Na wstępie przepraszam jeśli w niewłaściwym miejscu zamieszczam swoje pytanie, piszę po raz pierwszy więc nie krzyczcie na mnie..
Piszę bo już sama nie wiem co mam począć ze sobą.. i czy mogę mieć jeszcze jakąś nadzieję, że lekarz się pomylił? że sprzęt do USG zawiódł?
Po pierwsze mam 31 lat i jest to moja pierwsza ciąża. W czwartek byłam na swoim I-szym USG (jest to mój 12 tc, czyli 10 tydz. od zapłodnienia). Lekarz stwierdził, że albo ciąża jest wcześniejsza (co osobiście wykluczam) albo jest puste jajo płodowe. Był to dla mnie straszny szok, bo wyniki miałam dobre, czułam się dobrze, żadnych plamień itd. Poszłam tam z nastawieniem że zobaczę wreszcie moją małą fasolkę a tu takie rozczarowanie.
Lekarz kazał mi myśleć pozytywnie i się zgłosić na powtórne USG za tydzień (czyli 25.06 - czwartek). Tylko że do tego czasu wydaje mi się że zwariuję. Nie potrafię pozytywnie myśleć i czy jest sens pielęgnować w sobie jeszcze nadzieję ? czy to możliwe żeby na kolejnym USG okazało sie że jest wszystko ok? Dodam, że usg było dopochwowe więc wydaje mi się że dokładniejsze niż zwykłe.
Powiedzcie czy myślenie pozytywne cokolwiek może tu jeszcze zmienić...Czy jest sens karmić się nadzieją ? Przepraszam, że być może zaśmiecam Wam forum, ale do czwartku tak daleko a ja jestem w kompletnej rozsypce.