Ja jestem po wizycie. Niestety stymulacja nie przyniosła żadnego pęcherzyka po drożnej stronie. W tygodniu zaczynamy z mężem badania do in vitro.
Dziś mam dzień płaczki. Nie, że in vitro, ale że być może nigdy nie usłyszę "mamo". Zdaję sobie sprawę, że in vitro nie musi wróżyć sukcesu. Całe szczęście możemy w to "zainwestować". Rodzice nas wspierają. Sytuacja nam pozwala. Ale! Jeśli miałybyscie do polecenia psychologa od niepłodności to poproszę o namiar (online). Bo potrzebuje wsparcia.
Nie wiem czy jest sens zapisywac się na testowanie, moje szanse są i tak zerowe