reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

🌞 Upalny lipiec mamy, wakacje zaczynamy i dwie kreski wysikamy 🤰

reklama
Trochę mi przykro, bo jakoś w tym tygodniu już bym pewnie miała malucha na rękach gdyby trafil do macicy a nie został w jajowodzie ale muszę przyznać ze całkiem spokojnie to przeżywam, tylko ze nikt z mojego otoczenia nie rozumie, że jakieś tam ukłucie żalu jest. Wiecie, tak miało być blablabla ale zrozumienie na poziomie minimalnym, bo to chyba za duża abstrakcja dla nich. Chciałam się wygadać, Sorki
Masz pełne prawo do smutku z tego powodu i jest on całkowicie zrozumiały - ja za każdym razem, gdy po poronieniach nadchodził termin „planowanego porodu”, czułam się okropnie smutna i rozżalona.

Pozwól sobie na ten żal. To uczucie, na szczęście - minie, a łatwiej będzie Ci to przejść, gdy nie będziesz go w sobie tłamsić. Dużo siły ❤️
 
Trochę mi przykro, bo jakoś w tym tygodniu już bym pewnie miała malucha na rękach gdyby trafil do macicy a nie został w jajowodzie ale muszę przyznać ze całkiem spokojnie to przeżywam, tylko ze nikt z mojego otoczenia nie rozumie, że jakieś tam ukłucie żalu jest. Wiecie, tak miało być blablabla ale zrozumienie na poziomie minimalnym, bo to chyba za duża abstrakcja dla nich. Chciałam się wygadać, Sorki
Przykro mi. Wiem doskonale co czujesz, bo przez kilka lat od straty też o tym myślałam, a w miarę upływu czasu po prostu uznałam, że tak właśnie miało być. Jak czytam takie historie to trochę wyobrażam sobie jakby moje życie wyglądało teraz z dzieckiem 😌

A jajowod ocalał?
A moze chcesz do nas dolaczyc i zapisać się na testowanie ?
 
Trochę mi przykro, bo jakoś w tym tygodniu już bym pewnie miała malucha na rękach gdyby trafil do macicy a nie został w jajowodzie ale muszę przyznać ze całkiem spokojnie to przeżywam, tylko ze nikt z mojego otoczenia nie rozumie, że jakieś tam ukłucie żalu jest. Wiecie, tak miało być blablabla ale zrozumienie na poziomie minimalnym, bo to chyba za duża abstrakcja dla nich. Chciałam się wygadać, Sorki

Niektórzy nie posiadają empatii i na to już nic nie poradzisz. Bez względu na wszystko jeśli Ty czujesz potrzebę wspominania i przeżywania tego teraz to tak rób. Ważne aby postępować w zgodzie ze samym sobą. Kurczę życie to nie tylko miłe chwile i jeśli ktoś nie potrafi wspierać w tych trudnych to rozważyłabym ucięcie kontaktu. Gorzej jeśli to najbliższe osoby. Ja po jednym z poronień usłyszałam, że to ok bo mam już dziecko 🤦🏼‍♀️
Wierzę, że i Tobie będzie dane się cieszyć tym wymarzonym bobasem. A jeśli tylko chcesz to i całą gromadką 🤞
Teraz skup się na sobie bo każdy proces po takim doświadczeniu jest ważny w godzeniu się z tą trudną sytuacją.
 
To nie tak ze oni nie rozumieją ze mi smutno albo nie sa empatyczni po prostu nie czuję żeby czuli to jak ja. Bo dobra, może tak miało być i w jakimś stopniu to akceptuję ale już byłabym matka, czas płynie a ja się zablokowałam. Myślałam ze będę testować za miesiąc, ze zejdę juz z ławeczki bo mam zielone światło od lekarza ale mój a psychika powiedziała „nie, teraz to ja nie chce, bo właśnie bym rodziła i nie mam nastroju na takie rzeczy”. I koniec, owulacja była i poszła bo w głowie miałam ze może to ta strona znów i może coś jednak nie działa. Z drugiej strony myślałam ze może będę mieć farta ale zaczęłam panikować i się wycofałam. Wiem jak to wyglada jakbym zupełnie zwariowała dlatego nie mam się komu wygadać by poczuc sie zrozumiana Po prostu czas płynie a ja się coraz bardziej boje ze albo będzie jak ostatnio albo gorzej + wszystkie rozterki kobiet które by chciały być w ciąży - czy nie będzie chore etc. W dodatku w pracy tez dowalili zmartwień wiec mam jakieś gorsze dni, przepraszam ze Wam głowę zawracam
 
