Luna88
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Październik 2021
- Postów
- 1 194
Przeczytałam i powiem szczerze że nie rozumiem tego parcia na naturalny i potem rozmyślania co by było gdyby. Może dlatego, że tylko do pierwszego porodu męczyłam się kilkanaście godzin bez postępu i zakończyło się cc. Kolejne dwa też cc. Traumatyczne potrafią być i porody naturalne i cesarki ale w każdym przypadku najważniejsze jest to aby urodzić zdrowe dziecko i sama też wyjść z tego cało żeby móc jak najszybciej tym maluchem się opiekować. Rozumiem pragnienie przeżycia porodu naturalnego i dążenie do niego ale w sytuacji kiedy wszystko idzie faktycznie naturalnie szybko i sprawnie ....nie napisałaś ile ostatecznie ważyło Twoje dziecko to raz, dwa te spadki tętna u dziecka u mnie spowodowałyby że sama bym ich błagała o to cc żeby tylko nic mu się nie stało. Jesteś już mama zdrowego malucha, być może kiedyś zostaniesz mamą po raz kolejny, ciesz się tym bo to naprawdę dar.... Jeśli marzysz o porodzie naturalnym to przecież cesarka go nie przekreśla w przyszłości. Ale wtedy raczej zdecydowałabym się na pewny szpital i zespół który o Ciebie zadba. Nie mniej jednak nie nastawialabym się na sto procent że nie będzie tej drugiej cesarki bo życia nie przewidzisz. Dla mnie sam poród to rzecz drugorzędna...nie rozmyślam o nim, bo po co. Nie zachodzi się w ciążę dla poroduDzień dobry, będzie długo. Nie wiem czy ktoś mi pomoże czy to wogole przeczyta ale musze chyba się wygadać bo jest mi ciężko. Jestem 7 miesięcy po porodzie i do tej pory nie potrafię pogodzić się z tym jak wszystko się potoczyło. Męczą mnie myśli że mogło być inaczej i lepiej. Czy ktoś tez był w podobnej sytuacji i może pomoc? Pojechałam do szpitala w piątek w nocy po ok 3h skurczy w domu które nie przechodziły ale tez nie robiły się intensywniejsze,wiedzialam ze nie powinnam jechac ale to moje pierwsze dziecko i wie balam, myslalam ze zrobią mi Ktg i wrócę do domu. Na badaniu rozwarcie 1cm ale poinformowali mnie ze idę na patologie ciąży. Tam dopiero podłączenie pod ktg, wszystko było w porządku. Cały drugi dzień przeleżałam bez żadnych informacji co się dzieje, badania prawidłowe, skurcze się wyciszyły całkowicie położna powiedziała ze raczej wrócę do domu, ale po badaniu dzidzia wyszła na ok 4kg i chcieli mnie namówić na CC ale się nie zgodziłam. Na nastepny dzien,to już była niedziela, rano informacja ze wywołujemy oksytocyna bo dziecko duże nie możemy przedłużać. Cały czas dalej namawianie żebym się zgodziła na CC i ze mam nic nie jeść, ostatni posiłek jadłam dzien wcześniej o 17, a była już 9 rano. Po oksytocynie delikatne skurcze, nie mogłam się za bardzo ruszać bo byłam pod kroplówka, miałam złe wbity wenflon i cała ręka mnie bolała. Rozwarcie nie rusza. następne KTg po zwiększonej dawce oksytocyny dziecku spada tętno ale jak została zmniejszona to skurcze się wyciszają, rozwarcia wciąż brak. Jestem już 8h sama,mąż nie może do mnie wejść, caly czas słyszę teksty ze powinno już się coś dziać po tej oksytocynie, ze dziecko duże, napewno będą musieli mnie nacinać, ze muszę podpisać wszystkie zgody na kleszcze,próżnociag, ze może nie wstawić się w kanał bo za duża główka