jestem po wizycie i siedzę i ryczę...
byłam dziś na wizycie w tej poradni patologii ciąży, od ostatniego usg (2 tyg temu) Mała zmieniła wagę z 1538 na 1550... Porażka jakaś
Na długość urosła, ale brzuszek się zmniejszył. Wg wszystkich wymiarów jest na drugim centylu :-(
Ostatnio łożysko było w I st, dziś już II/III... Ehh.... Jeszcze mnie lekarz dobił pytaniem, czemu nie zrobiłam badań genetycznych, skoro dziecko mi tak słabo rośnie
Aaa, i mam wód na pograniczu normy... Ale poza tym, wszystko pięknie. Serce bije jak dzwon, przepływy w porządku, Mała wierzga się tak, że miał problem z pomiarami. I nie chciała mu pępowiny pokazać ;-)
Strasznie podobał mi się motyw, jak lekarz z patologii kazał mi iść od razu na izbę, żeby tamtejszy lekarz zdecydował, co dalej z nami będzie... To po cholerę jest ta patologia?
Pojechałam do mojej ginki i dała mi skierowanie na oddział... Długo pani myślała, co to dziecko wymyśla, bo mówi, że nie spotkała się jeszcze z takim przypadkiem, a pracuje już długo... jak zawsze mówiła, że spokojnie i nic się nie dzieje, to tak dziś od razu wypisała mi skierowanie