To nie tak ze oni nie rozumieją ze mi smutno albo nie sa empatyczni po prostu nie czuję żeby czuli to jak ja. Bo dobra, może tak miało być i w jakimś stopniu to akceptuję ale już byłabym matka, czas płynie a ja się zablokowałam. Myślałam ze będę testować za miesiąc, ze zejdę juz z ławeczki bo mam zielone światło od lekarza ale mój a psychika powiedziała „nie, teraz to ja nie chce, bo właśnie bym rodziła i nie mam nastroju na takie rzeczy”. I koniec, owulacja była i poszła bo w głowie miałam ze może to ta strona znów i może coś jednak nie działa. Z drugiej strony myślałam ze może będę mieć farta ale zaczęłam panikować i się wycofałam. Wiem jak to wyglada jakbym zupełnie zwariowała dlatego nie mam się komu wygadać by poczuc sie zrozumiana Po prostu czas płynie a ja się coraz bardziej boje ze albo będzie jak ostatnio albo gorzej + wszystkie rozterki kobiet które by chciały być w ciąży - czy nie będzie chore etc. W dodatku w pracy tez dowalili zmartwień wiec mam jakieś gorsze dni, przepraszam ze Wam głowę zawracam
Nie przepraszaj, bo to miejsce od tego jest 😊 Mam nadzieję, że chociaż tutaj czujesz się rozumiana, więc jeśli masz potrzebę wygadania się - pisz ile chcesz 🥰
 
To nie tak ze oni nie rozumieją ze mi smutno albo nie sa empatyczni po prostu nie czuję żeby czuli to jak ja. Bo dobra, może tak miało być i w jakimś stopniu to akceptuję ale już byłabym matka, czas płynie a ja się zablokowałam. Myślałam ze będę testować za miesiąc, ze zejdę juz z ławeczki bo mam zielone światło od lekarza ale mój a psychika powiedziała „nie, teraz to ja nie chce, bo właśnie bym rodziła i nie mam nastroju na takie rzeczy”. I koniec, owulacja była i poszła bo w głowie miałam ze może to ta strona znów i może coś jednak nie działa. Z drugiej strony myślałam ze może będę mieć farta ale zaczęłam panikować i się wycofałam. Wiem jak to wyglada jakbym zupełnie zwariowała dlatego nie mam się komu wygadać by poczuc sie zrozumiana Po prostu czas płynie a ja się coraz bardziej boje ze albo będzie jak ostatnio albo gorzej + wszystkie rozterki kobiet które by chciały być w ciąży - czy nie będzie chore etc. W dodatku w pracy tez dowalili zmartwień wiec mam jakieś gorsze dni, przepraszam ze Wam głowę zawracam
Absolutnie nie przepraszaj, po to jest to forum żebyś się mogła nam wygadać ❤️ dużo z nas przechodzi przez podobne scenariusze, a w głowie pojawiają się te same myśli, więc kto Cię zrozumie jak nie my 🥹.
Ja osobiście myślałam, że moją stratę przepracowałam już, natomiast ostatnio spotkałam się z moją koleżanką, która miała termin dokładnie w ten sam dzień w który miałam go ja, z tym, że ona w wózku miała małą córeczkę, a ja mam aniołka w niebie. Spotkanie wytrzymałam ale po powrocie do domu ryczałam jak bóbr. Zwłaszcza, że druga koleżanka będąca z nami, po tym jak ta z dzidziusiem zaczęła opowiadać o urokach bycia matką, urokach byciu na macierzyńskim itp powiedziała w żartach żebyśmy może teraz my sobie "strzeliły" dziudziusia, "to co, umawiamy się, że za miesiąc działamy?".
Ciężkie jest to nasze życie staraczek 🥲
 