żebym podpisała ta zgodę na CC to już dziecko będzie ze mna i nie będziemy się obydwie męczyć. Moja mama miała bardzo ciężkie traumatyczne porody wiec tez mi doradza żebym się zgodziła. Ja bardzo chciałam rodzic naturalnie,nigdy nie bałam się porodu. Po pytaniu czy mogę poprosstu wyjść do domu i poczekać aż się akcja sama zacznie bo byłam jeszcze 2 dni przed terminem Pani doktor mówi ze nie, bo nie wiadomo jaka będzie reakcja po tej oksytocynie ze nie wypuszczają tak do domu? Bałam sie wyjść na własne życzenie ze cos sie stanie i będzie to moja wina. Teraz nie wiem czy to prawda czy mnie oszukiwali? Byłam psychicznie wymęczona tym brakiem wsparcia,nikt mi nie pomagał,byłam sama co godzinę tylko przychodziła położna zapytać jak tam. Lekarz mówi ze oczywiście możemy czekać na akcje ale może dojść do zamartwicy i dziecko może umrzeć? Nie wiem teraz skąd to się wzięło? Po tych spadkach tętna po oksytocynie? W końcu z płaczem podpisuje zgodę na CC. Jak powiedziałam ze już zgoda podpisana to stwierdził tekstem „to po co ja sie tak produkuje”. Dochodzę długo do siebie,rana bardzo boli, nie moge sama wstawać,krwawię bardzo długo ale z dzieckiem wszystko ok. Leciałam chyba na adrenalinie bo dopiero po kilku dniach do mnie doszło co się wogole stało. Dlaczego nie zaproponowano mi innego sposobu wywołania porodu? Balonika, czopków, lewatywy? Czy od początku wiedzieli cos czego mi nie mówili czy poprostu im się nie chciało czekać? Na wypisie mam CC z powodu dużego płodu,ale przecież wiem ze 4kg na usg to nie jest wskazanie do cięcia, nawet dwa dni wcześniej na badaniu u mojej Pani doktor taka dostałam informacje ze do 4,5kg spokojnie rodzimy naturalnie. Mam okropne wyrzuty sumienia ze tak się to potoczyło,ze ciało mnie zawiodło i moje dziecko. Ze zgodziłam sie może za wcześnie, ze wymusili na mnie te decyzje. Ze nie zaznałam tego porodu naturalnego i nie dałam dziecku wszystkiego co dobre z nim związane tylko została tak wydarta ze mnie jak nie była na to jeszcze gotowa. Nie moge spać bo co wieczór wracają do mnie te myśli dlaczego tak sie stało, nie moge nawet słyszeć słowa porod bo od razu płacze. Ciężko mi,wiem ze powinnam sie udać do psychologa ale trudno mi zrobić ten pierwszy krok. Czy ktoś miał podobna sytuacje, ze miał CC ale w sumie nie wie dlaczego? Albo może wiecie dlaczego nie zaproponowano mi innego sposoby indukcji lub dlaczego nie moglam wyjść do domu?
Przewartosciowalam duuuużo rzeczy po poronieniu pierwszej ciąży, zupełnie inne rzeczy stały się dla mnie ważne.
Piszecie tutaj o powikłaniach po cc, przeciętym brzuchu itp. a po naturalnym porodzie np przy dużym dziecku to nie ma powikłań?? Pękniętego krocza, obniżenia narządów itd i wtedy dziewczyny też się żalą, że nie zrobiono im cc.
Większość rzeczy da się zaplanować ale sam poród niekoniecznie. Szkoda życia na zadreczanie się, naprawdę. Zwłaszcza że u Ciebie nie ma nic czego nie da się naprawić.
Myślę że rozmowa z kompetentnym psychologiem mogłaby pomóc i uwolnić Cię od tych myśli. Najbardziej jednak możesz sobie pomóc Ty sama.....bo jeśli sama nie przepracujesz pewnych rzeczy i nie poukladasz w głowie to będzie Cię to dręczyć i zakłócać spokój. Trzymam kciuki za Ciebie