Dziewczyny, przez te wszystkie przepychanki poczułam się głupio ze tu w ogóle ‚wpadlam’ bo tak się zdarzyło, ze od razu w pierwszej turze wysikałam bilet do następnego poziomu i być może komuś starającemu się od lat sprawiłam niechcący przykrość.
Staraliśmy się z mężem długo jak dla mnie, bo półtora roku biorąc pod uwagę mój wiek to była dla mnie wieczność. Tez miałam granice starań do 40 chociaż nie chciałam o tym mówić bo strasznie mnie to stresowało a po 2 nigdy nie mów nigdy. Wyszło dopiero po wielu dyskusjach, płaczach i konfliktach z pomocą iui, dlatego tez dalej tu jestem żeby może kogoś innego po iui trochę wesprzec w miarę możliwości. Poza tym nawet po 2 krechach dalej nie jestem na mamusiach bo ‚dopóki nie zobaczę to nie uwierze’, a oprócz tego wy byłyście tu dla mnie jak najpierw myślałam, ze to juz okres a potem nagle była surprise. Dlatego ja bede do końca miesiąca tez lajkowac lub opłakiwać z wami bo tak czuje!
Kazdy ma za sobą swoją historie i ona nie ogranicza się tylko do tego, ile i jak był aktywny na forum. Nie próbujmy tutaj dzielić na te co przeżyły więcej np strat wiec maja bardziej prawo tu być niż inne. Tak samo czyjeś limity starań do 30, do 35 czy dalej to tylko są liczby, które tak naprawdę mogą się zmienić i nie ma sensu tego dyskutować. To czy ktoś juz ma dzieci oczywiście ma ogromne znaczenie przy staraniach ale to tez działa w dwie strony: bezdzietne cierpią na syndrom matki (jeszcze) bez dziecka, ale za to maja w teorii czas na zgłębianie tajników medycyny i biochemii, teoretycznie regularniejszy tryb życia, czas na trzonowanie kiedy ‚trzeba’. A te z dziećmi może i w teorii mniejsze ciśnienie, ale różnie to bywa, do drugiej czy 3 planowanej ciąży podchodzi się bardziej świadomie, wiek jest inny, mądrość życiowa, więcej obaw o genetykę itp..No i są te dzieci, które już są na świecie i najzwyczajniej nie pomagają w staraniach bo chore, bo nie chce spac, bo rodzice padają na ryj.
Miejmy trochę zrozumienia dla siebie nawzajem. Tyle i aż tyle.