Absolutnie nie przepraszaj, po to jest to forum żebyś się mogła nam wygadać ❤️ dużo z nas przechodzi przez podobne scenariusze, a w głowie pojawiają się te same myśli, więc kto Cię zrozumie jak nie my 🥹.
Ja osobiście myślałam, że moją stratę przepracowałam już, natomiast ostatnio spotkałam się z moją koleżanką, która miała termin dokładnie w ten sam dzień w który miałam go ja, z tym, że ona w wózku miała małą córeczkę, a ja mam aniołka w niebie. Spotkanie wytrzymałam ale po powrocie do domu ryczałam jak bóbr. Zwłaszcza, że druga koleżanka będąca z nami, po tym jak ta z dzidziusiem zaczęła opowiadać o urokach bycia matką, urokach byciu na macierzyńskim itp powiedziała w żartach żebyśmy może teraz my sobie "strzeliły" dziudziusia, "to co, umawiamy się, że za miesiąc działamy?".
Ciężkie jest to nasze życie staraczek 🥲
Byłam ostatnio u kumpeli poznać jej córkę (termin dwa miesiące przede mną) i nawet nic nie poczułam, dopiero potem tak trochę mi przykro przez chwilę było i potem wywalone, ale w tym tygodniu jakoś mi się nałożyło wszystko, powinnam podjąć decyzje zawodowe a się łudzę ze może jeszcze w tym roku zaskoczy. Chyba samosabotaz zrobiłam i się zablokowałam
 
Absolutnie nie przepraszaj, po to jest to forum żebyś się mogła nam wygadać ❤️ dużo z nas przechodzi przez podobne scenariusze, a w głowie pojawiają się te same myśli, więc kto Cię zrozumie jak nie my 🥹.
Ja osobiście myślałam, że moją stratę przepracowałam już, natomiast ostatnio spotkałam się z moją koleżanką, która miała termin dokładnie w ten sam dzień w który miałam go ja, z tym, że ona w wózku miała małą córeczkę, a ja mam aniołka w niebie. Spotkanie wytrzymałam ale po powrocie do domu ryczałam jak bóbr. Zwłaszcza, że druga koleżanka będąca z nami, po tym jak ta z dzidziusiem zaczęła opowiadać o urokach bycia matką, urokach byciu na macierzyńskim itp powiedziała w żartach żebyśmy może teraz my sobie "strzeliły" dziudziusia, "to co, umawiamy się, że za miesiąc działamy?".
Ciężkie jest to nasze życie staraczek 🥲
Ja właśnie z takich względów miałam wątpliwość, czy mówić znajomym czy się staramy bezskutecznie, czy nie. Na początku nie chciałam mówić, ale po kilku miesiącach tekstów typu "weźcie się do roboty" itp. uznałam, że powiem. I to chyba była dobra decyzja, bo teraz wszyscy do tego podchodzą z dużą empatią i taktem. Oczywiście mówię o bliższych znajomych :)
 
reklama
Ja właśnie z takich względów miałam wątpliwość, czy mówić znajomym czy się staramy bezskutecznie, czy nie. Na początku nie chciałam mówić, ale po kilku miesiącach tekstów typu "weźcie się do roboty" itp. uznałam, że powiem. I to chyba była dobra decyzja, bo teraz wszyscy do tego podchodzą z dużą empatią i taktem. Oczywiście mówię o bliższych znajomych :)
Właśnie ja już chwilę temu też stwierdziłam, że się odezwę i też do najbliższych znajomych ale ich zachowania i reakcje są bardzo różne. Przyjaciółka wspiera mnie bardzo i bez niej bym już dawno wylądowała w psychiatryku, mimo, że sama jest teraz w ciąży (już drugiej), natomiast inne osoby, które nawet nigdy nie miały problemu z zajściem w ciążę nagle stają się ekspertami i lecą swoimi złotymi radami rangi "odpuść", "upij się i zaskoczy", "to jeszcze nie był Was czas i tak miało być". Aż się na język ciśnie żeby powiedzieć, że super rada, że zaszłam w ciążę dlatego, że odpuściłam a poroniłam bo się potem znowu spiełam 🫠
 
Do góry