mi jest ciężko na to patrzeć niezależnie od płci. Dla mnie to jest takie bardziej usługiwanie, niż partnerstwo. I ja rozumiem różne sytuacje, np. jak mam urlop to też więcej robię w domu niż mąż, bo on wtedy pracuje, więc jest obiektywnie rzecz ujmując bardziej zmęczony niż ja. Albo jak go coś boli, źle się czuje, to też latam wokół niego jak porypana (tak jak on wokół mnie, gdy migrenuje).
Ale nie chciałabym być w takim związku, w którym jedna osoba tak usługuje drugiej na codzien, gdy obie są w takim samym stanie fizycznym i psychicznym, gdy pracują tyle samo itd. Moi rodzice tak żyli i moja mama dzisiaj bardzo, ale to bardzo tego żałuje.