mama2006 świetnie, że wyniki ok, a z grzybkiem szybko sobie dasz radę, skoro tak wcześnie wykryty
powodzenia w walce
Geniusia fajnie, że masz już zmartwienia i z głowy i wiesz na czym stoisz. z kręgosłupem trzeba uważać, więc jeżeli miałoby się pogorszyć, to nie ma sensu robić z siebie "bohatera", żeby cierpieć całe życie. jak się dowiesz jaka jest opinia lekarza w tej sprawie, to napisz nam tutaj.
ja na dziś miałam termin do mojej starej gin. jak zajechałam okazało się, że jednak dziś nie przyjmuję. do dziś mam zwolnienie lekarskie. w gabinecie na karcie jest mój nr telefonu, ale nikt nie raczył zadzwonić i mnie o tym poinformować. postanowiłam natychmiast się przenieść do innego gina. skserowałam kartę pacjenta. pojechałam do tego lekarza, do którego planowałam się przenieść. przyjmuje jedynie 10 pacjentek, ale cierpliwie czekałam ponad 2 godziny żeby wejść ostatnia. okazało się, że dziś doktor ostatni dzień przyjmował w gabinecie, swojego prywatnego nie posiada i teraz będzie jedynie pracował w szpitalu ;/ a recepcjonistki nic mi nie powiedziały, tylko kazały czekać jeżeli chcę coś sobie z doktorem załatwić ;/ lekarz był bardzo miły i polecił mi kogoś innego. przyjechałam do domu i ciągle próbuję się dodzwonić do gabinetu tego lekarza, którego mi polecono, ale telefon jest zepsuty lub, coś innego się stało z linią i nie mogę się skontaktować. znalazłam nr do jego domu. żona nie poda nr komórki, ale sama do niego dzwoni i naprawiają linię. jednak to nie zmienia faktu, że do tej pory jeszcze nie załatwiłam przez cały dzień praktycznie nic. jestem tak strasznie zła... po raz pierwszy miałam okazję iść z mężem do lekarza, a okazuje się, że księżniczka nie przyjechała. dzwoniłam do niej i powiedziała, że w szpitalu w czwartek będzie przyjmowała cały dzień, więc L4 wsteczne mi wypisze. zapytałam się czy jest inna możliwość kontaktu z nią w najbliższym czasie, to powiedziała, że niestety nie... jedynie w szpitalu. całe szczęście mąż pracuje na rano, więc popołudniu podjedziemy tam do niej po zwolnienie, ale już więcej nie mam ochoty się z nią widzieć na wizycie, za którą płacę, a do której się nie przykłada. a... spotkałam znajomą, która też jest w ciąży i też do dziś miała zwolnienie. pojedzie z nami do szpitala do niej. jednak gdybyśmy my nie jechali, to ona nie miałaby jak się do lekarki dostać. ja rozumiem, że każdemu może coś wypaść, ale podczas rozmowy z lekarzem, do którego czekałam dziś 2 godziny w kolejce dowiedziałam się, księżniczka urlop sobie zrobiła nie informując o tym pacjentek. dziś jestem kłębkiem nerwów. mam wrażenie, że dziecko jest dziś z moich nerwów bardziej ruchliwe i staram się uspokoić, żeby nic mu nie zaszkodzić.