na poczatek roku:((

pytanie czy moze któraś mama miała podobną sytuacje i po tym przeżyciu urodziła dziudziusia zdrowego ? jeśli znajdzie się taka mama to porsze napisać czy ropbione były badania dodatkowe (genetyczne, tak na wszelki wypadek) oraz czy była zwiększona dawka kwasu foliowego?
 
tak jestem z Polski potwierdzona diagnoza w woj. malopolskim juz bylam u kilku i zawsze to samo, trzeba donosic w dzisiejszych czasach nikt pani teraz tego nie przerwie

anetak45 - moje dziecko miało bezczaszkowie i bezmózgowie. potwierdziło to 3 lekarzy. nikt nie dał cienia szansy dziecku. zdecydowałam się na przerwanie ciązy, gdyż nie wyobrażałam sobie cierpień ani dziecka ani moich. nikt mi nie odmówił prawa do wykonania zabiegu. prawo polskie dopuszcza przerwanie ciązy w przypadku nieuleczalnej, ciężkiej choroby nienarodzonego dziecka. przykro mi, że nikt nie dał ci możliwości wyboru. nawet nie umiem sobie wyobrazić co musiałaś przeżywać. współczuję i przytulam...

monikakuch - bardzo mi przykro...
mi lekarz powiedział, że to był przypadek... powiedział, że szansa na powtórzenie się tej wady u następnego dziecka jest bardzo mała. zalecił mi zwiększoną dawkę kwasu foliowego (5mg). po 8 miesiącach od utraty pierwszego dziecka ponownie jestem w ciązy. wszystko jak na razie książkowo. mam też na forum kontakt ze wspaniałą dziewczyną, która przeżyła to samo co ja i to w tym samym czasie!!!! teraz jest w 26 tygodniu ciązy i dzidziuś pięknie rośnie. także trzymaj się jakoś. dużo siły i powodzenia życzę.
 
Ostatnia edycja:
Na poczatku roku urodziłam dziecko z wadą -bezczaszkowie.. To był 41 tydzień. Poród wywoływany. O chorobie dowiedziałam się 1,5 miesiąca przed terminem porodu. Moje dziecko żyło kilka dni. Nikt się tego niespodziewał.. Lekarze twierdzili, że umrze od razu po porodzie, lub maksymalnie po kilku godzinach.. Miałam głebokie naciącie, szyjka też poszła i bardzo się wykrwawiłam, miałam potem anemię, ale to wszystko jest nic.. Warto było.. Urodziłam ślicznego synka. Dane mi było odwiedzać Go przez kilka dni.. To były nasze dni.. Nigdy nie zgodziłabym się na aborcję, nawet jesli dowiedziałabym się o wadzie na samym początku ciąży..
Pomimo tego, że ta wada nie jest genetyczna, jestem umówiona na wizytę z genetykiem.. Niestety na pierwszą wizytę trzeba długo czekać.. On zadecyduje czy trzeba robić badanie czy nie. W sumie lepiej by było, gdyby było zrobione.. Wolę miec pewność, że wszystko jest ok.
Kwas foliowy już biorę 2 razy dziennie po 5mg.
Bardzo chcemy z mężem mieć jak najszybciej drugie dziecko.. Nie wiem czy to nie będzie za szybko jeśli zaczniemy starania na wakacje..
 
Kochana 1.1.11, podziwiam Twoją postawę, jestes cudowną mamą. Twoje Maleństwo odeszło otoczone miłością, a miłosc to własnie to co najcenniejszego mogłaś dać swojemu Bąbelkowi. Głęboko wierzę ze następne dzieciątko będzie zdrowe, zasługujesz na to.
 
Kochana 1.1.11, podziwiam Twoją postawę, jestes cudowną mamą. Twoje Maleństwo odeszło otoczone miłością, a miłosc to własnie to co najcenniejszego mogłaś dać swojemu Bąbelkowi. Głęboko wierzę ze następne dzieciątko będzie zdrowe, zasługujesz na to.
dokladnie, ja tez cie podziwiam Kochana!
 
reklama
Witam
Z jakiegoś powodu nie potrafię nie zajrzeć do wątku o tej tematyce. Co chcę powiedzieć.... Z całego serca wam współczuję dziewczyny... Bez względu na to, jaką podjęłyście decyzję...
Wydaje mi się, że czasem lepiej jest po prostu nie wiedzieć... Nie zastanawiać się, co zrobić, nie czuć wyrzutów sumienia, albo nie mieć świadomości, że dziecko umrze zaraz po urodzeniu...
Do wszystkich tych, które krytykują tutaj decyzję o aborcji... Tak naprawdę nie macie pojęcia, co zrobiłybyście, gdyby okazało się, że nosicie dziecko, które nie ma szans na przeżycie poza waszym łonem... To są sprawy, o których nie ma się pojęcia, jeżeli się ich nie przeżyło... I dlatego lepiej się nie wypowiadać, nie oceniać... Bo każda z tych dziewczyn, nieważne jaką decyzję podjęły, przeżywa piekło... Piekło, którego nie życzy się największemu wrogowi...
Kiedy byłam w ciąży, jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość, że moje dziecko jest w grupie wysokiego ryzyka związanego właśnie z tą wadą.... Żadne słowa nie opiszą tego, co czułam przez te kilka dni niepewności... Wiecie, nie ma takich słów... Ale właśnie dlatego, że mam blade pojęcie o tym, o czym jest ten wątek, nie chcę oceniać... Bo tu żadna decyzja nie jest dobra... A to, że życie zmusza do takich wyborów jest szalenie niesprawiedliwe...
 
Do góry