reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W kwietniu dobrze się bawimy to i w ciąże zachodzimy!

Oby nie musiała ❤️❤️✊✊
No teraz będzie 3 raz, więc by się przydało ;)
Ale mam inny dylemat. Nikomu jeszcze o tym nie mówiłam i proszę nie krytykujcie mnie ani nie oceniajcie mnie. Pisałam wcześniej, że podchodziłam do in vitro. Miałam dwie stymulacje i z pierwszej miałam 11 komórek, ale zapładniałam 6 - do 5 doby dotrwały tylko 2 zarodki. Niestety po badaniach okazało się że 1 ma aberacje chromosomowe - transfer drugiego nieudany. Po drugiej stymulacji miałam tylko 1 zarodek i niestety też z wadami. Mam już 42 lata. Cały czas mam dylemat, czy próbować, bo z kilku względów nie mogę "pozwolić" sobie na ciągłą opiekę nad 1 dzieckiem. A z drugiej strony chciałabym mieć cykl stymulowany i uzyskać 2 pęcherzyki, aby mieć bliźniaki lub zwiększyć szanse na ciążę. Ze względu na wiek nie planuję kolejnej ciąży (po tej), a tą o którą się staram obecnie też nie będę ciągnęła prób w nieskończoność.
Natura zwykle sama (choć nie zawsze) reguluje - nie utrzyma chorej ciąży. I tu kolejny dylemat - czy brać wszystko na podtrzymanie czy nie. Jutro idę do lekarza i mu powiem o moich wątpliwościach, ale Wy jesteście pierwsze.
 
reklama
Rozmowa, jasne. Ale i postawienie jasnego komunikatu. Ja żałuję że słuchałam argumentów męża i było tak jak on chce. Dlaczego uważałam że jego NIE jest ważniejsze niż moje TAK? A teraz jest już za późno... Mam nadzieję że Twoja przyjaciółka będzie walczyć o swoje szczęście.
Wiem że możecie mnie teraz zlinczować bo przecież to związek, liczą się uczucia dwóch stron itd. No właśnie dwóch stron a nie tylko tej męskiej....(to trochę jak z badaniami facetow-my możemy bez problemu rozkładać nogi na fotelach a oni mają problem żeby spuścić się do kubeczka).
UWAGA! Nie chcę g.burzy. każdy związek jest inny. To powyżej to moje doswiadczenie
Ja się zgadzam.
 
Rozmowa, jasne. Ale i postawienie jasnego komunikatu. Ja żałuję że słuchałam argumentów męża i było tak jak on chce. Dlaczego uważałam że jego NIE jest ważniejsze niż moje TAK? A teraz jest już za późno... Mam nadzieję że Twoja przyjaciółka będzie walczyć o swoje szczęście.
Wiem że możecie mnie teraz zlinczować bo przecież to związek, liczą się uczucia dwóch stron itd. No właśnie dwóch stron a nie tylko tej męskiej....(to trochę jak z badaniami facetow-my możemy bez problemu rozkładać nogi na fotelach a oni mają problem żeby spuścić się do kubeczka).
UWAGA! Nie chcę g.burzy. każdy związek jest inny. To powyżej to moje doswiadczenie
Rozmowa jest ważna, żeby wiedzieć na czym się stoi bez żadnych domysłów i zakomunikowanie też swojego stanowiska. Potem to już decyzja, co dla każdego ważniejsze - kolejne dziecko czy związek i obecna rodzina, czy można żyć tak jak dotchczas bez żalu do drugiej osoby za niespełnione swoje marzenia itd. Więc nie ma za co linczować :) to są dylematy, przed którymi stoi wiele par.
 
Dobra, znowu muszę zrobić mini dramę. Jak coś to zrzućcie to na hormony 🤡

Każda prowadząca wątek ma jakiś tam swój pomysł na niego. Ja mam taki, że jak ktoś się długo nie odzywa to go wyrzucam z listy. Sory dziewczyny, ale jak ktoś wchodzi na początku miesiąca tylko po to by się zapisać na datę, a potem codziennie upominany nie wypowiada się - bo ma to w d*pie. I nagle po 3 tygodniach wpada tu z info jeszcze okresowym to jak Cię mogę, ale ciążowym to sory - ale dla mnie jest na równi z kimś kto wrzuca testem choć się nigdy tu nie wypowiedział.

Ja rozumiem, że życie jest przewortne - sama mam pracę, zajęcia dodatkowe, szkołę, zwierzęta i cały dom na głowie. A jednak prowadzę ten wątek i jestem na bieżąco, staram się od czasu do czasu coś napisać, wywołuję testujące itp. Wiec skoro ja mam szacunek do testujących to tego samego oczekuję od nich.

Jak miałam ciężkie miesiące to po prostu dawałam się w trym pauzujący, żeby móc czasem coś napisać i tyle także uważam, że naprawdę można znaleźć rozwiązanie dla każdej sytuacji
zgadzam się z tym, co napisałaś. Mi też się nie podoba jak ktoś się zapisuje i nie daje nic od siebie i wpada z pozytywnym testem. Po co. Serio nie rozumiem po co. Zastanawiam się, czy prowadząca wątek powinna w ogóle wołać takie osoby, które się nie udzielają, czy może w przyszłości lepiej je po prostu wykreślać? Bo prowadząca chce dobrze, woła wszystkie osoby testujące w danym dniu, ale tym samym same się prosimy o taką sytuację, że zawołana osoba, która się w ogóle nie udzielała, wrzuci ten pozytywny test - w końcu została zawołana.
W sensie to nie jest uwaga do Ciebie jako prowadzącej wątek, a tak generalnie na przyszłość. U mnie w lutym też była taka sytuacja, że osoba się zapisała i był to jej jedyny post w wątku, przyszedł jej dzień, zawołałam, a tu bach pozytywny test. Zawołałam, to dostałam.
Może w przyszłości przed zawołaniem obcego nicku trzeba by było upewnić się w wyszukiwarce, czy dana osoba była choć trochę aktywna w wątku, a jak nie, to skreślić z listy i nie wołać?

Ja osobiście jestem w tej chwili na takim etapie, że jak kogoś chociaż kojarzę z wątku, to się cieszę z dwóch kresek, ale jak ktoś "obcy" wrzuca, to mnie to wkurza, czuje się jakby ktoś nieznajomy podszedł do mnie na ulicy i mi pomachal pozytywnym testem przed nosem.

I ja rozumiem, że nie każdy ma czas na super aktywne uczestnictwo w wątku albo na nadrabianie tych setek postów. Ale na wyciągnięcie ręki mam przykład osoby, która napisała szczerze, że nie da rady nadrabiać, ale raz na kilka dni coś pisze - o sobie, odpowiada na posty innych. I ten jeden post na kilka dni już mi wystarczy, już kojarzę tę osobę, już jest dla mnie sympatyczna, już jej kibicuję i trzymam kciuki za jej kreski i wiem, że będą mnie cieszyć. Więc to nie jest tak, że oczekuję jakiegoś ogromnego wysiłku.
 
Rozmowa, jasne. Ale i postawienie jasnego komunikatu. Ja żałuję że słuchałam argumentów męża i było tak jak on chce. Dlaczego uważałam że jego NIE jest ważniejsze niż moje TAK? A teraz jest już za późno... Mam nadzieję że Twoja przyjaciółka będzie walczyć o swoje szczęście.
Wiem że możecie mnie teraz zlinczować bo przecież to związek, liczą się uczucia dwóch stron itd. No właśnie dwóch stron a nie tylko tej męskiej....(to trochę jak z badaniami facetow-my możemy bez problemu rozkładać nogi na fotelach a oni mają problem żeby spuścić się do kubeczka).
UWAGA! Nie chcę g.burzy. każdy związek jest inny. To powyżej to moje doswiadczenie
Oczywiście, że masz po części rację. Ale z drugiej strony wtedy Twoje "tak" byłoby sprzeczne z jego zdaniem. (ale to tylko takie spostrzeżenie bo tak naprawdę nie znam całej sytuacji dlaczego Twój mąż nie chciał).

Związek to kompromisy, a nie uleganie czy potakiwanie głową. Bez szczerych rozmów związek nie będzie szczęśliwy, bo nie będzie szczery.
 
No teraz będzie 3 raz, więc by się przydało ;)
Ale mam inny dylemat. Nikomu jeszcze o tym nie mówiłam i proszę nie krytykujcie mnie ani nie oceniajcie mnie. Pisałam wcześniej, że podchodziłam do in vitro. Miałam dwie stymulacje i z pierwszej miałam 11 komórek, ale zapładniałam 6 - do 5 doby dotrwały tylko 2 zarodki. Niestety po badaniach okazało się że 1 ma aberacje chromosomowe - transfer drugiego nieudany. Po drugiej stymulacji miałam tylko 1 zarodek i niestety też z wadami. Mam już 42 lata. Cały czas mam dylemat, czy próbować, bo z kilku względów nie mogę "pozwolić" sobie na ciągłą opiekę nad 1 dzieckiem. A z drugiej strony chciałabym mieć cykl stymulowany i uzyskać 2 pęcherzyki, aby mieć bliźniaki lub zwiększyć szanse na ciążę. Ze względu na wiek nie planuję kolejnej ciąży (po tej), a tą o którą się staram obecnie też nie będę ciągnęła prób w nieskończoność.
Natura zwykle sama (choć nie zawsze) reguluje - nie utrzyma chorej ciąży. I tu kolejny dylemat - czy brać wszystko na podtrzymanie czy nie. Jutro idę do lekarza i mu powiem o moich wątpliwościach, ale Wy jesteście pierwsze.
To są bardzo ciężkie i trudne decyzję. Nigdy nie byłam w Twojej sytuacji i nie dam konkretnej rady, ani nie powiem co ja bym zrobiła. Mimo wszystko cieszę się, że jest takie forum gdzie możesz podzielić się swoimi zmartwieniami i znaleźc osoby, które chociaż zrozumią Twój dylemat. Jedyne co moge to przesyłam Ci duzo pozytywnej energii i tulę wirtualnie ;) ❤️
 
Cześć dziewczyny, ja mam pytanie do tych kobietek co chodzą na monitoring :D byłam w poniedziałek i nie było widać nic, endometrium 5 mm. Przy ilu mm można zauważyć pęcherzyki. Dzisiaj idę 2 raz mam nadzieję, ze coś będzie widać :)
 
reklama
Do góry